Średnio mi się wiedzie. Nieustannie zadają sobie pytanie: CO DALEJ? Troskliwi doradcy wspólnym głosem, choć niezależnie od siebie, radzą pomyśleć mi w końcu o samej sobie i nie przejmować się konsekwencjami wyborów. A ja... tak NIE UMIEM. Moja decyzja wpłynie na wiele osób i na wiele spraw. Muszę pewne zadania doprowadzić do końca, bo obiecałam i nie chcę złamać danego słowa. Będąc ostatnio w kościele klarysek, trafiłam na takie słowa:
"JEZUS WE WSZYSTKIM POMOŻE JEŚLI UDAMY SIĘ DO NIEGO Z UFNOŚCIĄ"
/Matka Maria od Krzyża/
Słowa piękne, pokrzepiające, ale z moją ufnością tak słabo....
NAsze wybory zawsze wywracają i nasz świat i świat naszych bliskich - obojętne czy są one dobre czy złe - wymagają wprowadzenia zmian i konsekwencji- to dlatego jest to takie trudne
OdpowiedzUsuń