Pierwsze urodzinowe "WOW" za mną. To był wspaniały dzień! I jestem w szoku, że otacza mnie taka miłość. Najpierw pan Z. przybył do mnie z tortem (mega wielki, upieczony przez jego mamę i wytrzymały - przejechał ok. 300 km!!!) i ogromnym bukietem kwiatów. Kwiatów w ilości 32 (zgodnie z moim wiekiem), a wśród nich goździki, gerbery, roże - piękny! I moja siostra przyjechała...z drugim tortem i drugim bukietem, i okolicznościowym upominkiem. Pięknie za to dziękuję! I szampana też przywieźli. To takie miłe mieć urodziny, na razie wszystko jest tak, jak sobie wymarzyłam, a właściwie to rzeczywistość okazała się piękniejsza niż to, co sobie wyobrażałam. A marzyłam "tylko" o tym, by...nie być sama w ten wyjątkowy dla mnie dzień....
No i kot się znalazł, przybiegł rano stęskniony i prosił się, by otworzyć mu wrota jego domku. Jest pięknie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz