czwartek, 4 czerwca 2020

"Władca Pierścieni". Koronowirus. Czerwiec.

Po latach przeczytałam ponownie "Władcę Pierścieni" i teraz przechodzę kryzys czytelniczy, bo lepszej powieści po prostu nie ma! Więc po co mam czytać, skoro wiem, że dzieło Tolkiena to totalne arcydzieło i nic mu nie dorówna? No, dobra - czytam, bo lubię czytać, ale stałam się bardzo krytyczna i rzadko kiedy jestem gotowa przyznawać książkom choćby jedną gwiazdkę Michelin. Poza tym, odczuwam niedosyt w stosunku do "Władcy", bo trzy tomy to za mało! Zdałby się choćby jeszcze jeden, tak, by się było nasycić dalszymi losami  hobbitów i ich przyjaciół... I jeszcze jedno - twórcy filmu pozmieniali trochę faktów, w tym jeden wyjątkowo ważny - śmierć Sarumana! Nie wspomnę już o pominięciu wątku Toma Bombadila... 
Ech, nie ma to jak życiowe problemy... (uśmiech!).
Z innych spraw - koronawirus nas nie opuszcza, chociaż kolejne obostrzenia są luzowane lub znoszone. Nie do końca mi się to podoba, bo moim skromnym zdaniem, przywykliśmy już do tego całego "ukrytego wroga", spowszedniał nam, przestał wydawać się tak groźny jak na początku, a przez to zaczynamy dostawać "małpiego rozumu" i olewamy środki ostrożności. Przykład? Proszę bardzo! Na drzwiach pewnego zakładu wisi wielki napis, przypominający o konieczności zdezynfekowania rąk i obowiązkowej maseczce NA TWARZY (nie w kieszeni,nie na szyi), ale klienci nic sobie z tego nie robią.  Są i tacy, którzy do środka wejdą z zakrytym "fejsem", ale jak już się znajdą w biurze to zaraz go odsłaniają. Gdzie tu sens? Gdzie logika? Hasło "KRYJ RYJ" obowiązuje! Ja maseczkę grzecznie noszę i równie grzecznie zakładam rękawiczki, gdy sytuacja tego wymaga (sklep, bankomat), bo dzięki temu czuję się lepiej psychicznie (wiem, że nic w 100% mnie nie ochroni), no i  nie chciałabym przywlec do domu "korony". Koronę to ja mogę włożyć na głowę, ot co! (śmiech). 
A tak w ogóle to ja nie mogłabym być mniszką klauzurową (czyli taką, co siedzi w klasztorze, oddzielona od świata kratą), bo już mnie męczy siedzenie w domu i prace ogrodowe, i spędzanie czasu w sadzie. Owszem, dzięki temu przetrwałam najtrudniejszy czas radykalnych obostrzeń, ale teraz już mi się nudzi. Wiem, mogłabym gdzieś pojechać, ale na to jeszcze nie mam odwagi. Taki mi się impas aktywował! 

1 komentarz: