środa, 31 grudnia 2014

Się zaczęło

Na początku Nowego Roku zawsze się czuję prawie jak po spowiedzi. W takim sensie, że mam poczucie wolności, jestem pełna wdzięczności i czuję się jak niezapisana kartka... to tak w wielkim skrócie:-) Miniony rok był dla mnie bardzo trudny, ale dobry-mimo wszystko.Nie mam ooczekiwań wobec tego 2015 roku, żadnych. Jakieś tam plany roja się  mojej głowie, ale muszę ustalić listę swoich priorytetów, takie mam postanowienie.... A Wam życzę wszystkiego, co najlepsze na te najbliższe 365dni :-)

wtorek, 30 grudnia 2014

policyjnie

Za niezatrzymanie się do kontroli policyjnej grozi 500zl mandatu i 6 punktów karnych. Mało brakowało, a ja bym dostała  taki bonus.... Wracalam do domu późną porą, wokół mnie pola i krzaki, wolna przestrzeń, a tu nagle pojawia się radiowóz i jedzie za mną... Klimat niemal jak w amerykanskim filmie.... W koncu sie zatrzymalam (a jednak, chodziło o mnie! ) i zostałam poddana rutynowej kontroli policyjnej plus dmuchanie w alkomat, co było dla mnie debiutem i szło jak krew z nosa. :-)  Z nerwów i stresu cała się trzęsłam, tym bardziej, że nigdy w zyciu nie zostałam zatrzymana przez gliniarzy   w środku nocy i pustkowia. ,Masakra, choć miłym zakończeniem jest to, ze nie dostałam mandatu ani nawet upomnienia, bo wszystko było ok.

środa, 24 grudnia 2014

autożyczenia

Oj, ile te przygotowania do świąt dostarczają mi okazji do samopoznania....Tyle we mnie sprzeczności, lęków i niepoukladania... Chciałabym, aby wraz z Dzieciątkiem, w moim sercu zrodziła się nadzieja. I aby to serce pełne bylo miłości, do Boga i ludzi. I bym potrafiła byc wdzięczna.

środa, 17 grudnia 2014

Jestę trzydziestkę

No i stało się, zostałam trzydziestką. Przeszło bezboleśnie, ale kilka siwych włosów już zdobi moją skroń. Właściwie to nie zdobi, bo się ufarbowałam na czarno i brykam z ciemną czupryną.
Mini przyjątko z okazji urodzin przemiłe w moim odczuciu. Mam nadzieję, że w przekonaniu moich Gości także. A było międzyregionalnie :-), w moim domu zagościli przedstawiciele Wielkopolski, Śląska i Lubelszczyzny. Zauroczyli mnie prezentami, dosłownie! Pani Ag. - muszę o Niej wspomnieć - podarowała mi niesamowity kalendarz, wiszący, na każdej planszy fotografia z naszych wspólnych wojaży. Ja się zachwycam, rodzina się zachwyca, a ostatnio i sąsiadka się wzięła i zachwyciła. A paniKA podarowała "Prezent" ( książka o tytule prezent ) i 30 cukierków. A każdy opatrzony kolorową karteczką z życzeniami. Jestem w szoku, że moim Drogim Agatkom chciało się włożyć tyle trudu, aby przygotować dla mnie urodziny suprajs - dziękuję po stokroć :-)! Równie dźwięczna jestem za tort, który dotarł do mnie z daleka i za wszystkie życzenia, które płynęły do mnie w smsach, telefonach, mejlach, na fb  i zwykłą pocztą. I za zimne ognie, za książki, za gromkie "Sto lat". Drodzy Moi, jesteście wyjątkowi - dziękuję! Z całego serca dziękuję! Ciepło mi się na serduchu zrobiło i poczułam się rozbrojona życzliwością i serdecznością rodziny, przyjaciół, ekipy z pracy i znajomych dalszych, i bliższych.
Powrót do "szarej" rzeczywistości nie był łatwy, ale cóż poradzić, wrócić trzeba było. Wracam do tej pory, mając na uwadze, że jeszcze kilka dni i przyjdą święta :-).

czwartek, 4 grudnia 2014

co u mnie

Nie mam czasu na pisanie, bo ciągle coś się dzieje! W pracy urwanie głowy,spędzam tam całe dnie i tak już będzie do połowy stycznia.
W domu wszystko ok. Radośnie wspominamy świętowanie 50-lecia Staruszków i wracamy do rzeczywistości. A ta potrafi zaskoczyć. Dziś np. mieliśmy awarię wody, pierwszą w moim życiu w mojej gminie.
W wolnym czasie czytam to KLIK - mikołajkowy prezencik. Lubię Pratchetta i realizuję postanowienie powrotu do codziennego oddawania się lekturze.
Czekam też na kuriera, który ma mi dostarczyć urodzinowy prezent ode mnie dla mnie. Mam trochę wyrzuty sumienia, że wydałam za dużo, ale z drugiej strony raz w życiu kończy się 30 lat..
Wybieram się na koncert formacji Domowe melodie. Można znaleźć ich na yt, polecam jako muzyczną ciekawostkę. Uwaga - specyficzne klimaty :-).
Cena ON na stacji paliw spada w dół. Zdziwiłam się bardzo, gdy zobaczyłam, ze litr kosztuje 4,91 zł.
Brakuje mi pana Zet, szkoda, że tak daleko mieszka. Uwielbiam spędzać z nim czas...

środa, 26 listopada 2014

żul

Wieczór w pracy, trudno powiedzieć kiedy będzie można iść do domu. Głód. Zamawiamy dużą pizzę i dzielimy się z koleżankami z pracy, częstujemy je z sympatii i uprzejmości, no i dla podtrzymania tradycji podsuwania współpracownikom smakołyków z rożnych okazji jak i bez. Jedna pani  ma biuro dwa pokoje dalej, była akurat zajęta więc postanowiłam zatargać jej kawałek pizzy osobiście. Idę przez korytarz. Nagle otwierają się drzwi do jednej z salek, wyłania się z pokoju pan "mgr sztuk wszelakich" i pyta co to tu tak jedzenie noszą. Uśmiecham się i idę przed siebie. Wracam do swojego biura i słyszę jak pan mgr podpytuje inną koleżankę czy i on dostanie coś do jedzenia. A wychodząc rzuca komentarz w moją stronę, że nawet na okruchy się nie załapał..
Zwątpiłam!
Nadmieniam, że pan mgr nie jest moim/naszym serdecznym znajomym. Nie jest nawet naszym współpracownikiem. Zawsze nas opija z kawy i herbaty, ale jakoś nigdy jeszcze nie zasponsorował ani jednego, ani drugiego...

poniedziałek, 17 listopada 2014

Jubileuszowe urywki







wybieram, oczekuje

Wybory, wybory i po wyborach. No, prawie po, bo w moim rejonie II tura za dwa tygodnie. Kto wie, może wreszcie coś się zacznie zmieniać w mojej gminie. Myślę, że tak się może stać jeśli stanowisko wójta obejmie ktoś nowy. Chciałabym, aby zwrócono uwagę na funkcjonowanie domu kultury, bo to strasznie kuleje. A może i w szkole pojawią się nowe miejsca pracy, bo emeryci przestaną w końcu pracować? I może ktoś się zajmie drogą w mojej wsi? To chyba niezbyt wygórowane oczekiwania, prawda?

Przyłbica

Z podziękowaniem dla Wszystkich 

Nieważne ile masz lat
Nieważne jakich nie chcesz pamiętać 
z przeszłości dat
Nieważne dawne marzenia niespełnione 
lub wzorce pierwszych zachwytów
te niedoścignione
a przez to mogące wprawiać w nerwice
Ważnym jest 
OBECNY kształt Twojego Życia
to czy podniosą się do walki
Twoje Przyłbice
czy TRUD podejmiesz
o JUTRA PEJZAŻE
Życie wszak jest piękne tylko wówczas
gdy żądne jest
SPEŁNIENIA MARZEŃ

/Auri Closard/

piątek, 7 listopada 2014

wyborczy syf

Mam już dość wyborów samorządowych i wszystkiego, co z nimi związane! Ludzie powariowali! Co drugi znajomy ( statystycznie ) kandyduje do rady i snuje wizje, czego to on nie zrobi jak już dostanie mandat. Tia... obiecanki cacanki... Mam juz po dziurki w nosie takiego ględzenia, materiałów wyborczych, banerów, plakatów, plotek rozpuszczanych przez rywali, układów, układzików i całego syfu, który niesie ze sobą polityka.
 W rozmowach nie zdradzam, kto otrzyma mój głos, na fb nie "lajkuję" ani nie udostępniam wyborczego chłamu, zachowuję neutralność i czekam aż wybory przejdą do historii. Inna kwestia - ja nie mam pojęcia na kogo zagłosuję!  W gminie, na terenie której pracuję, glosować nie mogę, a w gminie, w której mieszkam, nie mam na kogo...

wtorek, 4 listopada 2014

punkty

Wgapiam się w ekran i myślę, co napisać. I tak mam od jakiegoś czasu, za każdym razem, gdy chcę coś tutaj dodać. Tysiące myśli, wiele zdarzeń, ale wielki problem z ubraniem tego w słowa...
Wypunktuję wiec to, co najistotniejsze:
1) Byłam w kinie na "Furii" -  dramat wojenny "made in USA" z Bradzikiem Pitem w roli głównej,; podobało mi się, bo Bradzik nie był taki Pitowaty :),
2) zbliża sie "50." rodziców, mam tyle roboty w związku z tym, że nie wiem od czego zacząć i w sumie nic nie robię :)
3) czekam na coś i sama nie wiem, na co :)
4) trzeba mi iść do spowiedzi...
5) miałam kota, ale już nie mam - wpadł pod samochód :(
6) pokłóciłam się z rodzicami, nie lubię ingerencji w moje osobiste sprawy...

sobota, 1 listopada 2014

Złote gody

Potrzebna lista piosenek na radosne świętowanie ( w sensie impreza - takie drugie wesele ) 50. rocznicy ślubu - pomożecie stworzyć ? Propozycje poproszę w komentarzach :) !

czwartek, 30 października 2014

wybory

Niebawem wybory. Obserwuje ludzi w mojej okolicy i stwierdzam, co następuje: w narodzie jest wzmożony pęd do władzy ( 6 kandydatów na wójta; 66 kandydatów na radnych, a miejsc w radzie 15), a CAŁA RESZTA drży, bo nie wie, kto zwycięży. Jako pracownik budżetówki modle sie o jedno: żeby było normalnie i żeby dało sie prcowac... I żeby poznikały już te wszystkie plakaty i banery z drzew, tablic, płotów i innych miejsc :), bo mam ich po dziurki w nosie.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia na kogo oddać głos! Żaden potencjalny wójt nie ujął mnie swoim programem, a potencjalni radni to już w ogóle porażka. Glosować jednak będę, bo to mój obowiązek i przywilej.  No i z szacunku do tych, którzy walczyli o wolność ojczyzny...


sobota, 25 października 2014

uroki kobiecości

Sobotni poranek - zimny i mokry, wstawać  mi się nie chce wcale. Wieczorem służbowa impreza, idę, ponieważ iść muszę. Kto wie, może będzie miło?...
Niebawem w mojej rodzinie wielka uroczystość, z gatunku tych, co to się zdarzają raz na 50 lat. Przygotowania w toku. Mam już nawet sukienkę. Chciałam pójść w innej, ale już się w nią nie mieszczę. Powinnam się wziąć za siebie, ale to trudne, bo ..... uwielbiam dobre jedzenie :)
Przy okazji zrobiłam generalne porządki w szafie i jej ogólną zawartość oceniam jako strasznie słabą, zdałoby się dokupić kilka rzeczy. Na pewno potrzebuje czarną torebkę, a właściwie torbę, jeśli brać pod uwagę ilość "niezbędnych" rzeczy, które muszę w niej zmieścić. :-)

wtorek, 14 października 2014

Jak paciorki różańca...

Ukończyłam studia podyplomowe o specjalności Wychowanie Przedszkolne i Kształcenie Zintegrowane. Świadectwo do odebrania w biurze studiów podyplomowych i do umieszczenia na dnie biurka.
Chwile radosne przeplatają się w życiu z bolesnymi, sukcesy z porażkami, wzloty z upadkami... wczoraj uczestniczyliśmy w pogrzebie matki kolegi z pracy, dziś świętowaliśmy narodziny wnuczki znajomej.W ogóle to odnoszę wrażenie, że wokół mnie są same ciężarne kobiety i świeżo upieczone matki. A do tego, w większości rozmów,  w których uczestniczę, dziwnym trafem pojawia się kwestia macierzyństwa i najlepszego wieku na dziecko.
Obejrzałam odcinek pewnego serialu i jestem totalnie zaskoczona, bo przedstawiono w nim historie jakby wyjętą z mojego życia.
Od pewnego czasu mam problemy ze snem i czuje sie nieco zagubiona.
Mój kot jest wojownikiem i jestem z niego dumna.


sobota, 4 października 2014

koci koci łapci

Czytam książki. Znowu i nareszcie. Teraz "Czarodzicielstwo" T. Pratchetta.
Nie mam pomysłu jak spedzic jutrzejszy dzień.
"Hajtniety" nadal pisze smsy, na które regularnie odpowiadam milczeniem. Innego rozwiązania nie widzę.
Mój kot jest miłośnikiem motoryzacji. Czesto przesiaduje w garażu i wchodzi do każdego auta, które stoi na podwórzu i ma otwarte drzwi. "Czarny" szczególnie upodobał sobie bagażniki, ale jego bystry wzrok obejmuje całe wnętrze pojazdu. :-)


wtorek, 30 września 2014

5 minut

Koniec urlopu, jutro do pracy. Witaj, Szara Rzeczywistości. 
To był cudowny, wspaniały, niezwykły, wyjątkowy czas, czas podróży, spotkań i leniuchowania. Szczególnie dziękuję Pani Ag. za wszystkie serdeczności i radości, za cierpliwość i gościnność :) DOBRZE, ŻE JESTEŚ :* !

