Znalazłam lekarstwo na moją bezsenność - oddawanie się twórczej inwencji! Brat i bratowa obchodzili 25. rocznicę ślubu więc chciałam dać im prezent. Było to nie lada wyzwanie, bo mają wszystko, a przecież nie kupię im miksera albo wieszaka na ręczniki. Postanowiłam więc stworzyć coś własnoręcznie. Kupiłam cukierki, dokładnie 25 (zgodnie z ilością wspólnie przeżytych lat) i do każdego z nich przyczepiłam serduszko z cytatem o miłości, a potem wszystko wsadziłam do niedużej torebki. Drugim prezentem był obrazek w antyramie. Na obrazku tym umieściłam zdjęcie Małżonków z dnia ich ślubu, kilka małych, kolorowych grafik (amorek, szampna, gołąbki i serduszka) oraz tekst "Hymnu o Miłości" św. Pawła Apostoła. Kompozycję wydrykowałam na papierze wizytówkowym i umieściłam w ramce, a następnie zapakowałam w celofan. Wyszło ciekawie i oryginalnie, Jubilatom się spodobało, a to chyba najważniejsze.
Tak się złożyło, że w ten sam weekend miałam się zająć dziećmi podczas urodzinowej imprezy znajomego 4-latka. To był mój debiut urodzinowy więc chciałam się dobrze przygotować. Potrafię skręcać zwierzątka z długich, wąskich balonów to też ta atrakcja była gwarantowana. Ale co dalej? Chusta Klanzy! Koniecznie i obowiązkowo. Dzieciaki ją uwielbiają! A jesli ktoś ma do tego jeszcze tutel to już w ogóle rewelka. Pogoda była niepewna więc opracowałam sobie wariant awaryjny i potencjalne zabawy w domu z wykorzystaniem piłeczek do ping-ponga, hula - hop i wytłaczanek. Wisienką na torcie miało być przyczepianie ogonka osiołkowi. Musiałam się nieźle nakombinować, żeby przygotować wspomnianego zwierza odpowiednich rozmiarów i to bez użycia drukarki A3...ale się udało. Porządnie, w moim mniemaniu, przygotowana pojechałam na ten kinderbal i wszystko byłoby super, gdyby nie padało. Musieliśmy zostać w domu i tak poprawdzie nie miałam tam za wiele do roboty, bo dzieci zajęły się sobą i były średnio zainteresowane tym, co dla nich miałam (oprócz balonów i chusty, pod którą się chowały). Cóż, jakieś doświadczenie dzięki temu zdobyłam i wyciągnęłam następujące wnioski:
- nie będę się podejmować "gościnnych występów" na urodzinach 4-latków, chyba, że będą to dzieci z mojej rodziny
- pogoda psuje plany
- balony zawsze się sprawdzają
- jeśli intuicja mówi od razu, żebym się czegoś nie podejmowała, to muszę jej sluchać.
Intuicja to dobry kompan w wielu rzeczach :D
OdpowiedzUsuńO, tak!
Usuń