niedziela, 30 grudnia 2018

Zdrada? Wtf???

2018. To był dobry rok. Trudny, ale dobry, cieszę się, że się kończy i z nadzieją wypatruję nowego. Największy cud to to, że moja Mama żyje, i wokół tego krążą moje myśli ilekroć jestem w kościele. Bo mam 200% pewności, że gdyby nie Pan Bóg i wstawiennictwo Świętych - Józefa, Rity, Charbela to dziś odwiedzałabym mamę na cmentarzu. Zbieram się od jakiegoś czasu do napisania świadectwa o tym, czego doświadczyłam, ale musi to we mnie dojrzeć...
***
W kwietniu wstąpiłam w związek małżeński. Ani mój mąż, ani ja ideałami nie jesteśmy, ale dobrze nam razem, i mam nadzieję, że zawsze się będziemy kochać i wspierać. Piszę o tym, choć to wydaje się oczywiste, ponieważ trafiłam gdzieś na tekst o tzw. zdradzie kontrolowanej, czyli praktyce, w ramach której mężowie i żony zdradzają się z wybraną osobą, aby tym samym spełnić swoje fantazje. To chore! Gdzie tu miłość, która się przysięgało, skoro ktoś się godzi, by jego współmałżonek uprawiał seks z kimś innym??? Gdzie szacunek? Gdzie godność? Przyzwoitość? Zasady moralne? Uczciwość? Wierność??? To obłęd jakiś! Przysięga małżeńska jest święta, składana drugiej osobie przed Bogiem, i choć czasem uwiera (jesteśmy tylko ludźmi), to jednak wyznacza drogę, którą mąż i żona mają podążać! Ani mi się śni zdradzać męża, a co tu dopiero mówić o zaplanowanym akcie. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mój mąż czegoś takiego sobie zażyczył i mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi. Bo dla mnie, powtarzam, przysięga to nie wyświechtany frazes, lecz zobowiązanie i obustronny dar, któremu można podołać dzięki pomocy Nieba. I życzę wszystkim Małżonkom, aby wytrwali w tym, co ślubowali! A narzeczonym życzę owocnego duchowego przygotowania do zawarcia związku małżeńskiego...
***
Pod koniec lata rozpoczęłam nową pracę. Z pewną dozą nieśmiałości przyznaję, że wymodloną, bo modliłam się oto, by znaleźć taką pracę, w której mogłabym robić to, co kocham i na czym się znam. Bóg jest dobry!...

sobota, 10 listopada 2018

Wolność niedoceniona

Jutro setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Właściwie...nie wiem, co napisać!  Bo przecież to takie oczywiste, że mamy swoje państwo, polski rząd, kulturę, naukę, sztukę... To takie oczywiste, że możemy mówić po polsku wszędzie i bez żadnych ograniczeń... To takie oczywiste, że możemy uczestniczyć w wyborach jako wyborcy i wybierani... To takie oczywiste, że mamy własną walutę... że jesteśmy widoczni na mapie świata...że polskie dzieci uczą się w polskich szkołach...
Takich przykładów można by mnożyć bez końca, ale moim zdaniem...wolność docenilibyśmy tak naprawdę, gdybyśmy ją, nie daj Boże, znowu utracili.

poniedziałek, 22 października 2018

O Kelly Family okiem starej fanki - cz.1

Zespół The Kelly Family się zreaktywował po latach, zagrali trzy koncerty w Polsce i ogłosili trasę na rok 2019. Wrócili, ale w składzie okrojonym. Dawno dawno temu występowali w dziewiątkę, teraz na scenie jest ich szóstka z tamtego składu plus starszy brat, który wcześniej nie grał. Paul mu na imię, taki siwy, z brzuszkiem i brodą. Pozostali to Kathy, John, Patricia, Jimmy, Joey i Angelo. Nie zobaczycie z nimi Paddy'ego, Barby i Maite. Paddy, teraz właściwie Michael Patrick Kelly (tak się lansuje), przez kilka lat był w klasztorze, a potem odszedł stamtąd i zajął się znowu muzyką (i dobrze). Gra solo i dobrze mu to wychodzi. Można go teraz ogladać w niemieckiem "The Voice of Germany", tam robi za jurora. Maite również gra na własną rękę i ani myśli wracać do muzykowania z resztą rodzeństwa. Z tym, że zmieniła image całkowicie i odnalazła się w gatunku, który nie wiem jak się nazywa, ale ja bym go określiła jako "niemieckie disco-polo". Słuchać się tego nie da (ja nie jestem w stanie), ale kobitka ma fanów, koncertuje i co rusz niemieckie tabloidy plotkują o jej małżeńskich problemach. A jak ktoś ma katalogi Bon Prix to i tam można natrafić na fotki Maite. Nie wiem czy w polskich katalogach, ale w  niemieckich na bank. Jak się przejrzy, co Maite i Paddy umieszczają w tzw. "social-mediach" to widać, że raczej są w dobrych relacjach. Jak naprawdę wyglądają ich układy z pozostałymi braćmi i siostrami, nie wiem, ale można się wiele dowiedzieć jak się poczyta komentarze fanów. Najsmutniejsza jest sytuacja Barby. Kto by nie wiedział, która to, to już mówię - śpiewała "Baby smile". Fajna, wrażliwa dziewczyna, ale niestety, jak donoszą różne źródła internetowe, zmaga się z chorobą psychiczną i nie występuje publicznie, nie udziela wywiadów itd. Parasolem braterskiej opieki otoczył ją Jimmy i chroni ją przed całym światem, szczególnie przed światem wścibskich dziennikarzy, namolnych fanów i innych jednostek, które mogłyby ją skrzywdzić. Mamy też do czynienia z nowym pokoleniem Kellych, bo nie samą muzyką człowiek żyje i słynne rodzeństwo powchodziło w związki małżeńskie, a potem pojawiła się latorośl. Dla przykładu, Kathy (moja ulubienica), ma jednego syna, a Angelo (blond aniołek od
An Angel") ma trzech synów i dwie córki. O dzieciach Paddy'ego nic mi niewiadomo, a Patricia ("First time") ma dwóch synów i męża Rosjanina. Młodszy syn Patrici, Ignacy vel Iggy Kelly ma aspiracja muzyczne (albo jak kto woli - parcie na szkło) i nawet czasem coś zaśpiewa w tv czy internetach, ale czy ma to to jąkąś wartość i poziom to już każdy sam powinien ocenić. Ja jestem na "NIE". Pomijam już fakt, że lansuje się na sławie mamy, używając nazwiska Kelly. Aaaa, zapomniałam dodać, Angelo koncertuje ze swoją rodziną (Angelo Kelly & Family) i nagrywa płyty.
C.D.N.

sobota, 20 października 2018

"Temat" w urnie, czyli notka ku pamięci...

Moja mama nauczyła mnie pięknej postawy - gościnności. Nieważne, kto by do nas nie przyszedł, zawsze jest zapraszany do domu, proponuje mu się kawę czy herbatę, a jeśli wiemy, że być może nic nie jadł, to także i coś na ząb. Oprócz gościnności jest i szacunek wobec innych, i życzliwość. I chyba właśnie to sprawiło, że ciągle nas ktoś odwiedza. Są to osoby z różnych szczebli społecznej drabiny, z różnym wykształceniem, o rozmaitym religijnym światopoglądzie itd. Jednym z nich był W. Był, bo już go nie ma. Najpierw zachorował, a potem nagle wziął i umarł. I szok, bo nagle zrozumieliśmy, że był stałym elementem naszej codzienności i jak to teraz będzie tak bez niego. Facet sympatyczny, pracowity, typ żulika, ale z bohaterskiego - z honorem i zasadami. Bardzo dużo nam pomagał w różnych pracach na gospodarstwie, remontował, kafelkował, szpachlował, słowem, jak było trzeba, dzwoniliśmy po "Temata" (taką właśnie ksywkę nadał mu mój tata i jakoś się przyjęło), a on przyjeżdżał rowerem, czasem samochodem, a czasem wcale, jak miał inną robotę. A jak zatrudniliśmy raz innego fachowca to "Temat" się obraził, ale moja mama (swoją drogą, mistrzyni dyplomacji) go urobiła i znowu wszystko było w porządku między nami. A teraz gościa nie ma, a nam przykro. No, bo znaleźliśmy się od ładnych paru lat i w sumie to się po prostu zżyliśmy z obcym człowiekiem, z którym żadne więzy krwi nas nie łączyły. Mieliśmy taki swoisty rytuał za każdym razem, gdy "Temat" u nas gościł. Polegało to na tym, że "mędził" mi strasznie czy mam "coś" (ognista woda, winko, cokolwiek z %), a ja stale zaprzeczałam i robiłam wszystko, by go zbyć. I tak sobie radośnie gaworzyliśmy, a jedyny raz, kiedy faktycznie poczęstowałam go czymś mocniejszym, był po moim ślubie. Taka sytuacja. Teraz czekamy na pogrzeb. Podobno to będzie pogrzeb z urną. Dziwnie będzie patrzeć na to naczynie i myśleć, że kryje w sobie "Temata", a to kawał chłopa był. Smutno jak ktoś znajomy umiera, jeszcze smutniej jak tak nieoczekiwanie. Apogeum smutku następuje jak się idzie na cmentarz, a tam z roku na rok coraz więcej grobów osób, które się znało. Można wysnuć refleksję "Co ja robię ze swoim życiem???" i wziąć się w garść, a następnie coś zmienić. Można też wrócić do domu i wznieść sentymentalny toast, za tych, co są już po drugiej stronie. W sumie jedno drugiemu nie przeszkadza... A więc cieszmy się życiem, doceniajmy to, co mamy i nie zapominajmy o tych, których kochamy. Tak, nie wstydźmy się nawet małych gestów troski, miłości, opieki, bo kiedyś może się zdarzyć, że jedyne co nam zostanie, to opcja zapalenia znicza i złożenia kwiatów... Nie marnujmy czasu jaki przeżywamy! Oj, jak się smętnie zrobiło... Taki post pod zbliżajacą się uroczystość Wszystkich Świętych przez przypadek mi wyszedł. Przypadek? Nie sądzę... To żeby nieco rozluźnić atmosferę jeszcze mała ciekawostka - od tej pory będę na króliki mówić "Baksiki". "Temat" tak nazywał swoje futrzaki i szalenie mi się to spodobało. "Baksiki" taki ukłon w stronę królika Bugsa. Fajne, nie?

środa, 8 sierpnia 2018

Prezentowo

Życie pędzi jak szalone, mamy tak mało czasu na tym łez padole, a tyle rzeczy do zrobienia... Szkoda czasu na obijanie się! U mnie teraz sezon warzywno - prezentowy. Warzywny, bo ogórki, pomidory i papryka pięknie wyrosły i trzeba je przetwarzać. Prezentowy...bo produkuję prezenty dla moich bliskich, którzy w tym miesiącu będą świętować. Moja przyjaciółka złoży wieczyste śluby w pewnym zakonnym zgromadzeniu więc prezent dla niej musi być wyjątkowy. Postawiłam na prostotę i serce, efekt - autorska książeczka z cytatami. Mam taką manię, że od lat zbieram w specjalnym zeszycie cytaty, które szczególnie do mnie przemawiają i teraz je wykorzystałam, przygotowując okolicznościowe wydawnictwo z sentencjami na każdy dzień życia konsekrowanego. Całość wydrukowałam na papierze formatu A5, powklejałam fotki i obrazki, a na koniec spięłam wszystko za pomocą kółek do spinania albumów. Najpierw miałam zamiar to wszystko zbindować, ale mieszkam na zadupiu i ciężko o bindownicę więc szukałam innego rozwiązania. Znalazłam je dzięki uprzejmości pewnej znajomej osoby - kółka, kółka, kółka do spinania. Coś pięknego, nigdy wcześniej o takich nie słyszałam, w zaprzyjaźnionym sklepie papierniczym takowych nie mieli, zatem musiałam je zamówić przez internet. Dotarły szybko i pięknie spełniły swoją rolę. Brawo ja! Brawo kółka! Mam nadzieję, że prezent się spodoba "pannie młodej", dorzucę do niego trochę słodyczy i małą niespodzianką, i i i i już się nie mogę doczekać dnia tych niezwykłych zaślubin. Druga okazja, która domaga się prezentu to urodziny szwagra. Facet wkracza w wiek Abrahama (pięćdziesiątka!!!) więc upominek musi być oryginalny i z jajem, bo to niezły jajcarz jest. Ciężko jest wymyślić prezent dla mężczyzny, ale ostatecznie zakupiłam karafkę z kieliszkami, umieszczoną w stojaku o kształcie małego fiata (jak dobrze, że jest allegro!). Do tego dorzucam wiejski nektar, czyli bimber i to właściwie tyle, kartka z życzeniami własnej roboty. Ubolewam, że nie mam talentów manualnych, ale jakoś nadrabiam miną i...laptopem z drukarką ;). Aaaa, zaproszenia na urodzinową imprezę też szwagrowi zrobiłam. Wykorzystałam wrodzone poczucie humory i zdjęcia z domowego archiwum - wyszło kapitalnie i mam poczucie dobrze wypełnionego obowiązku, a właściwie to przyjemności, bo lubię przygotowywać niespodzianki dla rodziny i znajomych.

niedziela, 29 lipca 2018

Wracam do gry!

Wracam do gry. Taki tytuł postu o tym, że zacznę nową pracę, wymyśliłam, gdy zwolniłam się z mojej pierwszej pracy... Tak właśnie chciałam oznajmić światu, że zawodowo zaczynam od nowa. Stało się, jeśli nic się nie zmieni, będę pracować. Jak się czuję? Jeszcze nie dowierzam, uwierzę kiedy podpiszę umowę. Na ten moment trochę się cieszę, trochę boję, trochę stresuję, trochę jestem rozbawiona, a trochę staram się ogarnąć...
Od rozstania z pierwszym pracodawcą minęły prawie dwa lata. Dużo się u mnie przez ten czas działo. Przede wszystkim musiałam się psychicznie pozbierać i jakoś w głowie poukładać to, co się wydarzyło. I chyba mi się udało. Czuję się silniejsza i bogatsza o te trudne doświadczenia.
I spokojniejsza, bo skoro przeżyłam to, co przeżyłam, to już chyba nic gorszego mnie nie spotka, a jak spotka to się zwolnię. Praca jest ważna, zdrowie ważniejsze, ale rodzina najważniejsza.
Czuję się jak uczeń na początku nowego roku szkolnego. Zaczynam nowy rozdział. Mam nawet notatnik i długopis! Będę zapisywać wszystko, co muszę zapamiętać, a co! :)


środa, 23 maja 2018

Mama w szpitalu - cz. III

Wiedząc, że mama żyje i jeszcze jej wybudzili, spokojnie przeżyłam dzień operacji. Do lekarza zadzwoniłam następnego dnia ok. 11 rano. I przyszła dobra wiadomość, że mama jest wybudzona, sama oddycha i normalnie rozmawia. Podziękowałam Bogu za cud, który dla nas uczynił i jakoś lżej mi było ogarniać codzienne obowiązki. Lekarka przekazał też informację, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, to pojutrze (a więc w sobotę), przeniosą mamę na normalny oddział, ale nic na 100% zagwarantować nie może. Uspokojona tą informacją zadzwoniłam do lekarzy w sobotę i się okazało, że mama nadal jest na intesywnej terapii. W niedzielę także tam została. Przenieśli ją dopiero w poniedziałek. A jak już ją przenieśli to ruszyliśmy z wizytą. Ale powiem Wam jeszcze, że w piątek zadzwonił mój telefon. Dobijał się do mnie jakiś obcy numer i jak to zobaczyłam to wystraszona odebrałam, a tam usłyszałam głoś mojej matuli :D! Radość moja bezcenna! Odwiedziny były długo wyczekiwane, ale jak zobaczyłam mamę to cieszyłam się jak nigdy. I przyszła pora na kolejne newsy. Okazało się, że mama przeszła dwie operacje w jednej... Mieli jej wymienić zastawkę, ale jak już mamę otworzyli to się okazało, że bajpas jest konieczny i lekarz nie zastanawiał się ani przez chwilę czy go założyć tylko to zrobił. To wyjaśniło czemu na obydwu nogach mamy zobaczyłam blizny po rozcięciach tak od kostki do połowy łydki. Widok dość makabryczny, ale najważniejsze, że mama była z nami! Przy okazji kolejnych odwiedzin coraz lepiej poznawałam wielki miejski szpital, który początkowo mnie przerażał i nawet nauczyłam się sprawnie po nim poruszać. Po paru dniach kolejne wieści - mama ma migotanie przedsionków, w tym szpitalu zostać już dłużej nie może, bo zrobili, co było trzeba i potrzebują łóżek dla kolejnych pacjentów więc przewieźli mamę do jednostki, w której leczyła się do operacji. I w tym szpitalu mama przebywa od minionego czwartku. Gdy już chcieli ją wypuścić, okazało się, że ma gorączkę i spuchniętą nogę. Badania wykazały, że to zapalenie żył, czyli podobno rzecz, która się często zdarza po tak rozległej operacji. Mam nadzieję, że lekarze się nie mylą i postawią mi matulę na nogi. A gdy tam jeździmy i patrzę na moją mamunię, spoglądam w te mądre, brązowe oczy i słucham strofowania (najlepszy znak, że matula wraca do formy), to serce mi się raduje, że jest komu mnie ochrzaniać. I nieustannie dziękuję Panu Bogu za to! I jestem też ogromnie wdzięczna wszystkim osobom, które się za mamę modliły i nadal modlą, bo to, że mama jest z nami...najlepiej świadczy jak wielką moc ma modlitwa! Jak to sobie uświadomiłam to się popłakałam i nie mogłam przestać.

wtorek, 22 maja 2018

Mama w szpitalu - cz. II

Mama trafiła do szpitala w poniedziałek. We wtorek okazało się, że operacja będzie w środę. To były bardzo trudne dni, ukojenia szukałam w modlitwie. Prosiłam o modlitwę wiele osób "w realu", ale i w "sieci". Mam tu szczególnie na myśli kilka wspólnot mniszek, których strony regularnie odwiedzam i co jakiś czas przesyłam prośby o modlitwę do ich modlitewnych skrzynek (zawsze pełna skuteczność!). Sama modliłam się szczególnie do św. Józefa, bo już wcześniej przekonałam się, że On nigdy nie zawodzi i zawsze pomaga. Mama też się modliła, z resztą, codziennie odmawia różaniec (podziwiam ją za to!) i żyje wiarą. Dałam jej też obrazek z wizerunkiem św. Charbela, żeby ten święty mnich nad nią czuwał...
Nastał dzień operacji. Mamę zabrano na salę operacyjną skoro świt o 7.00. My w domu strasznie to przeżywaliśmy i postanowiliśmy pojechać do szpitala, żeby być na miejscu w razie czego, i żeby mieć poczucie, że nie siedzimy bezczynnie. Na miejsce dotarliśmy ok. 13.00. Zapytaliśmy pielęgniarkę czy operacja nadal trwa, ale ona nas odesłała do lekarza. Zaczepiliśmy lekarza, ale trafiliśmy akurat nie na tego, który mamę operował. Ten odesłał nas do sekretariatu... Chodziliśmy więc od Annasza do Kajfasza i w końcu, nie wiem jak, ale mojemu mężowi udało się wysępić numer telefonu do dyżurki pielęgniarek na oddziale intensywnej terapii. Gdy tam zadzwoniliśmy, dowiedzieliśmy się, że mamę właśnie przywieźli na tenże oddział. Ulga, operacja zakończona! Ruszyliśmy do domu. Po ok. dwóch godzinach znów zadzwoniłam do pielęgniarek, ale powiedziano mi, że mam dzwonić do dyżurki lekarzy. Zadzwoniła, nikt nie odbierał. Po godzinie znów zadzwoniłam i moje pierwsze pytanie brzmiało czy mama żyje. Lekarka opowiedziała, że gdyby mama nie żyła to już bym wiedziała, i że mamunia jeszcze śpi, a oni robią różne badania i wybudzą ją w stosownym czasie. Podziękowałam więc za informację i się rozłączyłam. Do domu jakoś mi tak lżej się wracało...


