niedziela, 4 czerwca 2017

Być :)!

Dużo się dzieje, próbuję się odnaleźć w gąszczu wydarzeń i emocji... Poznałam kilka osób (znajomi narzeczonego więc trema mega) i jest fajnie. Dostałam propozycję pracy, oznacza to, że znowu będę się musiała przeprowadzić. Decyzja o przyjęciu oferty nie była łatwa, zastanawiałam się ponad tydzień (męczarnia!), ale teraz myślę, że to chyba odpowiedź na moje modlitwy więc DZIĘKUJĘ.
Niebawem zaczynamy nauki przedślubne. To dla mnie totalna nowość i coś, co znam jedynie z opowieści znajomych. Data ślubu już się prawie wyklarowała, czuję stres. Miałam możliwość wyjazdu na Lednicę, nie skorzystałam. Zaczęłam żałować, gdy tylko otrzymałam wiadomość na fb od osoby, która bardzo lubię, a która, jak się okazało, dziwnym zbiegiem okoliczności, jechałam autobusem, którym i ja bym podróżowała. A "czarę goryczy" przelał sms od innej osoby, która pisała, że odnalazła tam na nowo Boga. Ale ciesze się radością tej osoby!
Niebawem dojdzie do pierwszego spotkania rodziców - moich i narzeczonego. Stresss! Postanowiliśmy monitorować spotkanie i nie opuszczać ich na krok :D!
Przez jakiś czas zastanawiałam się nad księdzem, który by odprawił naszą ślubną mszę. Wydawało mi się oczywiste, że powinnien to być mój przyjeciel X., ale teraz widzę - czuję, że będzie to inny kapłan... Rozmawiałam z nim o nurtujących mnie kwestiach i wróciłam do domu uspokojona, bo zapewnił, że wszystko ogarniemy... Dobrze jest mieć dobre kontakty choć z jednym kapłanem - to pomaga w różnych życiowych sytuacjach. :)
Oj, czas mi się kończy, mam dziś intensywny dzień! Ciąg dalszy wpisu po południu :)!