Poza tym, w moim życiu pojawił się ktoś... Ktoś całkowicie inny ode mnie, a jednocześnie bardzo podobny. Ktoś, kto nie jest idealny, ale w jego towarzystwie czuję się idealnie. I cieszy mnie ta znajomość, totalnie nieoczekiwana i różna od tego, o czym marzyłam, ale mega pozytywna, dobra i pokręcona - jak my :) Myślę o zmianach, które trzeba będzie z czasem uskutecznić. Jest we mnie dużo obaw, ale nie ma lęku. Czyżby to było moje przysłowiowe, życiowe pięć minut?... A może jeszcze coś dobrego się wydarzy? Kto wie, kto wie... 


























Czteromasztowiec

Gry w statki ciąg dalszy. W ostatnim poście pisałam o zaręczonym kumplu, a dziś otrzymałam newsa, że już po weselu. (Czteromasztowiec poszedł na dno). No, i po cholerę on ( kumpel ) mi "sprzedał" taką informację? Zazwyczaj o tego typu rzeczach się człowiek dowiaduje pocztą pantoflową, a ten tutaj posyła info osobiście. Nie zamierzałam kontynuować tej znajomości. Nie odzywałam się już od dłuższego czasu, a teraz to już w ogóle nie odczuwam najmniejszej potrzeby jakiegokolwiek kontaktu. Ale mam żal, że tak nieładnie mnie potraktował nie mówiąc, co się szykuje i że się nie pożegnał. To tyle z mojej strony, tylko tyle lub aż tyle. Whatever.

poniedziałek, 22 września 2014

trafiony zatopiony

Urlop na półmetku. Jutro wracam do domu. Tęskno mi trochę do mamy i taty, do własnego domu i ... łóżeczka :D. I brakuje mi prowadzenia autka. Tyle dni bez samochodu to za dużo, oj, za dużo!
Hitem dzisiejszego dnia była wiadomość, że pewien znajomy sie zareczył. Dziwnie sie poczułam, bo swego czasu, o mały włos, nie  zostaliśmy parą. Gdzieś tak sie bujaliśmy jakoś przez wszystkie lata znajomosci. Różnie miedzy nami bywało, ale sentyment do niego pozostał. I pewnie pozostanie. Ale nic to! - jak mawiał Pan Wołodyjowski; emocje na bok, trzeba żyć dalej. A przyszłym nowożeńcom życzę wszystkiego dobrego. ( Mam nadzieje, że nie wpadnie na pomysł,by zaprosić mnie na wesele. Nie chciałabym tego oglądać...)

sobota, 20 września 2014

zamyślenie okolicznościowe

Odpoczywam, póki mogę i spędzam wolne dni gdzieś w Polsce, daleko od rodziny, znajomych i od wszystkiego, co stanowi moją rzeczywistość - dobrze znaną, za którą tęskni się w chwilach melancholii, i do której wraca się z pewną ulgą, a nawet utęsknieniem. 
To uczucie podobne do tego, które towarzyszyło mi u progu każdego kolejnego roku szkolnego, kiedy to smutek z powodu zakończenia wakacji przeplatał się z radością ze spotkania z ekipą ze szkolnej ławy oraz taką swoistą, ale nawet przyjemną niepewnością i oczekiwaniami odnośnie tego, co sie wydarzy w ciagu najbliższych 10. miesiecy...


poniedziałek, 15 września 2014

holiday

No i mam urlop. Zasłużony i wyczekiwany. Od piątku jestem w podróży i zupełnie przypadkowo spotykam znajomych, których wieki nie widziałam! Tym sposobem spędziłam na dworcu autobusowym godzinkę na rozmowie z dwoma siostrami zakonnymi. W innym mieście, a właściwie mieścince, do busa, którym podróżowałam, wsiadła serdeczna koleżanka mojej siostry, na co dzień mieszkająca w zupełnie innej części Polski. Miło się gadało, radość spotkania BEZCENNA.
Świat jest mały ;).
Uczę się urlopowej bezczynności. Idzie mi opornie, myślami jestem w pracy, a to niedobrze. Czyżbym nie umiała odpoczywać? Pora to zmieniać, bo życie nie kończy się na robocie. 

wtorek, 9 września 2014

gwiazda

Żyję. Poznałam Gwiazdę :-). Zdjęcie na fb, kto ma mnie w znajomych, ten wie, o kim mowa :). Poza tym szykuję się urlopu! Pani Ag. - szykuj się :-) !
Dziś sprzątam chałupę, no i pranie, sprzątanie, prasowanie!

środa, 27 sierpnia 2014

kilka newsów

Żyje, jeszcze żyje. Dzieje sie strasznie dużo, po dwóch latach ponownie  wziełam udział w konkursie na dyrektorski stołeczek. Poza tym facet na horyzoncie, powiedzmy, że obiecująca znajomośc wiec można trzymac kciuki, ewentualnie pocieszac mnie, gdy sie okaże, że to kolejny niewypał. Ale kij tam, nie takie akcje przetrwałam wiec dam rade. Na ten moment marze o tym, by przetrwac 7 dzień września i udac sie na wymarzony i zasłużony urlop. No i byłam  na kabaretobraniu w Zielonej Górze. Zacna impreza, miłe towarzystwo i jazda przez ok. 20 km tylko na dwóch biegach, bo telefon wpadł mi w dziur przy wajsze od biegów i przeżył totalną masakre, ale działa nadal. Biegi też. Żeby było śmieszniej, walneła mi wycieraczka w aucie i np. wczoraj podróżowałam w deszczu, mając tylko widocznosc po stronie pasażera.
W niedziele byłam na Jasnej Górze, deszcz straszny, ludzi ogrom wiec za wiele nie skorzystałam, ale liczy sie obecnosc....

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

spanie

Szukam sobie właśnie piżamy na allegro i stwierdzam, że to bez sensu, bo asortyment dla osób mojej postury jest beznadziejny. Ubrania są albo tanie i bezkształtne, takie w stylu "wieś tańczy i śpiewa", albo w cholerę drogie i wyzywające ( żeby nie powiedzieć dziwkarskie ).
A co tam, dalej będę spać w dresach :) !

niedziela, 3 sierpnia 2014

sprzedałam sie

Sprzedałam się za 25 zł. Zabrałam chrześników do zoo, bilet normalny - 25 zł, ulgowy - 20 zł . Nieopodal kas stoisko pewnej firmy oferującej darmowego wejściówki do ogrodu w zamian za wypełnienie ankiety i coś tam jeszcze. Strasznie nie lubie takich akcji i zazwyczaj ich unikam, ale tym razem sie wziełam i sprzedałam za niecałe trzy dychy. Ech, czego sie nie robi w ramach tzw.oszczedzania... Wyprawa generalnie udana, szkoda tylko, że gorąco jak jasna cholera. Wróciliśmy umeczeni i padnieci, ale zadowoleni. A ja mam mega satysfakcje, bo jeden z chłopców wczoraj po raz pierwszy jechał pociągiem i tramwajem dzieki mnie  :) !
Dziś moi wakacjowicze już sobie ode mnie pojechali. Pustka w domu straszna, chodze i sprzątam, choc to niedziela, ale w tygodniu po prostu nie mam na to czasu, a przecież młodzież potrafi zostawic po sobie ładny nieładzik. Lubie, gdy w moim domu są ludzie, gdy w każdym w pokoju ktoś stacjonuje, w kuchni nieustannie ktos pije kawe lub herbate, obiera ziemniaki, dyskutuje czy coś. Lubie nasze standardowe "dokuczanki" i okrzyki, lubie gdy moja mama prowadzi akcje dokarmiania wnucząt własnych i pokrzykiwania, gdy jeśc nie chcą :). Lubie, gdy ojciec i bracia wynoszą sie do garażu, gdzie wiodą meskie rozmowy. Lubie moją rodzine, lubie moj domek i moj pokój. To moje miejsce, mój azyl i schron.







czwartek, 31 lipca 2014

kumpel płci niewieściej

Co sprawia, że facet traktuje kobiete jak starą kupele, a nie potencjalny obiekt westchnień czy partnerke? Czy jest szansa, by to zmienic? Czy warto próbowac i na siłe ciągnac taka znajomośc z nadzieją, że może jednak za jakiś czas ....? A może z taką dziewczyną jest coś nie tak, skoro jedyne, na co może liczyc to status "kumpla w spódnicy"? 
Ktoś? Kiedyś? Doświadczenie? Przemyślenie? 

