czwartek, 29 września 2016

Opieprz

Dostałam opier*ol za niewinność. Wiem, wszyscy tak mówią, ale ja naprawdę nie zasłużylam. Mało tego, nakrzyczano na mnie i na osobę, z którą nad czymś pracowałam, w obecności pięciu osób. I wszyscy byliśmy w jednym wielkim szoku. Ja, poza szokiem, bylam tez wkur*iona. Rozżalona. Zawstydzona. Zażenowana. Zaataowana z nienacka. Musiałam słuchać wrzasku tylko dlatego, że ktoś nie był w stanie spokojnie powiedzieć, że ma dla mnie pilne zadanie. No, nie. Takie postawienie sprawy byłoby za proste. A może za trudne. Nie wiem, nigdy nie zostałam tak potraktowana. No, ale w sumie to nie ja się ośmieszyłam...Ja straciłam tylko dobry humor i zapał. A może to odpowiedź na moje rozkminy o porzuceniu pracy - znak, że dobrze zrobiłam... Za tydzień będę wolna... Za tydzień... za 7 dni...

wtorek, 27 września 2016

Dotarło

Od listopada będę bezrobotna. Zaczyna to do mnie powoli docierać i choć wiem, że podjęłam jedyną słuszną decyzję, to zaczynam się coraz bardziej martwić, co ja zrobię jak nie znajdę innej pracy. Dobra, prawda jest taka, że czuję się jak emerytka, jak wrak, jak ktoś, po kim przejechał czołg, a potem walec drogowy. Tak właśnie się czuję. Walczyłam ile się da i już więcej z siebie nie wykrzesam. Wszystko się zmieniło, niestety, na gorsze. Odchodzę więc z podniesioną głową, ale i z lękiem, co będzie dalej. I chyba jedyną osobą, która wierzy, że jednak będzie dobrze, jest moja mama. I za to jestem jej bardzo wdzięczna....

poniedziałek, 19 września 2016

Rocznicowo, urodzinowo

Znalazłam lekarstwo na moją bezsenność - oddawanie się twórczej inwencji! Brat i bratowa obchodzili 25. rocznicę ślubu więc chciałam dać im prezent. Było to nie lada wyzwanie, bo mają wszystko, a przecież nie kupię im miksera albo wieszaka na ręczniki. Postanowiłam więc stworzyć coś własnoręcznie. Kupiłam cukierki, dokładnie 25 (zgodnie z ilością wspólnie przeżytych lat)  i do każdego z nich przyczepiłam serduszko z cytatem o miłości, a potem wszystko wsadziłam do niedużej torebki. Drugim prezentem był obrazek w antyramie. Na obrazku tym umieściłam zdjęcie Małżonków z dnia ich ślubu, kilka małych, kolorowych grafik (amorek, szampna, gołąbki i serduszka) oraz tekst "Hymnu o Miłości" św. Pawła Apostoła. Kompozycję wydrykowałam na papierze wizytówkowym i umieściłam w ramce, a następnie zapakowałam w celofan. Wyszło ciekawie i oryginalnie, Jubilatom się spodobało, a to chyba najważniejsze.
Tak się złożyło, że w ten sam weekend miałam się zająć dziećmi podczas urodzinowej imprezy znajomego 4-latka. To był mój debiut urodzinowy więc chciałam się dobrze przygotować. Potrafię skręcać zwierzątka z długich, wąskich balonów to też ta atrakcja była gwarantowana. Ale co dalej? Chusta Klanzy! Koniecznie i obowiązkowo. Dzieciaki ją uwielbiają! A jesli ktoś ma do tego jeszcze tutel to już w ogóle rewelka. Pogoda była niepewna więc opracowałam sobie wariant awaryjny i potencjalne zabawy w domu z wykorzystaniem piłeczek do ping-ponga, hula - hop i wytłaczanek. Wisienką na torcie miało być przyczepianie ogonka osiołkowi. Musiałam się nieźle nakombinować, żeby przygotować wspomnianego zwierza odpowiednich rozmiarów i to bez użycia drukarki A3...ale się udało. Porządnie, w moim mniemaniu, przygotowana pojechałam na ten kinderbal i wszystko byłoby super, gdyby nie padało. Musieliśmy zostać w domu i tak poprawdzie nie miałam tam za wiele do roboty, bo dzieci zajęły się sobą i były średnio zainteresowane tym, co dla nich miałam (oprócz balonów i chusty, pod którą się chowały). Cóż, jakieś doświadczenie dzięki temu zdobyłam i wyciągnęłam następujące wnioski:
- nie będę się podejmować "gościnnych występów" na urodzinach 4-latków, chyba, że będą to dzieci z mojej rodziny
- pogoda psuje plany
- balony zawsze się sprawdzają
- jeśli intuicja mówi od razu, żebym się czegoś nie podejmowała, to muszę jej sluchać.