piątek, 26 lutego 2016

Trudno(ści)

To nie był mój tydzień. Stacjonarnego Internetu nadal nie mam. Poza tym wiele innych, trudniejszych spraw. Najgorsze było chwilowe poczucie pustki i jalowosci mojej egzystencji. Weekend bez Zibiego, a miało być tak pięknie, no i mieliśmy szukać innego dostawcy Internetu dla mnie. Jutro kino, w niedzielę ważne spotkanie. Wypadałoby jeszcze posprzątać, ale po co, skoro i tak szybko pogrąże się w twórczym nieladzie :-) Czekam na kasę za pewne zlecenie, które wykonałam 3 tygodnie temu. Ciekawe czy się doczekam.... jestem padnieta, ale nie senna. Dziwne uczucie.  Odliczam do urlopu. Słucham konferencji o wierze, niektore są dziwne, ale nie brakuje i wartościowych treści.

niedziela, 21 lutego 2016

Sen

Chyba mam coś z głową - śniło mi się, że była wojna i wraz z kilkoma osobami chowaliśmy się przed Niemcami. A oni uskutecznili nocną łapankę i wkroczyli do budynku, co przewidziała któraś z towarzyszących mi osób. Straszne było poczucie bezsilności i strach, które czułam biegając i szukając kryjówki. W końcu postanowiłam ukryć się w łóżku, ale już nie pamiętam czy kazałam się obłożyć pościelą leżąc na łóżku czy w nim, tj. w skrzyni, w której zazwyczaj przechowuje się poduszki i kołdry. I kamuflaż chyba się udał, bo pamiętam, że potem obserwowałam jak "Gebelsiki" wyprowadzają z domu kilku mężczyzn, ale sama nie byłam pojmana. Obudziłam się zlana potem i od razu podziękowałam Bogu, że żyję w czasie pokoju.

czwartek, 11 lutego 2016

Techniczna irytacja w kolorze pomarańczowym

Od tygodnia elektronika robi mnie w konia. Dopada i zaskakuje najgorzej jak się da.

O1. Energetykaa robiła coś z prądem w mojej miejscowości. Wychodząc z domu, nie wyciągnęłam wtyczek z gniazdek. Po powrocie stwierdziłam, że mam spalony livebox, ładowarkę od tableta i zasilacze od tv oraz od telefonu stacjonarnego. Można się ubiegać o odszkodowanie??

2. Od poniedziałku nie mam Internetu! Udałam się ze spalonym liveboksem do pomarańczowego salonu firmowego i okazało się, że nie wymienia mi urzadzenia, bo wg ich danych nie mam aktywnych usług!!!!!!!!! Innymi słowy dostaję faktury, opłacam je regularnie, korzystam z Internetu,a wg operatora nie ma mnie w systemie!!!! Ile się musiałam nagadać, żeby uwierzyli... pomijam fakt, że BOK kazało mi  zabrać do salonu samo urządzenie z zasilaczem, a na miejscu się okazało, że muszę oddać cały zestaw. Czas, paliwo, dzień zmarnowane. Dziewczyny w salonie SUPER CIERPLIWE, mistrzynie po prostu. Ci z telefonicznej obsługi nie wiedzą, co mówią!!!!

3. Spędziłam w salonie firmowym 3 godziny, żeby wyprostować, co się da i wyjaśnić. Zawarłam  nową umowę i wreszcie oddałam spalony sprzęt. Chciałam oddać go już w poniedziałek, ale nie mogłam, bo... nie było mnie w systemie!!!!! Wróciłam do domu sfrustrowana i nieszczesliwa.

4. Po ciężkim dniu wybrałam się z z Młodym do kina. Przejechaliśmy 30 km, kupiliśmy bilety, wsiedliśmy na fotelach i po 15 minutach wyszedł pan,  który powiedział, że NIE OBEJrZYMy filmu, bo.... skończyły im się klucze czy coś. Wyjścia były różne. Stanęło na tym, że obejrzymy polski film o corkach krowach, bo tylko ten mogli puścić. Szału nie było, duży nie urwało. Polskie filmy są dziwne. A my tylko chcieliśmy obejrzeć Alvina i wiewiórki....

5. Obudziłam się dziś z bólem głowy, a przede mną ciężki dzień....

6. Mój stacjonarny komputer wariuje o czym właśnie poinformował mnie biały komunikat na czarnym tle.

czwartek, 4 lutego 2016

Czytanie

Znowu czytam. Na półce przy łóżku kilka książek związanych z wiarą, Karmelem, emocjami,  brewiarz, Pismo św., poezje Kofty oraz powieść fantasy -takie "me gusta". Czytam wybiórczo, jestem leniwa i wybredna. Czasem sięgam po książki naukowe lub podręczniki ze studiów. "Wciągając" obiadu czytuję "Z życia wzięte". czyli lekkostrawną papkę,, która zapewnia rozryweczkę na chwileczkę. Inne gazety, po które sięgam to dwa lokalne tygodniki i katolicka "Nasza Arka". 
Przy śniadaniu i kolacji nie czytam. Przemawiam wtedy ludzkim głosem i rozmawiam z Mamą. O tym, co opisałam w poprzedni wpisie też Jej opowiedziałam. Poczułam ulgę, choć niesmak pozostał.

wtorek, 2 lutego 2016

Powtórka z rozrywki, czyli "opr"

Zastanawiające... Dawno temu, po kilku miesiącach znajomości, ktoś mnie wziął na bok i "sypnął "prosto w twarz wszystko, co mu się we mnie i w moim postępowaniu nie podoba, łącznie z tym, że mam głupkowaty uśmiech, jestem nieprzejrzysta, bo nie mówię, co czuję i takie tam. I jeszcze, że wychodzę poza to, co mi wolno. No, przepłakałam wtedy wiele nocy, czułam jakby się mój świat zawalił i wszystko straciło sens. Najsmutniejsze było przypisanie mi złych intencji i totalny brak zrozumienia! Dużo mnie kosztowało, żeby się pozbierać, ale się udało, choć nadal nie potrafię o tym zapomnieć. Kontaktu  nie mamy od dawna i nie chciałabym mieć go ponownie. Po wielu latach przytrafia mi się podobna "akcja"! Jest nawet fizyczne i trochę psychologiczne podobieństwo między tymi osobami... Ale ja jestem inna! Niesprawiedliwość i krytyka bolą, poziom niezrozumienia ten sam, ale już nie płaczę! Jestem rozgniewana i zasmucona jednocześnie. Ale jest moc, nie histeryzuję już, że wszystko straciło sens, poprzednie doświadczenie ( i wiele innych przejść ) mnie wzmocniły, choć pozostaje niesmak, że takie coś w ogóle mi się przytrafiło. Hmm, dużo myśli krąży mi po głowie, nie umiem ich ubrać w słowa i połączyć w sensowny wpis. Nie chce mi się patrzeć na tę osobę, rozmawiać, przebywać z nią... A może... może atmosfera się teraz poprawi? Może będzie nam łatwiej? Może dzięki temu czegoś się nauczymy o sobie i o innych? A może rzucę to wszystko i pojadę liczyć pingwiny na Magadaskarze :)?