środa, 30 lipca 2014

chyba nie

Tak, chyba jednak różnice charakterów między mną, a gościem, o którym Wam wspominałam są zbyt duże. Zastanawia mnie jak to możliwe, że dorosły facet nie pracuje, bo niby stawki, które mu proponują są za niskie!  Siedzi w domu i czeka nie wiem na co... Jak to nazwać? Hm, przeszkadza mi to! Bo, skoro ktoś, kto deklaruje pewne poważne rzecz, zachowuje się niepoważnie, to coś tu jest nie tak... Utrzymać rodziny się nie da tym sposobem, a nie wyobrażam sobie, że w takim potencjalnym związku to kobieta miałaby pracować, a gość ogarniać jedynie dom... Co to jest jedna pensja? - ja się pytam! Wyobrażam sobie, że mój potencjalny przyszły mąż da mi poczucie bezpieczeństwa i będę mu mogła ufać więc... więc ten pan się chyba raczej nie kwalifikuje. Inna sprawa - nie interesuje go moja praca, zainteresowania itd. Czasem mam wrażenie, że mentalnie zatrzymał się na poziomie szkoły średniej... Głupio mi tak pisać o kimś, kogo znam "moment", ale takie właśnie odnoszę wrażenia... To wszystko sprawia, że nie chyba jednak nie zależy mi zbytnio na tej znajomości. Nie chcę się wplątać w bagienko. Takie fakty, taka sytuacja, taka kalkulacja.
A w innych aspektach życia... czas na wybory, decyzje i wyzwania. Rozważam, mocno i intensywnie pewną możliwość, i z żalem myślę o braku doradców w kręgu najbliższej rodziny. Mam tu na myśli moich dwóch Wujków, którzy odeszli z tego świata zbyt szybko, a byli ludźmi wykształconymi, doświadczonymi i mądrymi. Szkoda, że nie mogę sobie z nimi pogadać, no, szkoda...
Zaangażowałam się też w pewną inicjatywę, w pewnym sensie artystyczną i się bardzo cieszę, że są osoby, które chcą działać razem ze mną, ale obawiam się, że nic z tego nie wyjdzie, bo nie nadajemy na tych samych falach. Ale może jednak? Kto to wie... na razie czekam na rozwój sytuacji i sama jestem ciekawa jak ta współpraca się nam będzie układać.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Brać czy nie brać - facet na horyzoncie

Wyprawa do "Big City" na spotkanie z pewnym panem. Całodzienna, autobusem, w upale, po zażyciu "pigułki szczęścia" ( avio marin ). Jechałam totalnie zniechęcona i niewyspana. Całą drogę czytałam więc jakoś "przepękałam" czas podróży. Na miejscu chwila konsternacji, bo choć pan przybył kilka minut wcześniej, to nie on na mnie czekał, ale ja musiałam poczekać na niego. Poirytowało mnie to okrutnie, bo takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałam. Ale w końcu się pojawił. I tu przyznam, że faktycznie zupełnie inaczej człowiek prezentuje się w internecie, a inaczej "na żywo", a w tym konkretnym przypadku z pozytywną przewagę tego "na żywo". Cały dzień spędziliśmy wędrując po mieście i rozmawiając. Tematów nie brakowało, choć mamy totalnie odmienne zdania jeśli chodzi o sprawy wiary. Przy czym jasno i wyraźnie zadeklarowałam, że bez względu na to, co ktoś sobie może o mnie pomyśleć, ja do kościoła chodzę i chodzić nie przestanę, bo jest mi to potrzebne. Amen. Koniec kazania :)
Tak sobie myślę, co ja teraz jeszcze mogę napisać o tym spotkaniu. Hm, właściwie to nie wiem. Ujmę to tak: gość nie jest ideałem ( było kilka momentów, gdy szczęśliwie udało mi się ugryźć w język i powstrzymać od "konstruktywnej krytyki"), ale ma w sobie coś takiego, co budzi moją sympatię i sprawie, że jakoś mam ochotę na podtrzymywanie tej znajomości. Teraz tylko pytanie czy on też? Czy jednak kontakt się urwie ( jak było z innymi chłopakami, których poznawałam ). I pytanie na zakończenie: Czekać na księcia z bajki czy "brać" to, co jest?

wtorek, 22 lipca 2014

doradzać... nie doradzać?

Dobrze mieć doradców, którzy nie głaskają po główce, klepiąc słodkie dyrdymały lecz dzielą się wiedzą, doświadczeniem i udzielają konkretnych porad. Dobrze jest mieć doradców nielicznych ( nie liczy się ilość tylko jakość ), takich, z którymi się zjadło beczkę soli ( zapijając octem, zagryzając śledziem, popijając magą ) i których się szanuje. Dobrze jest nie przyjmować bezkrytycznie uwag, porad i wskazówek, lecz po wysłuchania opinii dać sobie możliwość podjęcie WŁASNEJ DECYZJI, choćby była sprzeczna z tym, co sugerują. Tak, ta decyzja może się pokrywać z głosem doradców ( w często się pokrywa - jak zaobserwowałam ), ale nie zawsze musi. Bo człowiek powinien stosować funkcję "myślenie", by nie zwariować, nie zatracić własnej tożsamości i wkopać się w bagno zobowiązań ( lub innych "...ań"  ), które z czasem tylko go unieszczęśliwią. Wreszcie, idealnie jest, gdy się ma pewną hierarchię wartości, jakieś własne zasady, które pomagają ogarnąć życie...
A doradzający też musi dać drugiemu wolność wyboru. Zapytany, przedstawia swoje stanowisko, ale później, gdy się okaże, że ktoś jednak postąpi po swojemu, to doradca, chcąc nie chcąc, musi się z tym pogodzić, choć niekoniecznie zgadzać. W chwili szczerości wyznam uczciwie, że to dla mnie najtrudniejsze. Bo jak tu się nie spinać, gdy widzę, że bliźni, który szukał rady, ładuje się w syf na własne życzenie i za żadne skarby świata nie dopuszcza myśli, że faktycznie głupio robi? ...
( Zdarzyło mi się też sytuacja, gdy ktoś pytał mnie o zdanie, a gdy je usłyszał to się obraził, bo się nie spodziewał... To... po co pytając, deklarował, że liczy na moją szczerość, że wie, że powiem prawdę itd.? )
***
Ale to takie moje dziwne zajawki, przemyślenia z ostatnich dni. Zdarzyło się tak, że "występowałam" w obydwu rolach i trafiałam na różne reakcje adwersarzy, w zależności od skali problemu, przedstawionych argumentów itd. Na ten moment jestem już jednak spokojniejsza. Zrezygnowałam z czegoś tam, coś tam innego się pojawiło i choć mam świadomość, że nieraz moje pytanie mogły wywoływać torsje ( eufemizm :) ! ) u doradców, to jednak jestem tym ludziom bardzo wdzięczna za czas, cierpliwość i zdrowy rozsądek, i stwierdzam, że najgorsze co może być, to przekonanie o własnej nieomylności i doskonałości. I od tego wszystkiego uchowaj mnie, Panie :) !

niedziela, 20 lipca 2014

Prawda to?

