wtorek, 29 września 2015

wtorek, 22 września 2015

zgrzyt

Dzień pełen wrażeń i na koniec przykra niespodzianka - kłótnia i opie***, na który nie zasłużyłam. Bolało bardzo, bardziej niż bardzo. Morał jest taki - staraj się, angażuj - nikt tego nie doceni, ale niech no tylko powinie ci się noga... szkoda gadać!
Było mi przykro, teraz też trochę jest, ale cieszy fakt, że druga strona przeprosiła. Nie mniej jednak, postanowiłam wyluzować, nie spinać się już tak bardzo, nie ANGAŻOWAĆ i cichutko siedzieć w kącie.
I już...

sobota, 12 września 2015

Majdanek...




.... miejsce, w którym najlepszym komentarzem jest MILCZENIE...
Nie wolno nam zapomnieć o tym, co się tam wydarzyło....






/Zofia Karpińska/

czwartek, 10 września 2015

Zamek Mirów i Skałki

Urlop trwa, bujam się po zamkach i skałkach. Poniżej, kilka fotek - takie tam moje zabawy i kombinacje - śmieszne akcje z aparatem :-) 

















Tychy 2015

 Byłam w Tychach, w Tychach byłam na koncercie Cree i Dżemu. To jedna z najlepszych imprez w moim życiu! Świetna muzyka, dobry klimat, no i Seba Riedel & Maciej Balcar w kilku piosenkach RAZEM - to dopiero jazda bez trzymanki!
A ile radości sprawiła mi nazwa miejsca imprezy.... PAPROCANY. Widząc to słowo po raz pierwszy, zastanawiałam się jak je wymówić i co ono znaczy :). Czy to jakiś nowy zespół? A może styl muzyczny? Wymowa - "paprokejn" ( tak z angielskiego ), a może raczej "paprokone" ( we wloskim stylu :P ). Ale nie ma się co dziwić mojej ignorancji, wszak w tych, no, Tychach byłam pierwszy raz w życiu i szczerze się uśmiałam, gdy do mnie dotarło, że PAPROCANY to po prostu PAPROCONY :D.

A tu takie muzyczne wspomnienie z tego koncertu właśnie KLIK












nie idzie

Usiłuję się nie zamartwiac informacją usłyszana wczoraj,ale kiepsko mi idzie.

środa, 9 września 2015

Ale o co caman?

Urlop trwa, a ja lekko rozbita. Otrzymałam zaskakującą wiadomość i mi żal. Znów stoję na rozdrożu... Wokół mnie dzieją się rzeczy, do których nie mam już cierpliwości. Z drugiej strony jest to świetna okazja, by zweryfikować, co się naprawdę liczy, a co było chwilowe i nad czym nie ma się co rozczulac.:-)

środa, 2 września 2015

wind of change & holiday

Za kilka dni zaczynam urlop, nie mogę się doczekać! Muszę odpocząć i nabrać sił, bo za mną trudny czas, a przede mną...poważne zmiany - zupełnie niepotrzebne, ale... na władzę nie poradzę.
Wyjeżdżam w sobotę i nie jestem jeszcze ani trochę przygotowana, ANI TROCHĘ. To takie smutne, że aż śmieszne! :-)


wtorek, 1 września 2015

Pamięci Stasieńka

Pogrzeb Wujka odbył się wczoraj. Nie sądziłam, że Jego śmierć tak bardzo mnie dotknie. Od kilku dni nie mogę spać, a dziś mój sen trwał ok. 2 godzin. Obudziłam się ok. 1:00 i do rana trwałam w stanie ni to jawy, ni snu, pełna nieciekawych myśli.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczył tłum. O miejscu siedzącym podczas Mszy mogłam zapomnieć, stałam w drzwiach kościoła, bo bliżej wejść się nie dało. Na cmentarzu było tyleż smutno, co uroczyście. Płaczący proboszcz ufundował wieniec, podobnie jak i przedstawiciele innych wspólnot, z którymi Wujek był mocno związany. Dwóch panów wygłosiło mowy pożegnalne, swój list odczytał również jeden z synów Wujka...
Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Wiem jedno - pożegnaliśmy wielkiego człowieka, nie tyle wielkiego posturą, co sercem, duszą i charakterem. I ze specyficznym uśmiechem, jak to ksiądz podkreślił, i coś w tym jest...  Myślę, że to jeden z tych "ukrytych" Świętych, którzy nie zostaną kanonizowani, ale już cieszą się radością oglądania Pana Boga i przebywania z Nim na wieki.
Ostatnie dni były dla mnie swoistymi rekolekcjami, co zrozumiałam właśnie teraz. Czas modlitwy, oderwania od codziennych obowiązków. przebywania z rodziną i takie mocno poczucie przynależności do rodu, który wyznaje określone wartości i nimi żyje na co dzień.
Ktoś powie, że to "tylko" Wujek, a dla mnie to osoba bardzo ważna, z którą mogłam porozmawiać o wszystkim, pożartować, zasięgnąć rady...  Wujek był i będzie dla mnie wzorem oraz autorytetem. Ufam, że również Orędownikiem...
Piszę te słowa, bo szukam ukojenia. Chcę również, aby każdy, kto tę notatkę przeczyta, dowiedział się, że w pewnej wiosce na pograniczu Wielkopolski i Dolnego Śląska żył ktoś ( nie ideał, ale Człowiek z krwi i kości), który nie krzycząc i nie krzywdząc nikogo,lecz z konsekwencją kropli drążącej skałę,  wpływał na innych własnym przykładem życia. mocą i łagodnością...
Ciężka będzie rzeczywistość bez Stasieńka, ale chcę wierzyć, że będzie nas wspierać z "Góry", tak, jak wspierał żyjąc z nami...
Wieczne odpoczywanie racz Mu dać, Panie!