poniedziałek, 30 września 2013

udręki kobiety samotnej

Szukam sposobu, aby wyrazić siebie i swoje emocje. ( Jestem bardzo emocjonalna, to mój dar, ale i moje przekleństwo ).  I nie wiem jak to zrobić, bo mam wrażenie, że moja dobra passa zakończyła się wraz z powrotem z wyprawy nad morze. Dlaczego tak sadzę? Na skutek niezbyt miłego splotu wydarzeń - padło mi auto ( dziś "powstało"), padła mi pralka ( i powstać nie chce ), byłam wzywana do pracy ( pilna sprawa, tylko ja mogłam pomóc ), zmagam się z pewną kłopotliwą sytuacją na serwisie aukcyjnym ( chyba jestem ładnie rolowana...), ale najtrudniejsza jest samotność.
Bo, niestety, kobieta w związku ma lepiej niż ta, która żyje sama. Pomijam kwestie ciepłych spojrzeń, czułych uścisków, pocałunków itd. Kobieta w liczbie pojedynczej sama musi się użerać z mechanikami, gdy jest problem z samochodem ( a mechanicy to lubią...), sama czuwać nad przebiegiem remontu lub tego typu działań, sama chodzi do kościoła, do kina i na pizzę, sama pojawia się na weselach ( lub innych uroczystościach ), sama sobie wszystko kupuje ( nie ma co liczyć na miłe prezenty czy kwiaty ), sama się utrzymuje i bierze kredyty ( a z tym bywa ciężko ), nie ma nikogo, kto by czuwał nad jej komputerem ani nikogo, kto by otoczył męskim ramieniem i był wsparciem. W sumie, z samotnością jest jak z emocjonalnością - jest darem, ale i źródłem utrapienia.

piątek, 27 września 2013

urlopowy luz i album z wakacji

W urlopowej beztrosce i relaksie zatęskniłam za blogiem, czemu w chwili obecnej daję wyraz, pisząc wyluzowaną notkę :)

Zacznę od hitu dzisiejszego dnia - scenka w sklepie:
Martucha: - Dzień dobry, poproszę gumy.
Sprzedawca: - Może być durex?
Martuha: - Do żucia! :D

***

Tak, powodów do radości mi ostatnio nie brakuje, a właściwie jest ich o wiele więcej niż powodów do załamki, toteż celebruję z rozkoszą te błogie chwile i  jestem hojna w wysyłaniu do ludzi uśmiechów. Tak, zdecydowanie, ten urlop jest w pełni zasłużony i wykorzystuję go do cna. Podróżuję. Spędziłam tydzień w GDA, w towarzystwie pani Ag. której chwała i dziękczynienie niech będą za cierpliwość w stosunku do mnie oraz za odebranie mnie z dworca pkp. Równie wdzięczna jestem pani A., która dała się poznać "w realu" i okazała się znakomitym przewodnikiem, a także znawczynią miejskich legend. Dziękuję, Drogie Panie :*!
Strasznie mi się w GDA podobało, miasto piękne, ludzie ( na ogół ) przyjaźni, dużo ciekawych miejsc i morze, morze przede wszystkim! Gdy je zobaczyłam , zawyłam z radości i uwierzyć nie mogłam, że oto jestem i marzenie staje się rzeczywistością! To było dla mnie niesamowite i bezcenne!
Inne wspomnienia, których jest mnóstwo, są równie miłe, ale z uwagi na  dbałość i swoistą zwięzłość tych moich wynurzeń, pozwolę sobie rzucać retrospekcjami hasłowo...
A więc, gdy teraz myślę: "GDA" to widzę...
- statki i stateczki,
- stocznię,
- trzy świnie,
- panienkę z okienka,
- "Żabkę",
- św. Józefa i kaplicę adoracji Najśw. Sakramentu,
- tramwaje :D
- bursztyny ( znalazłam !!! ),
- latarnię morską ( wlazłam, a właściwie wbiegłam na nią razem z panią Ag. )
- Westerplatte ( serce mocniej zabiło ... ),
- uśmiechniętą kawunię,
- Neptuna,
- rzygacze,
- chwile wyciszenia i modlitwy ( sic! ) nad morzem,
- lotnisko,
- dom ss. OCD w Gdyni ( warto było moknąć, by tam dotrzeć ),
- wszechobecnego św. Mateusza ,
- czekoladę,
- cudowną pogodę ( wyjeżdżałam z domu w deszczu i wracałam w deszczu ),
- busa powrotnego, którego nie było i musiałam wracać kilka godzin później,
- panią z wózkiem dziecięcym, której pomogłam pokonać niesamowicie strome schody
... i całą masę różnych różności, o których może teraz nie pamięta, ale które, jak znam życie, przypominać mi się będą w najmniej oczekiwanych momentach, powodując niepohamowany śmiech.
Było cudownie, dziś wywołałam trochę zdjęć i powiesiłam kilka z nich na ścianie, reszta znalazła miejsce w albumie.
W poniedziałek ruszam w kolejną wyprawę, krótszą, co prawda, ale bardzo ważną i, w sumie, nieoczekiwaną. Trzymajcie kciuki, bym się nie zgubiła, a właściwie ... odnalazła :) !
A w "gratisie" kilka zdjęć z pierwszej części urlopu...


