wtorek, 2 lutego 2016

Powtórka z rozrywki, czyli "opr"

Zastanawiające... Dawno temu, po kilku miesiącach znajomości, ktoś mnie wziął na bok i "sypnął "prosto w twarz wszystko, co mu się we mnie i w moim postępowaniu nie podoba, łącznie z tym, że mam głupkowaty uśmiech, jestem nieprzejrzysta, bo nie mówię, co czuję i takie tam. I jeszcze, że wychodzę poza to, co mi wolno. No, przepłakałam wtedy wiele nocy, czułam jakby się mój świat zawalił i wszystko straciło sens. Najsmutniejsze było przypisanie mi złych intencji i totalny brak zrozumienia! Dużo mnie kosztowało, żeby się pozbierać, ale się udało, choć nadal nie potrafię o tym zapomnieć. Kontaktu  nie mamy od dawna i nie chciałabym mieć go ponownie. Po wielu latach przytrafia mi się podobna "akcja"! Jest nawet fizyczne i trochę psychologiczne podobieństwo między tymi osobami... Ale ja jestem inna! Niesprawiedliwość i krytyka bolą, poziom niezrozumienia ten sam, ale już nie płaczę! Jestem rozgniewana i zasmucona jednocześnie. Ale jest moc, nie histeryzuję już, że wszystko straciło sens, poprzednie doświadczenie ( i wiele innych przejść ) mnie wzmocniły, choć pozostaje niesmak, że takie coś w ogóle mi się przytrafiło. Hmm, dużo myśli krąży mi po głowie, nie umiem ich ubrać w słowa i połączyć w sensowny wpis. Nie chce mi się patrzeć na tę osobę, rozmawiać, przebywać z nią... A może... może atmosfera się teraz poprawi? Może będzie nam łatwiej? Może dzięki temu czegoś się nauczymy o sobie i o innych? A może rzucę to wszystko i pojadę liczyć pingwiny na Magadaskarze :)?

1 komentarz:

  1. Ja na samym początku napiszę, że mam taką paskudną tendencję do dawania "dobrych rad". Nie jest to dobra maniera, choć mam świadomość, że jak się jest dziwnej w sytuacji związkowej, chciałoby się wiedzieć, co inni o tym myślą.
    No ale jedną radę dam, która tak naprawdę nie jest moją radą. Poszukaj mędrca - najlepiej jakąś mądrą kobietę około sześćdziesiątki, z którą o tym pogadasz. Wiem, to trudne. Ale po prostu wydaje mi się, że trzeba uparcie szukać kogoś, kto nam po prostu poradzi. Niekoniecznie psychologa, ale kogoś, kto ze zrozumieniem się nad naszym problemem pochyli. Gdy to jest ktoś nam bliski, z kim mamy dobry kontakt, to kapitalnie. Jeśli nie, szukajmy kogoś, kto stanie się bliski.

    OdpowiedzUsuń