Pytanie do znawców tematu  - prawda to to, co poniżej?

"Pracownik ma prawo do 20 dni urlopu, jeżeli jest zatrudniony krócej niż 10 lat, a gdy staż pracy jest dłuższy niż 10 lat - do 26 dni. (...). Do stażu pracy wlicza się także okres nauki - na przykład ukończenie szkoły wyższej liczy się jako 8 lat zatrudnienia. Jeśli jednak pracownik jednocześnie studiował i pracował na etacie, do stażu pracy wlicza się albo okres studiów, albo okres zatrudnienia - w zależności od tego, co jest korzystniejsze dla pracownika. Wliczanie okresu nauki do stażu pracy oznacza, że osoba po wyższych studiach uzyskuje prawo do maksymalnego, 26-dniowego wymiaru urlopu wypoczynkowego po 2 latach zatrudnienia na etacie." żródło KLIK

sobota, 19 lipca 2014

lód

Spotkałam człowieka, który przed laty wyrządził mi wielką krzywdę. Siląc się na sztuczną uprzejmość, posłałam mu lodowate spojrzenie i w trzech słowach odpowiedziałam na pytanie, które mi zadał, po czym on odszedł, a ja poczułam wielką irytację. I żal. I niedowierzanie, że zadał pytanie, które zadał.

czwartek, 17 lipca 2014

równowaga

Dzień radosny, urodziny mojej Mamy.
Dzień tragiczny - zestrzelenie samolotu, na pokładzie 300 osób.
Dzień radosny - kilka ciepłych słów.
Dzień cieżki - ważne przedsiewziecie stoi pod znakiem zapytania. Modle sie, by wypalilo.
Dzień radosny - praca fizyczna na świeżym powietrzu.
Dzień smutny - brak funduszy.
Dzień radosny - kilka pomysłów na "autoaktywizacje".
Dzień smutny - zwątpienie w sens i obudzona tesknota.

Jeden dzień i tyle zdarzeń, emocji... Chyba sie zrównoważyly.

środa, 16 lipca 2014

nienawidzę lipca

Chciałabym być bardziej twórcza i optymistycznie nastawiona, ale każdy nowy dzień dostarcza mi tyle stresów,  że ... zaczynam, a przynajmniej chciałabym, mieć wszystko w dupie. Bez "za przeproszeniem". I nawet nie mam kiedy iść na urlop. Niby się mówi, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale ja jestem wyjątkiem. I niestety nie jest to autoreklama lecz proza życia. Bolesna z resztą. Od kilku
lat nienawidzę lipca. Wszyscy odpoczywają, relaksują się, a ja mam totalny zapier***. Nie jest to fajne, sympatyczne, miłe. Jestem nieco sfrustrowana, przyznaję bez ogródek, a planowany urlop wydaje mi sie tak odległą rzeczywistością, że nawet nie mam jak uciekać do niego myślami....

poniedziałek, 14 lipca 2014

szczescie

Padam na pysk. Tak po prostu. A jeszcze tyle różnych spraw do załatwienia. Czy tak smakuje pełnia życia?.. Otrzymałam kiedyś kartke ze słowami "Szczeście to ktoś do kochania, coś do zrobienia i nadzieja na coś.." Może faktycznie właśnie taka jest definicja szcześcia? Taka prosta i zwyczajna, ale ja innego szczescia nie chce.. Z nadzieją u mnie bywa różnie, ale zawsze mam co robic :-)

niedziela, 13 lipca 2014

restart

Intensywny weekend dobiega końca. Dużo pracy, spotkań, rozmów i mini imprezka w plenerze :-). Hasło przewodnie: ( podobno stare, ale słyszałam je po raz pierwszy i mnie rozbawiło :D ):
 "ALKOHOL TO NASZ WRÓG, LEJMY GO W MORDE" 
***



piątek, 11 lipca 2014

kochać nie przestanie

Było mi trochę przykro, ale już nie jest... Dostałam od kogoś tzw. "O-PE-ER", a było to bolesne, bo do tej pory się lubiliśmy... W sumie... nadal się lubimy, przez chwilę nie byłam w stanie w ogóle patrzeć na tę osobę, ale przemyślałam wszystko i zracjonalizowałam. Było gorąco, nawał obowiązków, wybuchowy temperament, za dużo gadania... no i mogła się zdarzyć "ścinka". A, że ten ochrzan nastąpił przy dwóch "człowiekach", no moja babska duma znieść tego nie mogła, ale już mi lepiej. Może nie jest idealnie, ale nie mam żalu i wiem, że mimo wszystko mam w tej ludzkiej istocie przyjaciela. Sic :-)!
Co jeszcze? A sama nie wiem... Miałam dziś w planach kino z kolegą "A-em", ale nie mam siły. Z resztą, on się nie przypominał, ja też nie wracałam do kwestii i temat umarł śmiercią naturalną. Nie ubolewam. Nie chce mi się, nie widzę potrzeby. Bezsens.
W weekend oczekiwane spotkanie w serdecznych przyjaciół radosnym gronie. Nie ukrywam, będzie %, chyba tego potrzebuję. I przyjaciół i "ognistej wody". Znieczulenie :-) !
I niby w niedzielę kino w innym towarzystwie, ale mam nadzieję, że nie wypali. Tak po prostu. Raz, że kasa, dwa, że zmęczona, trzy, potrzebuję spędzić cały dzień w domu, w swoim własnym jednoosbowym Martowym towarzystwie, w książkach, notatkach, dziennikach...
Mózg mi nabrzmiał nadmiarem informacji i tak uciska na biedną łepetynę, i wybuchem grozi nagłym a gwałtownym, 10 w skali BEAUFORTA i jak jebnie... to jebnie!  :P

czwartek, 10 lipca 2014

ciemne machinacje losu

O czym pisać, gdy każdy kolejny dzień przynosi coraz ciekawsze rewelacja, a atmosfera niepewności daje się mocno we znaki... Jestem zdana na kaprysy przewrotnego losu i samą siebie, staram się robić, co do mnie należy i podtrzymywać nadzieję, że trudny czas minie szybko...
Na szczęście (!), pozytywne rzeczy też mi się przytrafiają, choć mniej rzucają się w oczy w porównaniu z trudnościami...
W ciemne mroki mojej egzystencji wdarł się nikły promyk słońca, o czym zobowiązana jestem tutaj wspomnieć, ale czy nad moim niebem naprawdę wzejdzie słońce?... Okaże się już za kilka dni...
A w międzyczasie wracam do powtórek z j. niemieckiego - z własnej, nieprzymuszonej woli :-) !

sobota, 5 lipca 2014

co...

Spuchnięty paluch ( środkowy prawej ręki ) boli nadal.  Noga też daje o sobie znać, dobrze, że nie ma opuchlizny. Łykam tabletki przeciwbólowe i próbuję funkcjonować.
Otrzymałam sms, który mnie zirytował, zdołował i sprawił, że odezwały się moje własne "demony". Poczułam się jak zbity pies i po raz kolejny stanęłam przed pytaniem: CO DALEJ ... Miałam ochotę zwiać, gdzie pieprz rośnie i znaleźć zakątek, w którym mogłabym zacząć wszystko od nowa.
Wizyta u fryzjera poprawiła mi humor nieznacznie. Może tym, co najbardziej boli, jest brak zrozumienia?... No, nieważne. Jeszcze trochę i wszystko się zmieni.
Au, jak boli...

piątek, 4 lipca 2014

dół

Załapałam doła, a właściwie dół złapał mnie i leze teraz w łóżku lekko otumaniona przez środki przeciwbólowe. Nabawiłam sie kilku zadrapań, bolącej kostki i stłuczonego palca, przez co mam utrudnoną funkcje chwytania różnych przedmiotów prawą reką. I chyba pojawił sie stan podgorączkowy. Dawno nie zaliczyłam takiego upadku. Jeśli ból nie ustapi, wybiore sie jutro na pogotowie. Do fryzjera też sie wybieram, zapowiada sie wiec ciekawy dzień.
Spotkałam "2". Poratował wodą mineralną i wydobył tabletke przeciwbólową z opakowania, bo ja nie byłam w stanie zrobic tego sama :-) Miły gest... 

wszystkie moje dzienne sprawy

Czasem lubie nic nie robic, zwłaszcza gdy w pracy mam urwanie głowy.
Za mną spotkanie z przyjaciółmi, pizza, rozmowy o życiu i obserwowanie jeżyka buszującego w trawie. Ta nasza przyjaźń trwa od lat, przechodziła różne momenty, potrafimy po sobie nieźle "pojechac", ale to dobry znak, jest szczerosc i mówienie w oczy o tym, co trudne. Chwalebne, że znamy swoje wady, a mimo to chce nam sie utrzymywac kontakt. :-) I oby to sie nie zmieniło...
W sprawach sercowych... "2" na horyzoncie i w planie nie-randka. Lubie go. Tak po prostu. I podziwiam, bo zycie go nie rozpieszczało, a on walczył, sporo osiągnął  i jestem pewna, że osiągnie jeszcze wiecej. I tego mu życze, tak po koleżeńsku, bo lubie jak sie ludziom układa.
A dzis pozdrawiam ze "stolycy" mojego województwa. Kogoś tu musiałam przywieźc i czekam sobie w aucie.
W rodzinie problem, choroba brata. Strasznie mi przykro z tego powodu. Rodzice też przeżywają, już nie wspomne o bratowej i reszcie ekipy. W takich momentach sie ciesze, że choc nie mam własnej familii ( mąź, dzieci ) to są najbliżsi krewni i trzymamy sie razem. Różnie nam sie układa, czasem sie ścinamy, ale to normalne, najważniejsze, że możemy na siebie liczyc. I za to jestem wdzieczna...
W pracy napiety czas. Cieżko i nieprzewidywalnie. Weekendu wypatruje z utesknieniem...
Zamierzam odkladac pieniadze na prawo jazdy ( mam kat. B, chce zrobic inną, co dałoby możliwosc zmiany pracy lub chocby znalezienia dodatkowej ). W perspektywie byc może kolejna podyplomówka i zmiana auta. Gdy trzeba bedzie, rozważam opcje wyjazdu za granice, by zdobyc srodki na reaizacje planów. Kiedys wydawało mi sie to rzecza niemożliwą, ale podobno tylko krowa poglądów nie zmienia wiec to, że moje nastawienie ewoluuje, chyba przemawia na moją korzyśc :)

wtorek, 1 lipca 2014

jad

Wykonałam telefon do pewnej instytucji finansowej z budżetu państwa, a właściwie usiłowałam się tam dodzwonić i powiem tyle, że po blisko 18 minutach oczekiwania, wysłuchaniu niezliczonej ilości komunikatów "Proszę czekać na połączenie"... prysła gdzieś moja wrodzona uprzejmość i życzliwość wobec świata, a w ich miejsce wkradła się irytacja i lekka złość... Postanowiłam przerwać połączenie i nie dzwonić tam nigdy więcej. Ale... może się niepotrzebnie czepiam? Może za dużo oczekuję i dzwoniąc nie powinnam się łudzić, że ktoś odbierze? Poczułam się dotknięta do żywego tym, że coś, co niby teoretycznie ma dbać o interesy ludzi pracy, najzwyczajniej w świecie ma tych ludzi w "dużym poważaniu" i nie podejmuje działań tak wyczerpujących i ryzykowanych jak podnoszenie słuchawek dzwoniącego telefonu. Już nie wspomnę o tym, że trzeba się było nieźle namęczyć, aby odnaleźć w sieci właściwy namiar do kontaktu. Próbowałam się dodzwonić pod 5 numerów ( dwa z nich niedostępne, jeden zajęty nieustannie, jeden nieogarnięty ) i w końcu prawie się udało...
Oj, jestem w swoim żywiole w tej chwili i mam wyśmienitą okazję do sączenia jadu złośliwości i ironii, które są właściwe mojej osobie! :-) Ale z drugiej strony, sama pracownikiem budżetówki będąc, staram się "być" dla lokalnej społeczności i wspomagać ją na ile tylko mogę, nieraz i kosztem prywatnego czasu, ale jednak moje wolontarystyczne zapędy są na tyle silne, że chcę zrobić coś dla innych...

poniedziałek, 30 czerwca 2014

+ i -

To nie był mój dzień...
Zjedzenie pizzy wydawało sie dobrym pomysłem, do momentu gdy nie wywaliłam sosu czosnkowego na podłoge. Podczas prania moja ulubiona biała bluzka zafarbowala sie na różowo. Ktoś, kto nie odpisał na sms w sprawie imprezy, bawił sie na niej znakomicie. Zablokowałam konto elektroniczne i musze iśc do banku, by uzyskac dostep do własnych pieniedzy.
Jakieś pozytywne akcenty też sie jednak pojawiły...
Ktoś wyrażał sie pozytywnie o mojej osobie i o mojej pracy, zaprosił na pewne lokalne wydarzenie. Wybieram sie tam, mam nadzieje, że w towarzystwie "2" :-).
Na koniec dnia rozmowa z przyszłym "ksieciem" ( III rok WSD). Pożyczyłam mu kilka książek, jedną podarowałam, zapewniłam o modlitwie...
A dzis rozpoczął sie lipiec. Dla wielu ludzi to czas urlopu i wypoczynku, dla mnie okres wyteżonej pracy, masa papierów, sprawozdań... Obym podołała...
Mam "zajawke", żeby od października rozpocząc kolejną podyplomówke. Tym razem już nie związaną z oświatą, ale bliższą temu, czym sie zajmuje na codzień. Z drugiej strony, nowe autko też by sie przydalo wiec pojawia sie dylemat.

niedziela, 29 czerwca 2014

poprawa

Na poprawę humoru serial i kisiel ...

solo

Pełno kontaktów w telefonie i na fb, a pójść na piwo nie ma z kim. Dziś pewna impreza plenerowa, na którą bardzo chciałam się wybrać, ale bez towarzystwa nie dam rady, nie tym razem.

sobota, 28 czerwca 2014

bramka nr 2

Drogie Panie, bardzo się cieszę, że jednomyślnie "postawiłyśmy" na Kandydata nr 2 ;)
Teraz się tak tylko zastanawiam, co by się musiało stać, by tak łaskawie raczył na mnie spojrzeć nie jak na zwykłą znajomą, ale na taką, no, niezwykłą ;)

czwartek, 26 czerwca 2014

Uwaga...

