Do obrony brakuje mi już tylko podpisu jednej osoby, ale właśnie przez ten brak moja obrona może się przesunąć, bo szanowna osobistość ma urlop i będzie dopiero w poniedziałek, a ja chciałam oddać pracę jutro. Jestem trochę zestresowana i zła i w ogóle, bo nie wiem jak to rozwiązać. Ech, dziś dzwonię do dziekanatu, spróbuję się czegoś sensownego dowiedzieć...
A tak w ogóle to się czuję mało wartościowa przez tą moją pracę i zaczynam myśleć, że tak naprawdę to nic nie umiem, choć pracuję tam od kilku lat. Właściwie to to moje myślenie przenosi się na całe życie, bo co z tego, że prawie skończyłam studia, skoro do niczego mi się one nie przydają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz