środa, 13 marca 2013

to tylko kilka słów

W nocy nie mogłam zasnąć, bo nos miałam totalnie zatkany, a głowę pełną głupich, złych myśli o moim nieudacznictwie życiowym i staropanieństwie. Na codzień o  tym nie myślę, bo nie mam kiedy, a poza tym szkoda mi czasu na głupoty, ale czasami robak zwątpienia drąży mój mózg i serce i ciężko mi go zwalczyć ( Boże, jakie to wzniosłe :D ). Z tego wszystkiego zaczęłam czytać w nocy "Pulpecję" Małgorzaty Musierowicz ( po raz kolejny w życiu ) oraz "Anię z Avonlea" Lucy Maud Montgomery. Co ciekawe, mimo, że mam lat 20 + ( hehehe ) to czuję się jakbym była w wieku obydwu tych bohaterek. I nie wiem czy to przejaw mego niedorozwoju i  zdziecinnienia, czy może dowód na ponadczosowy charakter wspomnianych powieści... W sumie to chyba jestem takim dużym dzieckiem i  cieszy mnie fakt, że właściwie obchodzi mnie, co ludzie o mnie myślą, ale w bardzo małym stopniu więc nikt mi aspołeczności zarzucić nie może, bo przecież liczę się z opiniami innych, he he he.
Zima za oknem też nie sprzyja optymizmowi, bo ileż można patrzeć na śnieg? Inna kwestia, że u mnie w domu wszyscy chorzy i nawet nie ma komu odśnieżyć podwórka.
Obejrzałam dwie części filmowej opowieśsci o młodocianym czarodzieju i jego przyjaciołach, dziś planuję kolejne dwie. Oglądałam też świetną komedię z Rowanem Atkinsonem pt.: "Wszystko zostaje w rodzinie". Jeden z moich ulubionych filmów, zabawny i zaskakujący.
Schudłam 2 kg w ogóle się nie odchudzając. Dobry znak, może wezmę się za siebie ostro ( o ile starczy mi zapału i wytrwałości ). Od tygodnia nie jadłam chipsów i czekolady. Za to zachwycam się na nowo domowymi dżemami i ogórkami - korniszonami. ( Kasia, trzymam słoik specjalnie dla Ciebie :) ).
W barku winko, które czeka na kwiecień. Będzie okazja, żeby się nim zająć. Teraz mam ochotę na alkohol, ale i tak nie moge się napić, bo biorę antybiotyki. Nie jestem alkoholiczką, piję sporadycznie ( m.in. dlatego, że moja koleżanka od babskich wieczorów wyprowadziła się dalekooo ;) ), ale czasem po prostu mam ochotę na kieliszek czegoś z %.
Jutro powrót do pracy. Dobrze, że tylko na 2 dni i weekend, potem wyjazd do opery i święta, potem zjazd i kolejny wyjazd. Wraca mi wena do czytania książek, która zniknęła na I roku studiów po pierwszym kolokwium z historii lieteratury polskiej :D. Może nie czytuję książek ambitnych ( choć ambicje mam ogromne :D ), ale nie zniżam się do harlekinów więc jest dobrze :D. Miedzianowska zamieściła u siebie kiedyś listę 100 książek, które przeczytać trzeba koniecznie. Tę samą listę zobaczyłam gdzieś w necie ostatnio i wyszło mi, że przeczytałam jedynie 23 pozycje. Żle ze mną :P
Brakuje mi bloga Afro, oj, brakuje.

wtorek, 12 marca 2013

Co założyć do opery?

Wkręcili mnie w wyjazd do opery, pojadę, ale pojęcia nie mam w co się ubrać. A moja szafa jest dość skromnie wyposażona...

poniedziałek, 11 marca 2013

sobota, 9 marca 2013

Pociesz mnie myśl...

że już niedługo znajdę się TUTAJ

sobota

Zmiana pościeli, zmiana piżamy i chorujemy dalej. Strasznie dużo śpię, nie wiem czy to skutek uboczny działania leków czy co, ale tak jest. Do tego dotkliwy ból głowy. Ale żyję i przeżyję :)
Odczuwam niepokój związany z moją pracą. Byłam odpowiedzialna za pewną ważną sprawę, lecz choroba pokrzyżowała wszystko i boję się czy przypadkiem z czymś nie namieszałam albo nie pomyliłam się w liczeniu... Staram się patrzeć na to spokojnie, ale i tak pozostaje niepewność. A to jest straszne.
W ogóle to moja praca przestała mnie pociągać, ponieważ to, co robię teraz bardzo różni się od tego, co robiła tu jeszcze nie tak dawno i to, co było wcześniej bardziej mi odpowiadało. Jedno wiem, na pewno już nigdy nie wezmę udziału w żadnym konkursie na stanowisko szefa. Druga rzecz, którą wiem to to, że sama nie wiem, co  mogłabym w życiu robić, bo tego, co chciałabym, robić nie mogę z braku etatów. Błędne koło.
I jeszcze chciałam dodać, że przepraszam, że nie zawsze odpisuję na komentarze, ale możecie być pewni, że wszystkie czytam :)

czwartek, 7 marca 2013

chora

Jestem chora, biorę antybiotyk, mam zwolnienie lekarskie. Słabo się czuję i mam wrażenie, że wszystko mnie boli.

środa, 6 marca 2013

środy ciąg dalszy

To znowu ja. Nic mi się nie chce. Nie chce mi się pracować tu, gdzie pracuję. Bywa. Ale pracować będę, bo nie mam na razie innej perspektywy, a kasa potrzebną jest. Muszę sprawdzić komuś rozdział pracy magisterskiej,  co potęguje moją radość z tego, że ja już zakończyłam moją własną przygodę z magisterką. Podyplomówka trwa, praktyki trwają, jest dobrze. Dziś śpiewaliśmy piosenkę o słoneczku, któremu nie chciało się świecić i bawiliśmy się w różne zabawy. Jestem głodna. Laptop sprzedany, kupująca zadowolony więc sprawa z głowy.
Mama chora, pojawił się problem wysokiego ciśnienia, boją się o nią.
Jeśli nic się nie zmieni to tegoroczne święta Wielkiej Nocy spędzę u mojej siostry. Nie wiem czy się cieszę, czy nie. Przebywanie z kompletem mojej rodziny dłużej niż jeden dzień jest frustrujące :D i sprzyja powstawaniu nerwic u dzieci, młodzieży i dorosłych :D, ale to wie tylko ten, kto poznał moich najbliższych krewnych i ich możliwości :D. Moje też są nieograniczone więc atmosferka bywa ciekawa... :D
Kupiłam sobie toner do drukarki i działa! Zapłaciłam za niego ok 50 zł z przesyłką, co mnie cieszy, ponieważ pan informatyk z salonu zdzierców powiedział, że toner do mojej drukarki kosztować będzie 250 zł. A ja za samą drukarką zapłaciłam 202 zł... Moja noga w ich sklepie więcej nie postanie, bo focha mam, że skasowali mnie za naprawę dwóch komputerów jak za zboże, przez co popadłam w długi.


wtorek, 5 marca 2013

poranek

Już środa, poranek, mam chwilę dla siebie. Uwielbiam to. Powoli wracam mi humor po wczorajszej rozmowie telefonicznej z pewną babą, która ma o sobie tak wygórowane mniemanie, że aż trudno w to uwierzyć. Przeprosiłam, bo widać tego potrzebowała, korona mi z głowy nie spadła, ale wystarczyła odrobina dobrej woli i życzliwości z jej strony, a wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale, jak widać przeważyła niechęć do mojej osoby i po ptokach. Dobra, ale dosyć o tym! Co było to było, a ja dziś jadę na praktyki :)

o babie

"Wyżej sr.... niż d..ę ma!"
Głupia baba mnie dziś poirytowała i zamierzam o tym zaśpiewać całemu światu: "Tralalalalla, glupia baba, tralalalala niechaj spada!!! "

poniedziałek, 4 marca 2013

poniedzielnik

Dzień pełen wrażeń. Rano praktyki, poznaliśmy nową literkę, a później poszliśmy na spacer. Spacery w kozakach na obcasie to nie jest dobry pomysł, nie polecam. Ciesze się, że nie skręciłam kostki albo karku. Praca,  4 godziny szybko minęły. Zapakowałam laptop i wysłałam kurierem do nowego właściciela.  Musiałam pojechać do sąsiedniej miejscowości, bo u mnie poczta otwarta do 14.00, a tam do  17.00. Odwiedziłam ciotkę i wujka, bo musiałam im coś dostarczyć. Nie poczęstowali herbatą... choć jeżdżę tam raz na kilka lat. Nas mama inaczej uczyła :) i do tej pory uczula, żeby zawsze być gościnnym i życzliwym wobec wszystkich, którzy przybywają do naszego domu. Cóż, jak widać nie wszyscy mają podobne zasady.
A tak w ogóle to moja mama mi się rozchorowała, a mnie od rana boli gardło. I jestem zmęczona.  I muszę jutro zatankować. I cieszę się na wiosnę, bo czuć już ją w powietrzu...

sobota, 2 marca 2013

marta na liscie podejrzanych

Udało mi się sprzedać zepsutego laptopa i w poniedziałek go wysyłam.
Byłam wczoraj w stolicy województwa i w sumie zdarzyły mi się dwie niemiłe przygody... Pierwsza to problem z otwieraniem bagażnika. Poszłam do warsztatu, poprosiłam gościa o pomoc, a ten gbur zmierzył wzrokiem najpierw auto, potem mnie i kazał jechać do konkurencji po drugiej stronie ulicy. Nie pojechałam,  sama pokonała wredny zamek, bo mi się przypomniały słowa taty, że w takich sytucjach warto użyć czegoś, co się nazywa wd 40, jak sie tym pryśnie to każdy zamek ulegnie :)
Druga przygoda...kontrolowała mnie ochrona w hipermarkecie, ponieważ po uiszczeniu opłaty w kasie i spakowaniu towarów bramki piszczały, gdy przez nie przechodziłam. To było okropne, starałam się zachować zimną krew, ale byłam wściekła, zła, wystraszona i zawstydzona, ponieważ wszyscy się na mnie gapili, a ja nie cierpię zwracac na siebie uwagi, zwłaszcza w taki sposób. Bałam się, ze będę się musiała rozebrać do bielizny i w ogóle to chciało mi się płakać. Na szczęście  obyło się bez rewizji osobistej, bo okazało się, że na moim swetrze jest jeszcze metka i przez nią bramki szalały. Koszmar. Moja noga w tym sklepie długo nie stanie! A jestem pamiętliwa:)...
Praktyki w przedszkolu mijają szybko. Za szybko. Z dnia na dzień coraz trudniej wraca mi się do mojej pracy... Widzę siebie w szkole, no ale dzięki obecnej robocie mam za co żyć...
Ostatnio prowadziłam zajęcia o zdrowiu, kolejne będą o pogodzie. Grupa liczy 25 osób, ile dzieci tle charakterków. Niektóre przychodzą i tulą się do mnie, inne opowiadają o wszystkim, co się dzieje u nich w domu, a jeszcze inne obserwują mnie "z partyzanta" i pewnie się zastanawiają, co ja wśród nich robię i kiedy sobie pójdę :D.