...facet na horyzoncie, a właściwie dwóch...

Nr 1
- wygląd
- mieszkanie
- kasa
- auto
- uprzejmość
- "maminsynek"
- miły uśmiech
- z lekka starszy

Nr 2
- ambicje
- plany
- działanie
- stanowczość
- autorytet
- zaufanie
- szacunek
- wiedza i doświadczenie
- pesel "młodszy" od mojego :-)

Lubię obydwu i nic nie wskazuje na to, by z jednym czy z drugim relacja miała przejść w trochę inną fazę niż tylko koleżeństwo. A może powinnam pomóc losowi to zmienić? Tylko... którego wybrać jeśli już?... Wypisałam te wszystkie cechy i już chyba wiem... A Ty jak sądzisz, który mnie bardziej interesuje :-) ? Obstawiacie ;) ? Czekam na typy !





środa, 25 czerwca 2014

znak

W chwili luzu przybywam dać znać, że żyję i mam się całkiem nieźle. Dzieje się dużo...

wtorek, 10 czerwca 2014

wielki ch***

Szanowni Państwo, chciałabym się pochwalić swoim zajebiście "wielkim"stażem pracy, który wynosi, uwaga: 2 lata 8 miesięcy i 9 dni. Smutne to, że choć przepracowałam 6 lat to papierzyska wykazują ich jedynie niespełna 3, ponieważ reszta było na umowę zlecenie. Nie chcę tego komentować i się rozwodzić nad sprawą, ale czuję się niefajnie.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

zauważona


Trzy krótkie słowa, a ile radości :-). Choc dzień w pracy miałam trudny to jednak buźka sama mi sie cieszyła ilekroc sobie przypomniałam o tym smsie i jego nadawcy :-) Szczery komplement to balsam na kobiecą dusze i każda z nas co jakis czas powinna go usłyszec, czego z całego serca życze...

piątek, 6 czerwca 2014

uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

Ajajajajajajaj, zaniedbałam bloga i ubolewam! Wyszła dłuzsza przerwa, której nie planowałam. A to wwszystko przez natłok zdarzeń w realu. Z tych najważniejszych to to, że byłam na koncercie Golden Life ( znowu, ale tym razem plener ), a przed nim grala lokalna grupa Dom na Drzewie - obydwa wystepy mi sie bardzo podobały! Choc mialam pewien problem z dojazdem, bo pomylilam drogi :-).
W innym  miescie spotkałam sie z gościem poznanym przez pewien portal. Miło było i fajnie, a najwiekszą frajde sprawiła mi podróż pociagiem i chyba czesciej bede to praktykowac.
A jutro znowu spotkanie z gosciem z "neta". Jeśli nic z tego nie wyjdzie to dam sobie spokój z portalami, ale przynajniej bede mogła powiedziec, że probowalam. Wieczorem czeka mnie natomiast koncert Wilków lub Perfectu - zależy, które miasto wybiore. Na razie mysle i kalkuluje.
Pewna pani, dużo ode mnie starsza, zaproponowala bym mowiła jej po imieniu. Podziekowalam i obiecalam, że bede probowac. Taki "suprajs" totalny...
W pracy natłok wrażeń i na tym poprzestane.
Odliczam dni do 17.06.... i juz sie doczekac nie moge :-)

sobota, 24 maja 2014

patriotycznie

Byłam ostatnio na Festiwalu Piosenki Patriotycznej i usłyszałam tam kilka piosenek ( pieśni ?), które mnie zachwyciły! Posłuchaj
1. MARSZ POLONIA ( usłyszane po raz pierwszy właśnie na imprezie )
2. BIAŁY KRZYŻ
3. POWRÓCISZ TU

A poza festiwalem ... mam "faze" na muzyke z "Czasu Honoru"  Serial kapitalny, choc emocjonalnie wyczerpujący ( przynajmniej dla mnie ) i nie byłam w stanie obejrzec wiecej niż trzech odcinków dziennie. Mój ulubionu bohater? Oczywiście Władek ( "Kmicic" ), no i może Janek...
Lubie patriotyczne klimaty...

czwartek, 22 maja 2014

deja vu

W sumie wieczor skrajnych emocji, bo zdawało mi przez moment, że mam deja vu - umawianie sie na spotkanie, oczekiwanie, opóźnienie, brak odpowiedzi na wiadomosci.. Już kiedys cos takiego z kims przerabialam, a dzis wszystko wskazywało na replay... Byłam wściekła, rozczarowana, smutna... i w momencie, gdy najczarniejsze myśli mnie ogarneły, nieoczekiwanie odwiedzili mnie inni znajomi. W miedzyczasie okazało sie, że pierwsza osoba jednak dojedzie i tym sposobem choc raz zdarzył mi sie wieczor inny od standardowego - samotnego. Miłe to :-)
***
Musze wymyślic prezent dla Mamy, bo to przecież w poniedzialek Dzień Matki...

relacje, manipulacje, konsultacje, reakcje

Coś mnie gryzie, ale nie mogę dokładnie napisać o co chodzi, by nie ucierpiało dobre imię tych czy tamtych. Powiem Wam tylko tyle, że zachowanie pewnej osoby wobec mnie wprowadziło mnie w stan lekkiej konsternacji, swoistego niedowierzania i cynicznego rozbawienia, a także pewnego rozczarowania. Wystarczyłaby odrobina życzliwości i dobrej woli z jej strony i wszystko dałoby radę elegancko załatwić, a w przyszłości może i nawet nawiązać współpracę. Niestety, niektórzy za wszelką cenę chcą pokazać jak bardzo są ważni i chyba próbują dać lekcję życia ludziom, którzy w niczym im nie ustępują jeśli chodzi o wykształcenie czy pozycję zawodową... Na chamstwo czasem należy odpowiedzieć chamstwem i w przypadku wspomnianej osoby właśnie to jest to "czasem". Niech żyją formaliści, służbiści i inni "iści" ... jak najdalej ode mnie :)
Odbyłam rozmowę w sprawie pracy. Pewna pani z okolicy zapowiedziała się z wizytą, przybyła i okazało się, że chce mi zaproponować funkcję konsultantki w radosnym biznesiku obwoźnym polegającym na rozprowadzeniu cudownych perfum. mazideł i ekstra kremów które usuną wszelkie zmarszczki.... A idź, babo! :) W ramach dygresji stwierdzę, że trochę się czułam jak na rozmowie ze Świadkami Jehowy. Może jestem wyczulona jeśli chodzi o etykietę języka, psycholingwistyczną manipulację i inne takie, ale dało się wyczuć, kiedy ta kobitka przechodziła zwinne od jednej techniki perswazyjnej do innej. Hm, bujać to my, ale nie nas! Amen :)
A tutaj się muszę przyznać, że po raz pierwszy w życiu sama postanowiłam w pewien sposób pograć sobie ze znajomą osobą, tą od BRAKU CZASU. ( przeczytajcie dwa poprzednie wpisy, aby być w temacie ). Przez dwa lub trzy dni starałam się nie odpowiadać na wiadomości od niej, a gdy już odpisałam to bardzo formalnie i zwięźle.. I wiecie co? Podziałało! Dziś rano rano otrzymałam sms, że sie jednak spotkamy... i to dzisiaj... I to w momencie, gdy mi już przestało zależeć... Mam pewną satysfakcję, ale muszę się przyznać, że jednak takie akcje to nie mój styl.