 
 
 
foto Ag. :)
 





 
foto Ag. :)
 

foto Ag. :)

czwartek, 12 września 2013

z życia wzięte

Wracam ostatnio z pracy ok. 18.00, zmasakrowana emocjonalnie i wykończona fizycznie + ból głowy. Mamy teraz naprawdę gorący okres i już się nie mogę doczekać niedzielnego wieczoru, gdy będzie po wszystkim...
W ramach odstresowania oglądam "Seks w wielkim mieście". Serial nie zwala z nóg. Jest przeciętny i jakoś mało śmieszny, ale da się przeżyć.
Spotkałam się wczoraj z kimś, kogo strasznie dawno nie widziałam. Było miło, lubię mieć gości, a zwłaszcza takich, przy których czuję się w pełni akceptowana i słuchana.

piątek, 6 września 2013

Jasna Góra, intencje i konsekwencje

Jutro jadę do Częstochowy, zabieram w sercu intencje, które mi powierzono jak również wszystkich moich blogowych znajomych i przyjaciół.
Do tej pory było tak, że zawsze pielgrzymowałam na Jasną Górę z konkretnymi prywatnymi własnymi intencjami, ale życie pokazało, że jednak nie byłam wysłuchana. Cóż, bywa...wszak "bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi".  W kwietniu tego roku spędziłam kilka dni w Częstochowie, ale spotkanie z Maryją przeżywałam zupełnie inaczej. Po raz pierwszy chyba w życiu jechałam tam bez prośby, ale z wewnętrznym wołaniem: "Ty wiesz...." i wielkim pragnieniem, by to moje życie wreszcie nabrało sensu. I teraz widzę, że zaczyna nabierać! Szczególnie od dnia, w którym zepsuło się wszystko, co się zepsuć miało i ktoś mi szczerze wygarnął, co myśli o moim postępowaniu i co zmienić muszę. Nie schowałam głowy w piasek, nie krzyczałam ani nie zaprzeczałam słowom prawdy, które doprowadziły mnie do łez i spazmów. Było mi strasznie ciężko, ale wiedziałam, że  dorosłość nie polega na niepopełnianiu błędów, lecz na tym, aby stawiać im czoło i być gotowym do ponoszenia konsekwencji swoich wyborów. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, bo wszystko, o czym wyżej wspomniałam to sprawy dla mnie bardzo świeże i bardzo trudne... Jest we mnie jeszcze bardzo dużo strachu, właściwie chyba bardziej niepewności, co do tego, co się jeszcze wydarzy, jest poczucie wstydu za głupotę i wielki żal, zwątpienie i utracone zaufanie, słowem: kocioł...Ale jest i chyba jakaś swoista ulga i rodzący się na nowo apetyt na życie.
Jutro chciałabym przystąpić do spowiedzi i uczestniczyć w pełni w Eucharystii , aby ten wyjazd był nie tylko wycieczką, ale czasem nawrócenia i zaczerpnięcia ....
***
 
 
Jasna Góra 
 


 
Częstochowska katedra 

środa, 4 września 2013

podziękowanie, nienawiść

Dostałam dziś nieoczekiwaną pochwałę - podziękowanie za pewną sprawę, którą zrobiłam w pracy. Słowa tym ważniejsze, że z ust kogoś, kto nie ma zwyczaju "słodzić". Miło.
W lokalnej gazecie pojawiło się moje nazwisko, zostało wymienione pośród nazwisk ludzi, którym ktoś dziękował za coś. Miło.
Jakiś czas temu ktoś w kilkuosobowym towarzystwie  podkreślił, że dzięki mnie kroczy teraz pewną drogą i jest szczęśliwy. Miło.
A najlepsze jest to, że nigdy w życiu nie przeszło mi nawet przez myśl, by próbować komuś pomagać na siłę. Wdzięczna jestem i za to, że nie żywiłam do nikogo nienawiści  i nigdy nie życzyłam źle drugiemu człowiekowi. Jestem nerwusem, fakt, ale złość czy gniew mijają prędko, natomiast nienawiść to powolne umieranie serca i duszy, które ma tak wielkie pole rażenia, że dotkliwie rani wszystkich wokół.

poniedziałek, 2 września 2013

hymn wdzięczności

Wdzięczna jestem za przyjaciół, którzy ofiarują mi swój czas, modlitwę i troszczą się o mnie... Wdzięczna jestem za to, iż na nowo mogę odkrywać smak wolności i radować się nią w każdej chwili..
Wdzięczna jestem za dar życia, zdrowia oraz zdolności i talentów, którymi zostałam obdarzona...
Wdzięczna jestem za to, że z Bożą Pomocą przetrwałam wiele trudnych i bolesnych momentów w moim życiu, równie wdzięczna jestem za chwile sukcesów i zwycięstw...
Wdzięczna jestem za to, że nie potrafię z premedytacją działać na czyjąś niekorzyść i nie jestem mściwa...
Wdzięczna jestem za pracę oraz środki do życia...
Wdzięczna jestem za szczerość i zaufanie, którymi wielokrotnie obdarzają mnie bliźni...
Wdzięczna jestem za pragnienie życia w prawdzie...
Wdzięczna jestem za czas spędzony z rodziną, przyjaciółmi czy znajomymi...

niedziela, 1 września 2013

życzę...

Wszystkiego najlepszego Wszystkim, którzy rozpoczynają dziś nowy rok szkolny :) ! Niech będzie owocny i dobrze przeżyty!