środa, 1 marca 2017

Nowenna i narzekanie

Nowenna Pompejańska za mną. Zakończyłam ją 24 lutego. Cieszę się, że dałam radę, choć lekko nie było. Trzy części różańca codziennie przez 54 dni to prawdziwy hardcor, ale da się przeżyć. Nowennę polecam, ale chcę "przestrzec" przed skutkami ubocznymi - w sercu rodzi się tęsknota za Bogiem i miłośc do Niego oraz Jego Matki. W niektórych przypadkach może się też pojawić uzależnienie od odmawiania różańca, a dni bez choćby "dziesiątki" okazują się szare i smutne. Najtrudniejsze wydaje mi się... dawanie świadectwa, w myśl modlitwy w części dziękczynnej:

"Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzać cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen.

Co się zmieniło po tym jak odmówiłam "Pompejankę"? Nabrałam dystansu do osób, które polecałam w nowennie i choć może nie zapałałam do nich jakąś szczególną miłością to jednak myśl o nich już mi nie spędza snu z powiek. To takie rzeczy, które zauważyłam jeszcze podczas odmawiania. Co jeszcze się wydarzy w tym temacie to już tylko Pan Bóg wie. Chcę ufać, że będzie dobrze. Nasz Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych!
***
A dziś zaczynamy Wielki Post. Od słodyczy powstrzymywać sie nie będę, ale spróbuję częściej się do ludzi uśmiechać i ograniczyć narzekanie. Zamiast narzekać, spróbuję budzić w sobie wdzięczność. Zobaczymy, co z tego wyniknie :).

1 komentarz: