niedziela, 30 października 2016

O sprawach ducha

Na brak zajęć nie narzekam, gorzej z moim samopoczuciem. Staram się nie poddawać marazmowi i lękom, ale nie jest to proste. Cieszę się na uroczystość Wszystkich Świętych, choć wolę przebywać na cmentarzu, gdy nie ma tłumów. Coraz bardziej mnie korci, by rozpocząć Nowennę Pompejańską, ale na razie sama przed sobą wykręcam się różnymi, mniej lub bardziej sensownymi, powodami. A jednocześnie zastanawiam się nad dwoma ewentualnymi intencjami, w których mogłabym się modlić. Która ważniejsza? Jak sobie odpowiem na to pytanie, to pewnie zacznę modlitwę. Żeby było ciekawiej, dzięki mnie, pewna osoba zaczęła "pompejankę". Życzę jej wytrwałości!
A ja, póki co, "odkurzyłam" brewiarz i szukam ukojenia w Liturgii Godzin. Jak czytam psalmy i myślę sobie, że na całym świecie tysiace osób też tak się modlą, to jakoś tak miło i fajnie mi się robi. Zasnatawiam się też nad udziałem w rekolekcjach, ale muszę z tym poczekać, aż będę miała pieniądze. Ostatnia wypłata wpłynęła na moje konto kilka dni temu, a kiedy pojawi się kolejna, wie tylko Pan Bóg.



niedziela, 23 października 2016

Podsumowanie

To był intensywny weekend. I emocjonalnie wyczerpujący. Dużo obserwacji i przemyśleń - tyle zyskałam.

sobota, 22 października 2016

Intencja ~ kulminacja

Msza odbyła się wczoraj. Moja intencja NIE ZOSTAŁA odczytana. Dawno się tak nie ws wscieklam! Miałam ochotę wyjść i trzasnac drzwiami. Chciałam wyjaśnić sprawę  z proboszczem, ale w zakrystii powiedzieli, że będzie jutro. Nigdy więcej nie zamówie   mszy poza moją parafią.
Wkurzyla mnie jeszcze jedna osoba. Prosiłam ją 2 lub 3 miesiące temu, by zamówiła tę mszę osobiście. Obiecała, że to zrobi, ale ostatecznie nie zrobiła. Zostały mi więc meile i telefony... Wczoraj z ust tej osoby padł komentarz pod moim adresem ~ Twoja aplikacja nie zadziałała... Tej osoby też o nic nigdy już nie poproszę. Po raz kolejny przekonuję się, że mogę liczyć tylko na siebie. 

wtorek, 18 października 2016

Intencja - finał

Sprawa z intencją rozwiązana. Napisałam do księdza wiadomość, zapytałam dlaczego nie ma w ogłoszeniach mojej intnecji i się wyjaśniło. Słowo "przepraszam" również padło w odpowiedzi a mi kamień spadł z serca.
Dobra, przyznaję, zdenerwowała mnie ta sytuacja i zasmuciła. Może też dlatego, że w internecie ciągle tylko informacje o tym, jacy księża są źli, niedobrzy, nastawieni tylko na kasę... no i sama tym przesiąkłam. I zapomniałam, że nie brakuje kapłanów, którzy naprawdę są ok i robią masę dobrych rzeczy, o których jednak media miliczą, bo dobro nie jest spektakularne ani sensacyjne. W mojej parafii też duch odnowy. Nowy proboszcz jest z nami od ponad trzech miesięcy i chyba się już trochę zadomowił. Ludzi na mszach jakby więcej. To smutne, że ludzie przestawali chodzić do naszego kościoła, bo irytował ich poprzedni duszpasterz. Wielu miało z nim tzw. kosę i woleli nadrabiać kilometrów, by w niedzielę modlić się w sąsiednich parafiach. Mi też się zdarza bywać u sąsiadów, ale nie przez konflikt, lecz przez to, że dużo fajnych rzeczy tam się dzieje. Kto wie, może i teraz u nas będzie podobnie. Najbardziej cieszy fakt, że obecny proboszcz zasiada w konfesjonale na pół godziny przed Mszą i naprawdę słucha penitentów. Konfesjonał przestał więc być budką z rozgrzeszeniem, a staje się miejscem POJEDNANIA. Co jeszcze? A no, to, że już dwa razy gościli u nas inny kapłani, z którymi proboszcz się przyjaźni, i oni też zasiadali w konfesjonale. Za poprzedniego, odwiedzali nas tylko podczas odpustu albo rekolekcji. To niby kwestie drugorzędne, ale jednak miłe i pozytywne. Trzymam kciucki za Proboszcza i mam nadzieję, że się nie wypali....


sobota, 15 października 2016

Intencja i problem

Nie wiem, co zrobić. Jakiś czas temu zamówiłam mszę w intencji bliskich mi srebrnych jubilatów - małżonków. Po wymianie kilku meili z tamtejszym proboszczem, ustaliliśmy termin i godzinę mszy.Zapłaciłam za mszę ,zrobiłam przelew na konto parafii z wyszczególnieniem za co to.Termin mszy się zbliża, a wczoraj odkryłam, że mojej intencji nie ma w ogłoszeniach parafialnych!Czyżbym przekazała za mało pieniędzy?A może ksiądz nie sprawdził konta? Co powinnam teraz zrobić? Z racji odległości  nie byłam w stanie osobiście pofatygowac się na plebanię.A termin mszy znają już wszyscy zaproszeni na jubileusz.Mało tego,wioze tam rodziców, którzy mają już swoje lata i dluzsza wyprawa to dla nich wyzwanie.Co zrobić???

czwartek, 6 października 2016

Wpis mega osobisty

Rozmemłam się psychicznie. To nie jest mój tydzień. Doświadczenia ostatnich dni sprawiają, że uwidacznia się we mnie to, co najmniej chlubne i najgłębiej ukryte, zwłaszcza kompleksy i niespełnione pragnienia. I jak zawsze w takich momentach - mam ochotę zniknąć (choćby z fb), wyjechać gdzieś "w pi*du" i... pokazać światu na co mnie nie stać. Światu i samej sobie.
Jestem pracoholiczką, która zwolniła się z pracy. Zgroza. Praca dawała mi wiele - możliwość przebywania wśród ludzi, i namiastkę przyjaźni, chroniła przed samotnymi weekendami w domowym zaciszu, pozwalała nie myśleć o prywatnych problemach i czasem od nich uciekać. Wreszcie...dzięki pracy miałam poczucie sensu życia i bycia potrzebną... A jednocześnie moja "ukochana" praca zatruwała mnie i niszczyła od środka. Dziś jestem emocjonalnym wrakiem, nerwowym, spiętym, zestrosowanym i życiowo zdezorientowanym. I stałam się bardzo podejrzliwa względem ludzi, tzn. wydaje mi się często, że wszyscy coś udają, knują intrygi lub w nich uczestniczą. I boję się, że mnie w coś takiego wkręcą albo użyją jako trybika w machinie kombinacji. Czuję się też nierozumiana przez otoczenie. Ale temu się nie dziwię, bo sama siebie nie ogarniam. Ciągle jestem skwaszona, marudzę, narzekam. Gotuję się we własnym sosie. Nie potrafię dostosować oczekiwań do tego, co daje mi życie. Kim ja do cholery jestem?

niedziela, 2 października 2016

Oszalałam?

Październik. Znowu październik, a przecież tak niedawno była wiosna, maj, wakacje... Co się dzieje z tym czasem? Dokąd i dlaczego tak strasznie pędzi? Dokąd zmierzam ja? Tak - sezon jesiennych "rozkmin" uważam za otwarty! Etap, na którym obecnie jestem, określiłabym jako "Stawianie życia do góry nogami". Zwolniłam się z pracy - to początek rewolucji. A w oczach sporej części rodziny - przejaw szaleństwa i nieodpowiedzialności. "No, bo jak to, przecież kto normalny rezygnuje z umowy o pracę na czas nieokreślony? No, pewnie przesadzasz, życia nie znasz, wszędzie się zdarzają tacy szefowie/współpracownicy/ludzie. A masz już coś na oku? No, jak to??? Nie masz innej pracy?" I tak w kółko. Dlaczego nikt nie próbuje nawet mnie zrozumieć? Przetrwałam w sumie czterech szefów i trzech "szefów szefów" więc mam skalę porównawczą. Wiem też o życiu ciut więcej niż nic i mam prawo opuścić miejsce, które mi nie sprzyja. Nie wiem, co będzie ze mną dalej, ale chyba wypadałoby, by rodzina okazała więcej zrozumienia... Boję się, że nie znajdę pracy i mam pełną świadomość, że w moim "fachu" ciężko dostać pracę. Czeka mnie niechybne przebranżowienie, ale może nie będę już musiała pracować w weekendy czy inne wolne dni. Nie będę też musiał zbierać śmieci, nosić ław i stołów, składać i rozkładać namiotów...a to uraduje mój kręgosłup. Ufam, że mój słuch też poczuje ulgę... Nie będę już musiała czuwać przy scenicznym nagłośnieniu (a ono ma moc!), ani słuchać wrzasków jednostek o cholerycznym usposobieniu ;).
Mam pewien plan, który być może, zacznę wcielać w życie od nowego roku. Może nie jest on doskonały, ale jest MÓJ i to wystarczający powód, bym podjęła próbę realizacji.

sobota, 1 października 2016

Rocznice

Już niebawem kolejne 25-lecie ślubu w mojej rodzinie. Trzeba przygotować  prezent. Będzie on utrzymany  w konwencji slodyczowo  graficznej, tak jak poprzedni, o którym pisałam wcześniej. Ale będzie inny i jeszcze bardziej wyjątkowy, taki mam plan :-). Inna kwestia, 25 lat razem to mega wyczyn. Wytrzymać z tą samą osobą ćwierć wieku... kosmos totalny. A ci jubilaci wciąż się kochają i dbają o tę miłość. Szacun :-)! Mój poprzedni proboszcz zawsze podkreślał, że trzeba celebrować różne, ważne dla nas rocznice. Mądra rada. Człowiek uświadamia sobie wtedy najlepiej, że został obdarowany, ze ma za co dziękować, i że kolejne dni,miesiące, lata może przeżyć jeszcze lepiej. Ja też mam swoje rocznice, choć nie mam męża. Pamiętam kilka dat przełomowych momentów mojego życia i mam zwyczaj spędzać te dni po swojemu. Nikt nie musi wiedzieć, że kiedyś tego czy owego dnia coś mnie spotkało, ważne, że ja wiem i pamiętam :-).