Mama w szpitalu - cz.I

Miasto wojewódzkie, tłok, urzędy, uczelnie, wieżowce, zabytki, szpitale i ciągły ruch. Miasto, które nigdy nie śpi. Miasto, w którym można przepaść. Miasto, które mnie onieśmiela, chociaż je znam. I tak oto pewnego słonecznego dnia jadą tam z mamą na konsultacje. Boję się, nie wiem czego, ale jestem zestresowana czekającą nas podróżą i wizytą u doktora. W końcu dojeżdżamy na miejsce. Rozmowa z lekarzem i w efekcie ustalenie terminu operacji mojej mamuni. W przerwie między EKG, a rozmową z lekarzem mamunia nawiązuje nową znajomość i wymienia się numerem telefonu z jedną z pań na poczekalni. (Tu muszę zaznaczyć, że moja mamunia po każdym pobycie w szpitalu, wraca do domu z namiarami nowych koleżanek i kontakty te utrzymuje przez lata! Jak ona to robi...nie mam pojęcia!). Ok, badanie ogarnięte, termin operacji ustalony. To niby nic takiego, wszak po to jechałyśmy do szpitala... Ale jednak dociera do mnie, że to, co przez ostatnie miesiące było tematem nr 1 rozmów w moim domu, staje się rzeczywistością i mama naprawdę trafi do medycznego "molocha". Z ulgą wracamy do domu, życie za bardzo się nie zmienia, ale w domu czuć napięcie, bo każdy dzień przybliża nas do TEGO dnia, w którym trzeba będzie TAM pojechać i kto wie, co się wydarzy... Modlę się bardzo za Mamę i błagam Najwyższego, by mi jej nie zabierał!
W końcu nastaje dzień "ZERO". Skoro świt wyjeżdżamy do szpitala. Jadę ja, mamunia, tata oraz mój mąż. Dołącza do nas mój brat. Ciężko. Po cichu modlę się, aby to nie była nasza ostatnia wspólna podróż... Docieramy na miejsce i idziemy do lekarza, którego znamy z konsultacji. Dopełniamy formalności i idziemy do izby przyjęć. Tu szok. Trzeba wziąć numerek z automatu i cierpliwie czekać na swoją kolej. Mamy nr 116, przed nami ok. 50 osób. Na poczekalni jak na lotnisku! Ludzi pełno! Wypełniają całą przestrzeń, siedzą, gdzie się da, targają torby i plecaki, czytają gazety, książki, gadają...Po dwóch godzinach na elektronicznej tablicy pojawia się informacja, że zaraz będziemy mogły podejść do okienka. W tej samej chwili dzwoni lekarz, że mamy do niego wrócić, bo coś jest nie tak z papierami. Idziemy pełne obaw, ale po chwili sprawa się wyjaśnia, wracamy na parter i podchodzimy do okienka. Tu słowa uznania dla mojego męża, który zadbał o to, by kolejka nam nie minęła i po prostu podszedł do stanowiska i powiedział pani obsługującej, żeby poczekała... Poczekała. Papiery załatwione, mama przyjęta. Kolejna misja - szukanie szatni, by się przebrać. Co się nałaziłyśmy po szpitalu to nasze, ale w końcu mamunia się przebrała i dotarłyśmy na oddział. Trochę tam z nią posiedzieliśmy i pojechaliśmy do domu. Droga powrotna była smutna, dziwnie i pusto było bez mamy, ale trzymaliśmy fason.

Miałam nie pisać, a jednak...

wracam. Blogowanie pomaga mi uporządkować myśli i rozładować emocje. Moja rzeczywistość w tej chwili to ogarnianie domu i wizyty w szpitalu co drugi dzień. Moja mama przeszła bardzo poważną operację i od trzech tygodni przebywa na oddziale. Właściwie to wiosnę spędzam w szpitalach... Najpierw trafił tam pan Z. i jeździłam do niego dzień w dzień przez prawie dwa tygodnie. Walczyliśmy ze wszystkich sił z czymś, co go niszczyło i choć było strasznie ciężko, wybrnęliśmy! Mam nadzieję, że powtórki nie będzie, bo bym chyba nie dała rady znów przez to przechodzić. Ile łez wylałam, to moje... Potem był nasz ślub i wesele, a potem...potem mama poszła do szpitala i jest tam do dzisiaj. Bardzo, bardzo trzymam za nią kciuki i Bogu dziękuję, że przeżyła, mam nadzieję, że już niebawem wróci do domu i będzie rządziła nami wszystkimi tak, jak tylko ona potrafi!

niedziela, 6 maja 2018

Nieczynne, z powodu tego, że zamknięte

Chyba przyszła pora na zakończenie tego bloga. Wydarzenia ostatnich miesięcy mnie zmieniły i czuję, że zaczynam nowy rozdział w życiu. Nie wiem czy jeszcze wrócę do pisania w tym miejscu, czas pokaże, ale póki co, dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali i pozdrawiam najserdeczniej! 
Martuha

czwartek, 26 kwietnia 2018

Ja - żona, on - mąż, my - małżeństwo

Kilka dni temu dołączyłam do grona zaobrączkowanych. Piekniejszego ślubu i wesela nie mogłam sobie wymarzyć i mówię to z pełną premedytacją jako osoba, która śluby lubi, ale na imprezy ma ciężką alergię. Bogu niech będą dzięki za te piękne dni!

środa, 21 marca 2018

Smutek

Ludzie, których zaprosiliśmy na wesele, masowo nam odmawiają. Boli. I choć większość powodów nieobecności rozumiem i przyznaję, że są ważne to jednak jest mi smutno, że jakimś dziwnym zrządzeniem losu te wszystkie problemy oscylują wokół 21 dnia kwietnia...

sobota, 17 marca 2018

Weselny klimat...

Sala zarezerwowana.
Dwie wizyty u księdza za nami. Pozostała jedna. 
Zaproszenia rozdane i rozesłane. 
Nauki przedślubne ogarnięte.
Obrączki zamówione (po wizycie w kilku salonach i u trzech jubilerów)
Zespół zaklepany.
Fryzjer umówiony.
Fryzura wybrana. 
Noclegi dla gości zarezerwowane. 
Buty zamówione.
Suknia ślubna uszyta.
Organista "zamówiony".
Wódka zakupiona, butelki ozdobione.
Upominki dla rodziców zamówione.
Dekoratorka umówiona.
Atrakcje dodatkowe ustalone.
 Do przygotowania...
- księga gości
- wykaz stołów
- winietki na stół
- zakup owoców
- zakup soków i napojów

sobota, 20 stycznia 2018

styczeń, luty 2010

 05 .01

Gdyby nuta powiedziała: jedna nuta nie czyni muzyki … nie byłoby symfonii
Gdyby słowo powiedziało: jedno słowo nie tworzy stronicy … nie byłoby książki
Gdyby cegła powiedziała: jedna cegła nie tworzy muru … nie byłoby domu
Gdyby kropla wody powiedziała: jedna kropla wody nie może utworzyć rzeki … nie byłoby oceanu
Gdyby ziarno zboża powiedziało: jedno ziarno nie może obsiać pola … nie byłoby żniwa
Gdyby człowiek powiedział: jeden gest miłości nie ocali ludzkości … nie byłoby nigdy na ziemi sprawiedliwości i pokoju, godności i szczęścia.

Jak symfonia potrzebuje każdej nity
Jak książka potrzebuje każdego słowa
Jak dom potrzebuje każdej cegły
Jak ocean potrzebuja każdej kropli wody
Jak żniwo potrzebuje każdego ziarna zboża
tak cała ludzkość potrzebuje ciebie,
tam, gdzie jesteś
JEDYNY
a więc niezastąpiony.

Dlaczego jeszcze ociągasz się?


sposób poznania Jezusa…

z myśli św. Josemarii Escrivy…
„W twoim życiu, jeśli tak postanowisz, wszystko może stać się ofiarą dla Pana, okazją do rozmowy z twoim Ojcem Niebieskim, który zawsze ma i rozdaje nowe światła.”
„Przeczytałem przysłowie, bardzo popularne w niektórych kręgach: Świat należy do Boga, ale Bóg wynajmuje go ludziom dzielnym, i to mnie zastanowiło. – Na co czekasz?”
„Jedyny sposób poznania Jezusa: obcować z Nim! W Nim znajdziesz zawsze Ojca, Przyjaciela, Doradcę, Współpracownika we wszystkich szlachetnych działaniach twego codziennego życia…
- A wraz z obcowaniem, zrodzi się Miłość.”



