Jestem w domu sama. Dzwoni telefon, odbieram, a tam... przyczajony tygrys, ukryty smok - babka swatka - i mówi, że chłopak, z którym ostatnio była w moim domu, chce do mnie zadzwonić i pyta czy może dać mu mój nr telefonu. Z trudem powstrzymując się od rzucenia słuchawką, odmawiam. Wściekam się. Głupkowato się uśmiechem. Odczuwam bezsilność, żal, irytację i całą masę innych emocji... przecież mam kogoś od ponad roku, dlaczego to tak trudno zrozumieć tej cholernej babie???
NIE JESTEM ZWIERZĘCIEM W ZOO
NIE JESTEM TOWAREM NA SPRZEDAŻ
NIE JESTEM UBEZWŁASNOWOLNIONA
MAM SWOJĄ GODNOŚĆ
MAM SWOJE UCZUCIA
MAM PRAWO WYBORU
IM BARDZIEJ KTOŚ USIŁUJE MNIE DO CZEGOŚ ZMUSIĆ ALBO WTRĄCA SIĘ W MOJE SPRAWY, TYM BARDZIEJ ROBIĘ SWOJE, NAWET JEŚLI TO TEN KTOŚ MA RACJĘ,A NIE JA!
Pojawiło się dziś dawne, ale dobrze znane uczucie niezgody na to, co mnie otacza i chęć, wielka i przemożna chęć znalezienie się gdzie indziej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz