niedziela, 29 stycznia 2017

folia

Odebrałam okulary. Nie sądziłam, że mam problem ze wzrokiem, aż przez nie nie popatrzyłam. Do czego mogłabym to porównać? Hm... Efekt jest taki jakbym do pory oglądała świat przez folię i nagle ktoś ją zabrał.

wtorek, 24 stycznia 2017

Zmartwiona

Jestem jakaś niespokojna. Nie umiem tego nazwać. Nie podoba mi się to.
Ostatnie pieniądze wydałam na okulary. Dobrze, że coś jeszcze miałam odłożonego. Teraz  jestem bez grosza. Perspektyw na pracę nie mam żadnych. Nawet na rozmowy mnie nie zapraszają. Zasiłek? Na koniec lutego...
Dużo złych informacji do mnie dociera. Jakiś czas temu myślałam o pewnej znajomej (starszej od mnie tak bardzo, że mogłabym być jej córką), sympatycznej osobie, która bardzo była przywiązana do swoich rodziców. Pomyślałam o niej i o nich. Spotkałyśmy się parę dni temu i znajoma w żałobie - rodzice odeszli, jedno po drugim, w ciągu niespełna roku dwa pogrzeby... Niech spoczywają w pokoju!
Inna znana mi osoba coś jakoś tak zamilkła, nie dzwoniła, nie pisała, nawet nowych postów nie umieszczała wiadomo gdzie... ostatnio dużo o niej myślałam - sama nie wiem dlaczego. Dziś dotarły do mnie informacje, które mną wstrząsnęły. Pewnie dlatego nie mogę spać, choć jest już po drugiej...
I jeszcze jedna sytuacja, przez którą miałam trochę wyrzutów sumienia. W październiku odwiedziłam pewną osobę. Miałam do niej wpaść po kilku dniach, ale tak się jakoś sprawy układały, że nie wyrabiałam i w efekcie do niej nie dotarłam. Aż w końcu dowiedziałam się, że miała bardzo poważne problemy zdrowotne i nie miał jej nawet kto zrobić zakupów. W końcu się spotkałyśmy, ale w dalszym ciągu nie wiem jak to się stało, że tak długo jej nie odwiedzałam!




Naganne

Tracę wiarę w ludzi... Ktoś zrobił coś, bo ktoś inny mu powiedział, że ja tak zawsze robiłam i ten człowiek w to uwierzył... Wściekłam się, bo to nie była prawda. Boli, że ktoś mi przypisał naganne zachowanie i w ten sposób sprawił, że ktoś tak postąpił. Przykro, że osobnik okłamany nie zapytał mnie o radę przed przystąpieniem do działania. A najgorsze to chyba to, że istnieje ewentualność, iż osobnik potencjalnie okłamany mógł to wszystko zmyślić... Jak ja nie lubię takich dziwnych akcji!
Postanowienie - ostrożność wobec ludzi i ograniczone zaufanie!

poniedziałek, 23 stycznia 2017

22 i rozkmina

22 dzień "pompejanki" i kryzys! Wczoraj usnęłam w trakcie odmawiania drugiej części różańca i strasznie mi z tym źle. Uspokoiłam się nieco, gdy Dobra Dusza (mająca nieokrzesany charakterek :) )poradziła, bym dokończyła dziś to, czego nie dałam rady odmówić wczoraj i kontynuowała nowennę. Ja się tak bardzo przykładam do tej modlitwy i tak bardzo mi zależy, by dotrwać do końca, że byłabym niepocieszona, gdyby się okazało, że trzeba zacząć od nowa. Pewnie, zaczęłabym jeszcze raz, ale czułabym, że dałam plamę i że mój zapał okazał się słomiany... Nie, nie traktuję odmawiania "Nowenny Pompejańskiej" jak jakiś rozgrywek czy sportowych zawodów, nie tratuję też jej jako maszynki do spełniania życzeń. Przeciwnie, byłam zawsze sceptycznie nastawiona do tej modlitwy i z dystansem przyjmowałam to, że różne znane mi osoby sięgały po nią, by wymodlić taką czy inną łaskę. Cóż, to się zmieniło, gdy i w moim życiu pojawiła się sprawa, której sama nijak nie ogarnę i postanowiłam wezwać pomocy "z Góry". Zaczyna mi też świtać pod kopułką, że to chyba nieważne za bardzo czy się człowiek modli na rożańcu, brewiarzem, z książeczki czy rozmaitymi koronkami, ale najważniejszy, by modlitwa ta wypływała z głębi serca... Ale co ja tam wiem, nie jestem teologiem i tak sobie snuję tutaj wolne rozważania.



sobota, 21 stycznia 2017

Czary mary, okulary

Takie szkła będę nosić. Dziś byłam u okulisty. Okulary zamówione, odbiór za tydzień...

piątek, 20 stycznia 2017

19 dzień

Moje odmawiania Nowenny Pompejańskiej trwa! Dziś 19 dzień! To jest dopiero jazda! Nie wiem czy moja intencja zostanie wysłuchana, ale mam mocne przekonanie, że...WARTO się modlić :).

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Pompejańskie zwątpienie

"Pompejanki" dzień piętnasty. Piętnasty! Jeszcze trzydzieści dziewięć... 39!!! Chwila zwątpienia - na co mi to było? No, na co? I kto "normalny" odmawia codzienne trzy różańce? Trzy! To się władowałam...ale intencja ważna!
***
Niedziela była dla mnie dniem spotkań, rozmów i... sekretów. Finał? Kiepsko mi się spało tej nocy. Dowiedziałam  się wiele, o wiele za dużo niż mój umysł ogarnia i smutno mi, bo informacje o moich znajomych są dość niepokojące. Trzymam kciuki, by wykaraskali się z tych swoich kłopotów...
***
W trakcie odmawiania "Pompejanki" odczuwam wzmożoną potrzebę czytania Ewangelii i sięgam po nią codziennie. Słowo ma moc!
***
Zastanawiam się nad zniknięciem z fb i nad odcięciem się od spraw gminy, na terenie której pracowałam. Dzieją się tam rzeczy, o których się filozofom nie śniło...
***
Postanowienie - maksymalnie upraszczać swoje wypowiedzi.

środa, 11 stycznia 2017

Ot, tak

Dziesiąty dzień "pompejanki".
Myślę o zrobieniu kursu wychowawcy kolonijnego i wyrobieniu książeczki sanepidowskiej. Przeglądając różne ogłoszenie o pracę, trafiłam na robotę wymarzoną, ale książeczka była warunkiem... Cóż, tym samym mam o jedną pozycję więcej na liście planów i zadań. W innym punkcie ujęłam honorowe krwiodawstwo. Co prawda, mdlęję na widok igły, ale chciałabym oddawać krew, tym bardziej, że mam grupę 0Rh-. Idąc tym tokiem - w portfelu noszę oświadczenie o chęci zostania dawcą narządów, jeśliby coś mi się przytrafiło. Kiedyś myślałam o tym, by zostać też dawcą szpiku, ale nie mam na tyle odwagi jednak.

wtorek, 10 stycznia 2017

Kulturalny staż...

Wzięłam się za odmawianie Nowenny Pompejańskiej i dziś minął dzień 9. Mam nadzieję, że wytrwam do końca. Dziś dopadł mnie lekki kryzysik, ale walczę. Walczę też ze sobą, bo dopada mnie smutek, że nie mam pracy i nie wiem czy coś znajdę. Właściwie to przypomniałam sobie, że żadna z rozmów kwalifikacyjnych, na jakich do tej pory byłam, nie zaowocowała nawiązaniem umowy o pracę więc zaczynam się zastanawiać czy to ja jestem do bani, czy mam po prostu kwalifikacje, które do niczego się nie przydają. I rodzi się pytanie... po co mi były studia, jedne, drugie, trzecie, skoro nikt mnie nie chce??? Właściwie...chce, jedna pani z "mojej" branży (ale inna jednostka), kazała mi zapytać w PUPie czy łapię się na staż, bo ona bardzo chce mnie właśnie przyjąć na takich warunkach. Żenada... Najsmutniejsze, że ona to mówi zupełnie serio i dziwi się, że nie jestem zachwycona. Ech, jakby nie mogła mnie zatrudnić... Staż... Fajnie, nie ma co...

Szkoda, że oświatą i kulturą rządza samorządy, a samorządami...znajomości. Gdybym miała znajomości, o pracę nie musiałabym się martwić, a tak...zdana jestem na Opatrzność. Bo tu już tylko Pan Bóg może pomóc... Ale czy On pomoże skoro trudno mi wierzyć, że tak się stanie? Brr, jak ja nie lubię tkwić w tym moim zniechęceniu!