Kochaj Mnie takim jakim jesteś!
Znam twoją nędzę, twoje walki, utrapienia twojej duszy,
słabości twego ciała. Znam także twoją tchórzliwość, twoje grzechy, a mimo to mówię do ciebie:
„Daj mi serce twoje i kochaj Mnie takim, jakim jesteś”.

Jeślibyś miał czekać, aż aniołem się staniesz,
aby wtedy dopiero oddać miłości, to nigdy Mnie nie będziesz kochał.

 Gdy jesteś tchórzliwy w spełnianiu swoich obowiązków i w ćwiczeniu się w cnotach, gdy ciągle popadasz w te same grzechy, których chciałbyś uniknąć
- Ja Ci nie pozwalam, abyś Mnie nie kochał. Kochaj Mnie taki, jakim jesteś!

W każdym oka mgnieniu, w każdej sytuacji – czy masz zapał czy cierpisz  na oschłość, czy jesteś wierny, czy niewierny – kochaj Mnie taki, jaki jesteś. Ja będę miłością twego serca, gdyż jeślibyś czekał aż będziesz doskonały, nigdy nie będziesz Mnie kochał.
Czy Ja z każdego ziarnka piasku nie mógłbym uczynić Serafina
jaśniejącego czystością, wielkodusznością i miłością?
Czy Ja nie jestem Wszechmocny?Ale skoro postanowiłem opuścić
cudowne stworzenia /byty/ w niebie, aby biedną miłość twojego
serca postawić na pierwszym miejscu – czy Ja nie jestem
Panem twojej miłości?
Dziecko moje, pozwól mi kochać ciebie; Ja chcę twego serca.
Na pewno z czasem będę cię przemieniał, ale dziś kocham cię takim, jaki jesteś i pragnę, abyś i ty Mnie kochał taki, jaki jesteś.
Ja chcę widzieć jak wyrasta z głębi twojej nędzy twoja miłość.
Ja kocham w tobie twoje słabości, Ja cenię miłość dusz biednych
i bezradnych. Ja chcę słyszeć od biednych ludzi nieustanne wołanie: „Jezu, kocham Ciebie!”
Ja pragnę tego jedynego śpiewu twego serca,
Ja nie chcę twojej mądrości ani twoich talentów. Jedno dla Mnie jest ważne: widzieć Cię, że pracujesz z miłości. Nie pragnę twoich cnót.
Gdybym ci je dał, to jesteś tak słaby, że one by tylko ożywiły twoją miłość własną. Nie troszcz się o to. Mógłbym ciebie przeznaczyć do wielkich spraw – ale nie, pozostaniesz nieużytecznym sługą – a Ja wezmę od ciebie to „mało”, które masz, bo Ja cię stworzyłem dla miłości.
Dzisiaj stoję u drzwi twego serca jak żebrak – Ja, Król Królów!
Pukam i czekam. Pospiesz się, aby mi otworzyć! Nie odwołuj sie do swojej nędzy!  Gdybyś poznał w doskonały sposób swoją nędzę, umarłbyś z bólu. To, co rani Moje serce, to to, że ty wątpisz we Mnie, że brakuje ci do mnie zaufania. Chcę, abyś swoje najbardziej niepozorne czynności spełniał z miłości do Mnie. Liczę na ciebie, że zrobisz Mi tę radość.
Nie rozpaczaj z tego powodu, że nie posiadasz żadnych cnót
- Ja ci dam swoje. Gdy będziesz cierpiał, dam ci do tego siłę.
Gdy Mi podarujesz swoją miłość, dam ci tyle, że będziesz umiał
kochać więcej, niż mógłbyś sobie wymarzyć. Myśl jednak o tym,
że masz Mnie kochać taki, jakim jesteś.
Oddałem ci Moją Matkę. Pozwól, by wszystko przechodziło przez Jej przeczyste serce. Cokolwiek mogłoby się stać, nie czekaj, aż świętym będziesz, aby oddać się Miłości. Nie mógłbyś Mnie w ogóle pokochać
- A teraz idż.




2 stycznia

Ks. Michel Quoist

„Najgłębszym pragnieniem w sercu każdego człowieka, przed pragnieniem zycia, jest pragnienie kochania i poczucie, że jest się kochanym. Nic w tym dziwnego, bo człowiek został stworzony przez miłość i do miłości.”

„…nadejdzie dzień, gdy zrozumiesz, że umrzeć to nie znaczy przestać żyć, ale zaprzestać kochać.”

„To miłość każe żyć. Bez niej człowiek umiera, ponieważ umiera z głodu.”

Listopad, grudzien 2009

26,12

Dosłownie przed chwilą podczas rozmowy z Beatą wyszła na jaw smutna prawda – nie wiedziałam czym dokładnie jest pacierz. Tak, ja, dziewczę dwudziestopięcioletnie dopiero dziś dowiedziałam się, że „paciorek” to nie tylko „Ojcze nasz” i „Pozdrowienie Anielskie”, ale również inne modlitwy.
Cały pacierz składa się z następujących części ( gdyby ktoś jeszcze nie wiedział ):

1: ZNAK KRZYŻA ŚWIĘTEGO

2: MODLITWA PAŃSKA

3: POZDROWIENIE ANIELSKIE

4: SKŁAD APOSTOLSKI

5. DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ BOŻYCH

6: DWA PRZYKAZANIA MIŁOŚCI

7: PIĘĆ PRZYKAZAŃ KOŚCIELNYCH

8: GŁÓWNE PRAWDY WIARY

9: SIEDEM SAKRAMENTÓW ŚWIĘTYCH

10: SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH

11: PIĘĆ WARUNKÓW SAKRAMENTU POKUTY

12: TRZY CNOTY BOSKIE

13: CZTERY CNOTY GŁÓWNE

14: UCZYNKI MIŁOSIERNE WZGLĘDEM DUSZY

15: UCZYNKI MIŁOSIERNE WZGLĘDEM CIAŁA

16: RZECZY OSTATECZNE CZŁOWIEKA

17: ANIOŁ PAŃSKI

18: MODLITWA DO ANIOŁA STRÓŻA

19: AKTY CNÓT BOSKICH

20: ZNAK KRZYŻA ŚWIĘTEGO


16.11
Kochaj Mnie takim jakim jesteś!
Znam twoją nędzę, twoje walki, utrapienia twojej duszy,
słabości twego ciała. Znam także twoją tchórzliwość, twoje grzechy, a mimo to mówię do ciebie:
„Daj mi serce twoje i kochaj Mnie takim, jakim jesteś”.

Jeślibyś miał czekać, aż aniołem się staniesz,
aby wtedy dopiero oddać miłości, to nigdy Mnie nie będziesz kochał.

 Gdy jesteś tchórzliwy w spełnianiu swoich obowiązków i w ćwiczeniu się w cnotach, gdy ciągle popadasz w te same grzechy, których chciałbyś uniknąć
- Ja Ci nie pozwalam, abyś Mnie nie kochał. Kochaj Mnie taki, jakim jesteś!

W każdym oka mgnieniu, w każdej sytuacji – czy masz zapał czy cierpisz  na oschłość, czy jesteś wierny, czy niewierny – kochaj Mnie taki, jaki jesteś. Ja będę miłością twego serca, gdyż jeślibyś czekał aż będziesz doskonały, nigdy nie będziesz Mnie kochał.
Czy Ja z każdego ziarnka piasku nie mógłbym uczynić Serafina
jaśniejącego czystością, wielkodusznością i miłością?
Czy Ja nie jestem Wszechmocny?Ale skoro postanowiłem opuścić
cudowne stworzenia /byty/ w niebie, aby biedną miłość twojego
serca postawić na pierwszym miejscu – czy Ja nie jestem
Panem twojej miłości?
Dziecko moje, pozwól mi kochać ciebie; Ja chcę twego serca.
Na pewno z czasem będę cię przemieniał, ale dziś kocham cię takim, jaki jesteś i pragnę, abyś i ty Mnie kochał taki, jaki jesteś.
Ja chcę widzieć jak wyrasta z głębi twojej nędzy twoja miłość.
Ja kocham w tobie twoje słabości, Ja cenię miłość dusz biednych
i bezradnych. Ja chcę słyszeć od biednych ludzi nieustanne wołanie: „Jezu, kocham Ciebie!”
Ja pragnę tego jedynego śpiewu twego serca,
Ja nie chcę twojej mądrości ani twoich talentów. Jedno dla Mnie jest ważne: widzieć Cię, że pracujesz z miłości. Nie pragnę twoich cnót.
Gdybym ci je dał, to jesteś tak słaby, że one by tylko ożywiły twoją miłość własną. Nie troszcz się o to. Mógłbym ciebie przeznaczyć do wielkich spraw – ale nie, pozostaniesz nieużytecznym sługą – a Ja wezmę od ciebie to „mało”, które masz, bo Ja cię stworzyłem dla miłości.
Dzisiaj stoję u drzwi twego serca jak żebrak – Ja, Król Królów!
Pukam i czekam. Pospiesz się, aby mi otworzyć! Nie odwołuj sie do swojej nędzy!  Gdybyś poznał w doskonały sposób swoją nędzę, umarłbyś z bólu. To, co rani Moje serce, to to, że ty wątpisz we Mnie, że brakuje ci do mnie zaufania. Chcę, abyś swoje najbardziej niepozorne czynności spełniał z miłości do Mnie. Liczę na ciebie, że zrobisz Mi tę radość.
Nie rozpaczaj z tego powodu, że nie posiadasz żadnych cnót
- Ja ci dam swoje. Gdy będziesz cierpiał, dam ci do tego siłę.
Gdy Mi podarujesz swoją miłość, dam ci tyle, że będziesz umiał
kochać więcej, niż mógłbyś sobie wymarzyć. Myśl jednak o tym,
że masz Mnie kochać taki, jakim jesteś.
Oddałem ci Moją Matkę. Pozwól, by wszystko przechodziło przez Jej przeczyste serce. Cokolwiek mogłoby się stać, nie czekaj, aż świętym będziesz, aby oddać się Miłości. Nie mógłbyś Mnie w ogóle pokochać
– A teraz idż.


15.11
Zaproszenie do przyjacielskiej rozmowy z Jezusem
Zaproponowane przez
Św. Antoniego Marię Clareta (1807 – 1870)
- założyciela klaretynów

Nie musisz nic robić, żeby Mi się przypodobać. Wystarczy, że Mnie bardzo kochasz, bo Ja kocham Cię bezgranicznie. Mów do mnie tak jakbyś rozmawiał ze swoim przyjacielem.

Chcesz Mnie dla kogoś o coś poprosić?
Powiedz Mi jego imię, a następnie co byś chciał, żebym teraz dla niego uczynił. Nie wahaj się, proś o wiele! Mów do Mnie prosto i otwarcie o biednych, których zamierzasz pocieszyć, o chorych, których cierpienia widzisz, ozabłąkanych, dla których gorąco pragniesz powrotuna dobrą drogę.Powiedz Mi o nich chociaż jedno słowo..

A dla siebie? Czyż nie potrzebujesz dla samego siebie jakiejś łaski?
Powiedzmi otwarcie: może jesteś dumny, samolubny, niestały,niestaranny? Poproś Mnie, żebym ci przyszedł z pomocą w twoich nielicznych czy też licznych wysiłkach, które podejmujesz, by się wyzbyć tych wad. Nie wstydź się! Jest wielu sprawiedliwych, wielu świętych w niebie, którzy popełniali te same błędy. Ale oni prosili pokornie i z biegiem czasu zobaczyli, że są od tego wolni. Nie zwlekaj prosić też o zdrowie, o szczęśliwe
zakończenie twoich prac, interesów czy studiów… To wszystko mogę ci dać i daję. A Ja życzę sobie, żebyś Mnie o to prosił, i gotów jestem ci to dać pod warunkiem, że nie zwróci się to przeciwko twojemu uświęceniu,ale będzie mu sprzyjało i je wspierało. Powiedz Mi, czego ci dzisiaj potrzeba… Co mogę dla ciebie uczynić? Gdybyś wiedział, jak bardzo pragnę ci pomóc!

Czy masz w tej chwili jakiś plan?
Opowiedz Mi o nim. Czym się zajmujesz? O czym myślisz? Co mogę uczynić dla twojego brata i siostry, dla twoich przyjaciół i znajomych,dla twojej rodziny, dla twoich przełożonych, może podwładnych? Co ty chciałbyś dlanich uczynić? Co dobrego uczyniłbyś swoim przyjaciołom,tym, których bardzo kochasz, a którzy żyją nie myśląc o Mnie? Czy pragniesz, żebym przez nich był uwielbiony?

Powiedz Mi, co dzisiaj pochłania Twoją uwagę?
Czego pragniesz z utęsknieniem? Jakie środki posiadasz, aby to osiągnąć?Powiedz mi o twoim nieudanym przedsięwzięciu, a Ja wyjaśnięci przyczyny niepowodzenia. Czy nie chciałbyś Mnie dla siebie pozyskać?

Może czujesz się smutny, albo źle usposobiony?
Opowiedzmi w szczegółach, co cię smuci… Kto cię zranił? Kto cię obraził lub znieważył? Informuj Mnie o wszystkim, a wkrótce dojdziesz tak daleko, że za moim przykładem wszystko im darujesz i przebaczysz. W nagrodę otrzymasz moje pocieszające błogosławieństwo.

Może się czegoś obawiasz?
Czy odczuwasz w duszy nieokreślone przygnębienie, które wprawdzie jest bezpodstaw, ale mimo to nie przestaje rozrywać ci serca? Rzuć się w ramiona mojej Opatrzności! Jestem przy tobie, u twojego boku. Ja wszystko widzę, wszystko słyszę i w żadnym momencie nie zostawię cię.

Czy odczuwasz niechęć ze strony ludzi, którzy cię kiedyś lubili?
Teraz może zapomnieli o tobie, odwrócili się od ciebie, mimo, że z twojejstrony nie było do tego najmniejszego powodu… Proś za nimi, a ja ichprzywrócę do twojego boku, jeśli nie staną się zawadą dla twojegouświęcenia.

Nie masz dla Mnie czasem jakiejś radosnej wiadomości?
Dlaczego nie pozwalasz mi uczestniczyć w niej, przecież jestem twoimprzyjacielem? Opowiedz mi, co od twoich ostatnich odwiedzin u Mnie pokrzepiło twoje serce i wywołało twój uśmiech. Być może miałeś szczęśliwe wiadomości, list, miłą rozmowę, może przezwyciężyłeś trudności, wyszedłeś z sytuacji bez wyjścia? To wszystko jest moim dziełem. Ty masz mi tylko powiedzieć: dziękuję!

A czy nie chcesz Mi czegoś obiecać?
Ja czytam w głębi twojego serca. Ludzi można łatwo zmylić, ale nie Boga.Mów więc do Mnie otwarcie. Czy jesteś zdecydowany nie poddawać się więcej wiadomej okazji do grzechu? Zrezygnować z rzeczy, która pobudziła twoją wyobraźnię? Nie przestawać z człowiekiem, który spokój twej duszy zmącił? Czy będziesz znowu łagodnym, miłym i usłużnym wobec tegoczłowieka, którego miałeś dziś za wroga, bo cię skrzywdził?

Dobrze,powróć więc teraz do swojego zajęcia, do swojej pracy, do swoich studiów… Ale nie zapominaj chwil, które przeżywaliśmy razem.Zachowaj,jak dalece możesz, milczenie, skromność, wewnętrzne skupienie, miłość bliźniego. I przyjdź znowu, z sercem przepełnionym jeszcze większą miłością, jeszcze bardziej oddany mojemu Duchowi. Wtedy znajdziesz w moim Sercu codziennie nową miłość, nowe dobrodziejstwa i nowe pocieszenia.
Kochaj Matkę moją, która i twoją jest.

Zawsze czekam na ciebie
Twój Jezus

11.11

W środę obchodziliśmy  91. rocznica Odzyskania Niepodległości przez Polskę.
Dla wielu osób to jakiś totalny anachronizm i przeżytek czy w ogóle sprawa zupełnie obojętna. Cóż, a wystarczy ruszyć troszkę wyobraźnię i chodź przez chwilę pomyśleć co by było gdyby Polska nie wyzwoliła się spod zaborów i nie odzyskałaby wolności. Teraz narzekamy na rząd, ale gdyby nie zdarzenia zdarzenia sprzed 91. lat to o jakimkolwiek rządzie, nawet tym najgorszym, ale własnym, polskim, moglibyśmy tylko pomarzyć. Teraz narzekamy często, że Kościół Katolicki rządzi w naszym państwie, że księża zarabiają mnóstwo pieniędzy, że nie chce nam się chodzić na msze czy na nabożeństwa, a 91. lat temu ludzie walczyli w obronie wiary i Kościoła. Teraz bardzo wielu Polaków wyjeżdża z kraju, bo mają dosyć panujących tutaj warunków, a 91. lat temu ludzie byli gotowi zrobić wszystko byle tylko móc w ojczyźnie pozostać.
Spróbuj sobie wyobrazić co musieli czuć ludzie, którzy nie mogli używać własnego języka, czytać rodzimej literatury, którzy pozbawieni byli polskich szkół, instytucji i urzędów. Mieli trudności w załatwianiem najprostszych spraw…
Przestańmy więc narzekać na wszystko na co się tylko da i uczmy się doceniać to, co jest dobre. 

 

Sierpien, wrzesień, październik 2009

19.10

„Żyj długo wędrowcze i życie swoje rozważaj…”
„W serca własnego patrz głębię…”


05.10
 z myśli św. Josemarii Escrivy…
„W twoim życiu, jeśli tak postanowisz, wszystko może stać się ofiarą dla Pana, okazją do rozmowy z twoim Ojcem Niebieskim, który zawsze ma i rozdaje nowe światła.”
„Przeczytałem przysłowie, bardzo popularne w niektórych kręgach: Świat należy do Boga, ale Bóg wynajmuje go ludziom dzielnym, i to mnie zastanowiło. – Na co czekasz?”
„Jedyny sposób poznania Jezusa: obcować z Nim! W Nim znajdziesz zawsze Ojca, Przyjaciela, Doradcę, Współpracownika we wszystkich szlachetnych działaniach twego codziennego życia…
- A wraz z obcowaniem, zrodzi się Miłość.”


28.09

Dziś stanęłam w obronie kapłana. Wyjechał na urlop. Ktoś stwierdził, że pojechała z nim pewna kobieta, w przekonaniu wielu osób, blisko z nim związana . Ja w to nie wierzę. I gdy usłyszałam od pewnej osoby o ich rzekomym wyjeździe, zadałam krótkie pytanie: widziałaś ich wsiadających razem do samochodu?
Ona: Nie, ale słyszałam to od osób, które to widziały na własne oczy. Ja:
Widziałaś ich wsiadających razem do samochodu? Ona: Ale to są osoby wiarygodne. Ja: Wiarygodne czy nie, ty nie widziałaś ich razem, więc nie powtarzaj takich rzeczy.
Zmieniła temat.
Jechałam samochodem w godzinach popołudniowych. Widziałam kobietę, które podobno wyjechała z księdzem. Została. Wyjeżdżała SAMA z garażu. Ksiądz na urlopie wiele kilometrów od parafii.
06.09
Zmarł Kapłan, który przez 22 lata sprawował w mojej parafii funkcję proboszcza, po czym przeszedł na emeryturę i trafił do domu księży emerytów. Pogrzeb we wtorek. Dużo o nim myślę, ponieważ znałam go dobrze. Ochrzcił mnie, u niego się po raz pierwszy spowiadałam i z jego RĄK przyjęłam Pierwszą  Komunię Świętą.
Lubiłam go i chociaż ostatni raz widziałam go wiele lat temu, to jednak w moim sercu pozostanie jako ten, który mnie włączył do Kościoła Chrystusowego i miał duży wpływ na moją wiarę.
Dziękuję Tobie, Panie, za jego posługę, za powołanie, za te lata, które kierował naszą parafią, za dobro, którego ja i moja rodzina doświadczyliśmy z jego strony,przyjmij go do Niebieskiej Ojczyzny.


06.09

Wiesz, co to znaczy iść za Chrystusem?
To jest:
myśleć jak On, mówić jak On,
czuć jak On, robić jak On.
Nie iść na prawo, kiedy On na lewo;
ani na lewo, kiedy On na prawo.
Nie zostawać w tyle, kiedy On naprzód;
ani naprzód, kiedy On w tyle.
Nie mówić nie, kiedy On mówi tak,
ani tak, kiedy On nie.
Nie kochać tego, co On nienawidzi;
nie nienawidzić, co On kocha.
Nie weselić się z Jego smutku;
nie smucić się z Jego wesela.
Nie wynosić tego, co On poniża;
nie poniżać tego, co On wynosi.
Z Nim wszystko mieć wspólne:
wspólne używanie,
wspólne cierpienie,
wspólne poniżenie,
wspólną chwałę,
wspólny krzyż na ziemi,
wspólne szczęście w niebie;
wszystko, wszystko wspólne:
serce, umysł, duszę,
chęć, rozum, wolę,
czas i wieczność;
wszystko wspólne,
wszystko jedno, jedno, jedno!
Oto jest iść za Chrystusem!
Oto jest wiara, która zbawia


05.09

 Nie myśl o tym, co inni mogliby Ci zaoferować, ale zastanów się, co Ty sam możesz im dać…

02.09

…Zasadniczą treścią modlitwy brewiarzowej są teksty Pisma świętego, szczególnie Księgi Psalmów. Modląc się tymi tekstami, możemy zawsze odnaleźć pokarm duchowy. W każdym stanie naszego ducha spotykamy treści, które pomagają nam przeżyć swoją aktualną sytuację życiową i emocjonalną. Możemy więc wychwalać Pana Boga za wielkie dary Jego łaskawości i miłosierdzia, możemy zachwycać się, wraz z psalmistą, pięknem świata i wszystkich dzieł stworzonych. Teksty modlitwy brewiarzowej pomagają nam również znaleźć słowa, by Pana Boga przebłagać za nasz grzech i upadek. Nawet wtedy, gdy nie wiemy jaki ma być nasz następny krok, gdy zbłądziliśmy, poplątały się nam ścieżki życia, sięgamy po brewiarz, by znaleźć wskazówki, przykłady życia i wzorce postępowania… 


18.08
„I chodzą ludzie podziwiać szczyty gór i wzdęte fale morza, i szerokie nurty rzek, i przestwór oceanu, i kręgi gwiezdne, a siebie zaniebują”.
 
św. Augustyn 
10.08
„Postaw, Panie, straż moim ustom
i wartę przy bramie warg moich” I od złego słowa ochroń mnie, Panie…


09.08
„Nie pozwól by kierowała Tobą przeszłość, ale niech będzie ona częścią tego, kim będziesz…”

 03.08
Jest Bóg! 

Desiderata (ze starego bloga)

29 lipca 2009
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha.
Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu.
Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to dla ciebie jest jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci się wydaje. Czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.

czwartek, 18 stycznia 2018

Ze starego bloga...mojego


12 lipca 2009 
Na początek notka o pożegnaniu…
Są ludzie od których lepiej jest się trzymać z daleka, bo inaczej wykorzystają Cię, zniszczą, a na koniec tak wszystko ustawią, że to Ty okażesz się winnym, a oni Twoimi ofiarami. Zachowaj więc instynkt samozachowawczy w relacjach z innymi i nie bój się stawiać granic…
Są też ludzie, którzy odegrali w pewnym momencie Twojego życia bardzo ważną rolę i się z niego stopniowo wycofywali, chociaż Ty tego nie chciałeś i pragnąłeś mieć ich zawsze „pod ręką”. W takich sytuacjach najlepszym i właściwie jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest po prostu pozwolić im odejść i zachować w serdecznej pamięci to całe dobro, które im zawdzięczasz. Jednocześnie musisz zachować na tyle zdrowego rozsądku, by nie rozpamiętywać cały czas przeszłości i nie stać się jej więźniem.
Pozwól ludziom odejść, daj im możliwość zajmowania się ich własnymi sprawami, a dług wdzięczności, który masz wobec nich próbuj spłacać pomagając innym tak, jak Tobie wcześniej pomagano…
pozdrawiam…


18 lipca 2009

"Nie bój się żyć zgodnie ze swoim sumieniem. Nie bój się podejmować decyzji, które Tobie przyniosą pokój serca a przez innych będą krytykowane. Tak, wiem, to często jest bardzo trudne, ale nie daj się zwariować! Życie masz tylko jedno i tylko od Ciebie zależy jak je przeżyjesz.
Nie trać nadziei nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Pan Bóg pisze prosto po krzywych ludzkich liniach…
Nie zawracaj sobie głowy ocenianiem innych, bo nic a nic na tym nie skorzystasz, mało tego, nigdy nie możesz wiedzieć na 100% co czuje drugi człowiek, co nim kieruje, jaka była jego przeszłość. Życzę Ci zatem wyrozumiałości i życzliwości. Bo przecież Ty sam też nie lubisz,gdy ktoś wypowiada o Tobie krzywdzące sądy, prawda?
Jeśli jesteś osobą wierzącą, ale przechodzisz kryzys wiary nie wstydź się tego i nie bój. Kryzysy zwykle mają to do siebie, że skłaniają nas do autorefleksji i zmian. Dobrze przeżyte stają się zaczątkiem dobra… Inie bój się pytać gdy masz wątpliwości. Odważnie szukaj odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, ale pamiętaj o tym, że są takie pytanie, na które odpowiedź znajduje się w głębi Twojego serca. Nie bój się zatem wsłuchiwać w Jego głos…


20 lipca 2009 
Czytaj, słuchaj, oglądaj, podróżuj, rozmawiaj. Poszerzaj swoje horyzonty i nie bój się nowości, ale nie lekceważ tradycji i historii. Wyciągaj z nich to, co najbardziej wartościowe.
Pozwalaj sobie na małe przyjemności, które pomogą Ci spojrzeć przyjaznym okiem na szarą rzeczywistość.
I jeszcze jedna bardzo ważna kwestia – nie odizolowuj się od przyjaciół czy innych bliskich osób. Ja sama często tak robiłam, gdy widziałam, że ktoś skupia się coraz bardziej na swoim życiu a ja idę w tzw. odstawkę. Sama odrzucałam innych nie chcąc być przez nich odrzuconą. Głupie to, wiem, ale nie umiałam inaczej postępować. Teraz jeszcze nie raz się łapię na podobnym odruchu, ale staram się temu przeciwdziałać. Najważniejsze to uznać swój błąd ( w ogóle pozwalać sobie na popełnianie błędów, wszak nie ma ludzi idealnych !), przemyśleć sprawę i podjąć działania by coś zmienić. Efekt murowany, jaki? To zależy tylko od Ciebie…

piątek, 12 stycznia 2018

Nauczycielka z powołania

Siedząc dziś na szkolnej akademii, obserwowałam jedną z wychowawczyń najmłodszych klas i przyszła mi myśl: "NAUCZYCIELKA Z POWOŁANIA". Znamy się od lat, bo ja też wyfrunęłam spod jej skrzydeł, ale nie łączy nas jakaś szczególna relacja. Niemniej jednak pani D. jest taką nauczycielką, jaką i ja bym chciała być, jeśli kiedykolwiek znajdę posadę w szkole... Energiczna, dziarska, wrażliwa, ale stanowcza, z poczuciem humoru i ogromną wiedzą. Przez lata przybyło jej siwych włosów i zmarszczek, ale błysk w oku został ten sam. Urzekło mnie jak wspierała swoich uczniów podczas występu. Przycupnęła w kąciku i nie rzucała się w oczy, ale czuwała nad całością i podpowiadała, gdy sytuacja tego wymagała. Wstyd się przyznać, ale zamiast patrzeć na dzieci, patrzyłam na nią i jakoś tak się nawet wzruszyłam...

Żarcik

W kwietniu mam wesele, a w czerwcu wizytę u endokrynologa. Prędzej wyjdę za mąż niż trafię do specjalisty. :D

sobota, 6 stycznia 2018

newsy

Udało się zapisać na wizytę do endokrynologa. Wizytę mam w czerwce br., a w miastach takich jak np. Wrocław, podobno kolejki są 10-letnie! Znowu mnie rozkłada jakieś choróbsko, "jadę" na antybiotyku i straciłam głos. Nie polecam...
Przygotowania do ślubu trwają. W przyszłym tygodniu jadę zakupić materiał na suknię. Dziś szukałam inspiracji do stworzenia zaproszeń. Czas na to najwyższy, a ja jeszcze nie mam wizji. Jak znam życie, olśni mnie nagle i niespodziewanie.


wtorek, 2 stycznia 2018

Witajcie w Nowym Roku!

Życzę Wam szczęścia i samych dobrych chwil, a sobie życzę, bym umiała brać "na klatę" to, co mi życie przynosi. Amen!