środa, 21 maja 2014

NIE TO NIE

Nie wiem czy to łączyć, czy nie, ale choć dzionek we wczesnej fazie to nasuwa mi się refleksja, że postawienie granicy w jednej sprawie powoduje, że otwierają się przed człowiekiem nowe perspektywy, sprawy. możliwości...
Otrzymałam dziś propozycję wyjazdu na Lednicę, zastanawiam się nad tym, kusi... choć młodzieżą gimnazjalną ani licealną nie jestem już od dawna...
Otrzymałam dziś telefon w sprawie ewentualnej współpracy. Nie jest to w żaden sposób wiążące, ale przy okazji pobytu w wielkim mieście spotkam się z panią, która dzwoniła...
Ktoś zaproponował, że wystawi mi rekomendację i dodał, że myśli jak mnie wyciągnąć z obecnego "ciemnego lasu zawodowego", w którym się znalazłam. Miłe to, może uleci z pamięci tejże osoby, ale czasem liczy się sam fakt usłyszenia dobrego słowa. Dla przykładu dodam, że ktoś inny, z kim rozmawiałam o sprawach zawodowych ani razu nie rzucił "Jak coś usłyszę to dam ci znać...". Niby drobiazg, ale więcej z tą osobą rozmawiać nie będę... Bo gadka dla samej gadki jakoś mnie nie interesuje. Nie oczekiwałam od tego człowieka obietnicy załatwienia innej pracy, bo to nie na tym polega.  Ale takie słowa świadczyłyby o życzliwości... A jak dodam, że z tą osobą łączą mnie więzy krwi to łatwiej wam będzie zrozumieć skąd moje swoiste rozczarowanie. Nie będę się jednak załamywać z tego powodu, bo jestem dużą dziewczynką i staram się brać sprawy we własne ręce, tak trzeba.
I chyba zdecyduję się na studia podyplomowe od października. Myślę o dziennikarstwie. Rzucam te kilka myśli "w sieć", by usłyszeć Wasze opinie i by po czasie móc się przyjrzeć samej sobie.

wtorek, 20 maja 2014

BRAK CZASU

Wieczorem otrzymałam sms od osoby, która odczuwa brak czasu ( wczorajszy wpis ). Pozostawiłam go bez odpowiedzi. Dziś rano znowu sms i też nie odpisałam. BRAK CZASU! Milcze z pełną premedytacją i sama nie wiem, kiedy "przemówie". Zobacze, co życie przyniesie :)

A co!

- Może wpadniesz?
- Brak czasu
- Rozumiem...
***
A skoro ktoś nie ma dla mnie czasu to się narzucać nie zamierzam i następnym razem to ja nie będę miała czasu. Krótko, zwięźle i na temat. A co! Ta znajomość przestaje mi odpowiadać, a każdy dzień coraz bardziej mnie w tym utwierdza...

poniedziałek, 19 maja 2014

zmiana kół


Wymieniłam opony zimowe na letnie. By nie bać się gumy złapanej w podróży, zmiany dokonuję sama pod czujnym okiem anioła stróża ( w tej roli tata ). 
Na początek autko trzeba podnieść na lewarku ( na zdjęciu to to urządzenie miedzy deską a samochodem ), a pod koła po drugiej stronie podłożyć kliny ( kamienie, młotki, cegly - cokolwiek, by zablokować ruch). Potem ściągniecie kołpaków, poluzowanie śrub ( takim specjalnym klucz z przedłużką ) we wszystkich kolach i można zmieniać.  Się zdejmuje jedno koło, nakłada drugie, wkręca śruby ( po opuszczeniu auta z lewarka jeszcze raz trzeba je po dokręcać ), zakłada kołpaki i gotowe. Przy okazji można sprawdzić czy na wentylach są nakrętki, jak ich nie ma to trzeba założyć, by się błoto nie gromadziło i ... gotowe.



niedziela, 18 maja 2014

Każdy grosz się liczy

... a skoro się liczy, to oszczędzać trzeba. I dziś zaoszczędziłam ładną sumkę. Miałam ogromną ochotę na pizzę, ale przeliczyłam wszystkie koszty i zdecydowałam, że lepiej będzie jak zrobię tosty. Wyszły pyszniutkie, dodatki dowolne i oczywiście majonez ( ostatnio uwielbiam! ), mniam...
A zaoszczędzoną gotówkę przeznaczę na ... może fryzjera ?

czwartek, 15 maja 2014

Martuha świętuje


Szanowni Państwo, niniejszy blog kończy dziś 2 lata. Dziękuję, że mi towarzyszycie, bo bez Was moja pisanina nie miałaby sensu. Bloga się pisze, by ludzie czytali i reagowali :), dlatego gorąco i serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze, których uzbierało się 983! Dziękuję wszystkim Osobom, które miałam okazję poznać w świecie realnym, za radosne spotkania, życzliwość i wygospodarowanie czasu. Dziękuję wszystkim tym, z którymi nie spotkałam się ( jeszcze ) "fejs to fejs" ( choć na fejZbuku się "mamy" z niektórymi :D ), ale którzy pamiętają i na różne sposoby dają temu wyraz :) !
Cieszę się również z tego, że poznają nowe blogi i w jakiś sposób, dzięki temu, że piszecie, mogę "wchodzić" w Wasze sprawy i styl życia. Blogujcie dalej i niech sprawia Wam to tyle radości, co i mnie...
Minione dwa lata były dla mnie ważnym okresem. Obroniłam pracę magisterską, dostałam umowę na cały etat na czas nieokreślony ( co nie zmienia faktu, że rozglądam się za inną pracą ), zakończyłam pewną długoletnią znajomość, inną odświeżyłam, na świat przyszła malutka dziewczynka - nowa członkini mojej rodzinki ( urocze stworzenie... ), troszkę podróżowałam, bywałam na koncertach, występach i w kinach, spotykałam się ze znajomymi, przetrwałam remont w domu... I jakoś zleciało.
Dziś wracam do blogowania, bogatsza o doświadczenia minionych dni, miesięcy i lat, i życzę Wam wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze!