niedziela, 14 kwietnia 2019

Odchudzam się, ale...

...na weekend zawiesiłam dietę. Od jutra wracam do moich zmagań. Pozbyłam się 11. kilogramów. Kolejne czekają.

czwartek, 11 kwietnia 2019

Stażyści

Lubię pracować ze stażystami. Odzywa się wtedy we mnie nauczycielski zew, staram się  najlepiej jak potrafię wprowadzać ich w życie firmy i różne obowiązki. Nie traktuję stażystów jak maszynki do robienia kawa, nie pozwalam też, by siedzieli i się obijali. Jeśli to możliwe, dają im samodzielne zadania do wykonania, jak czegoś nie wiedzą to wyjaśniam. Jak sama czegoś nie wiem, to odsyłam do kogoś mądrzejszego. Jak ja byłam na stażu to bywało różnie i często traktowano mnie z góry. Ja tak nie chcę, bo stażysta nie jest w niczym gorszy od etatowego pracownika, jest po prostu na innym etapie zawodowym i życiowym. Zdarzyła mi się jedna osoba, której nie lubiłam. Bywa. Jestem tylko człowiekiem. Na szczęście jej staż nie był długi :-], ale też nie zatrułam jej życia. Zdarzyła się osoba, która strasznie plotkowała, o mało nie skłóciła mnie z pewną firmową "szychą", kiepsko to zniosłam, ale było minęło, mój stosunek do stażystów się nie zmienił, ale uraz do tej istoty pozostał.

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Nauczyciel Vs krowa

Jestem przeciwna strajkowi nauczycieli. Przyznam jednak szczerze, że jak usłyszałam, że będą hajsy na krówki i świnki to mnie o mało szlag nie trafił! Bo taka propozycja złożona w czasie strajku oświatowego to szczyt bezczelności, chamstwa i złośliwości! Nie mam nic do rolników, ba, niezmiernie cenię ich ciężką pracę, ale jak to jest, że na zwierzęta kasa będzie, a na podwyżki dla belfrów nie... I w ogóle, co to za kraj, który rozdaje różne "plusy" wszystkim, tylko nie ludziom ciężko pracującym i wykształconym... Nie mam "500+", bo nie mam dzieci, nie korzystam z "300+" na podręczniki, bo nie mam dzieci, nie dostanę 13. emerytury, bo nie jestem emerytem, nie dostanę zasiłku z OPS, bo żyję na poziomie... na poziomie najniższej krajowej, ale kogo to obchodzi... Rachunki, tankowanie, jedzenie i w portfelu robi się dziwnie pusto i ubogo... Nie daj Boże wesela w rodzinie czy innej ważnej uroczystości, bo albo nie pójdę, albo będę musiała odkładać z półrocznym wyprzedzeniem. Ubezpieczenia auta to kolejny dramat, jak mus to mus i polisę trzeba wykupić, ale serio, za takie mega kwoty? Litości! Ubrania...zaopatruję się najczęściej w lumpeksie, czasem dostaję coś od przyjaciółki, w przypływach szczęścia i szaleństwa idę do sklepu. A tak kolejny zonk, bo jestem dużą osobą, a ciuchy dla dużych są droższe. Buty...kupuję raz na kilka lat, kosmetyki podstawowe i najtańsze. Książki...na co mi książki, no nie? A jednak! Najczęściej używane lub jakieś dary, do księgarń wpadam sporadycznie, bo kuszą! Pierwszym autem jeździłam kilkanaście lat, aż umarło śmiercią naturalną ze starości, kupiłam drugie dzięki długiemu oszczędzaniu i pożyczce. Będę nim jeździć dopóki będzie mnie stać na paliwo.:-]  Kosmetyczka? Ostatnio byłam rok temu! Przed weselem! Fryzjer? Kumpla mam, to korzystam. Kino? Zdarza się, ale sporadycznie i to nie takie sieciowe, a zwykłe, gdzie bilet wynosi 12 zł. Koncerty? Tylko podczas dni miast, bo za darmo. Urlop? Dostanę, a jakże, z tym, że nie wiem, kiedy... Mogłabym tak bez końca wymieniać, ale po co... To problemy, które dotykają większości społeczeństwa. I coś się mnie nie wydaje, żeby w najbliższym czasie miało być lepiej... W sumie, to tak na codzień staram się trzymać fason i właściwie nie skarżę się światu jak mi ciężko, ale bywają dni, jak dziś, że coś we mnie pęka i minę mam nietęgą. Fajnie by było móc nie martwić się o finanse...albo żeby choć odpowiedzialność w robocie była mniejsza...