niedziela, 19 lutego 2017

Nowenna Pompejańska

Do końca "pompejanki" już tylko 6 dni. Cieszę się, ale nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek podejmę się jej odmawiania, bo to trudne jest i wymaga samozaparcia. Sprawa, którą polecam, przyjmuje zaskakujący obrót i śmiem nawet stwierdzić, że sytuacja się pogarsza. Plusem jest to, że zmienił się mój stosunek do tego wszystkiego, nie wiem jak to określić, ale zaczynam nabierać dystansu...
Drugi plus - coś czuję, że częściej będę się modlić różańcem, bo po tylu dniach codziennego odmawiania trzech części, odmówienie jednej wydaje mi się "kaszką z mleczkiem". Kiedyś różaniec wydawał mi się nudny, monotonny i długi, ale dużo dla mnie znaczył. Dziś postrzegam go inaczej - jest piękną modlitwą i wcale nie jest zarezerwowany tylko dla babć :). No i można go wszędzie odmawiać - na spacerze, w kościele, w tramwaju, podczas jazdy samochodem itd. Raz nawet pozwoliłam sobie na mały eksperyment - szłam sobie ulicami pewnego miasta i odmawiając różaniec trzymałam koronkę nie w kieszeni, ale tak po prostu w wyciągniętej dłoni. Nie wiem czy przechodnie to zauważali, ale chciałam pokazać, że młoda (no, tak się jeszcze postrzegam), świecka osoba płci żeńskiej, w glanach i z czerwonymi paznokciami, poleca się Matce Bożej i się tego nie wstydzi. Taka tam sytacja mini-mini ewangelizacyjna :).
***
W moim życiu szykują się zmiany, wtorek ma być dniem "0". Czy wypali? Nie wiem, mam nadzieję, że tak, ale jest to dla mnie trudne i tak jakoś się złożyło, że kilka ostatnich wieczorów przepłakałam. Nie lubię zmian, ale czasem są potrzebne. Trzymajcie kciuki...




wtorek, 7 lutego 2017

Wtorek

Zmęczył mnie psychicznie dzisiejszy dzień. Byłam w Urzędzie Pracy i dostałam tam takiego "kopa", że hej. Ale nie chcę pisać o szczegółach, wystarczy, że się wściekłam. Po powrocie do domu położyłam się i zasnęłam od razu. Pomogło. Poczułam się lepiej.
Nadal odmawiam "Pompejankę". Do końca jeszcze 17 dni. W jakiś sposób ta nowenna nadaje rytm moim dniom i sprawia, że mają sens.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Chlebek i inne radości

Styczeń wlókł się niemiłosiernie, a luty zrobił miłą niespodziankę i leci szybko - taka tam moja refleksja o zimowych miesiącach i upływie czasu.
Byłam wczoraj w kościele i proboszcz mega pozytywnie mnie zaskoczył tym, że po Mszy św. święcił chleb i wodę św. Agaty! Coś takiego w mojej parafii miało miejsce po razy pierwszy i jestem bardzo szczęśliwa! Naprawdę, wyboraźcie sobie, że nawet moja mama, która ma duuuużo lat i od wieeeeelu lat chodzi do naszego kościoła, po raz pierwszy była świadkiem takiego obrzędu. I fajnie, że ja byłam na porannej Eucharystii, a rodzice na sumie, bo przynajmniej mogłam ich uprzedzić, żeby wzięli ze sobą chlebek do poświęcenia. Cieszyłam się także dlatego, że dzięki mojej lubelskiej przyjaciółce Pani Ag, wiedziałam o co chodzi z tym całym święceniem pieczywka i że mogłam w końcu zobaczyć to, o czym wcześniej tylko słyszałam.
Druga radość - wizyta u psychologa. Ale mnie dzisiaj przeczołgała babeczka! O, zgrozo! No, ale poszłam tam po to, by coś ze mną zrobiła więc się cieszę. Wracałam do domu z takim uczuciem jakie rodzi się w człowieku po dobrze spełnionym obowiązku. Kolejna wizyta za tydzień. Trzymajcie kciuki, bo mam zadanie do wykonania!
Trzecia radość - kupiłam czarne naboje do pióra, moja radość sięga zenitu!
Czwarta radość - się zmobilizowałam i wreszcie zrobiłam porządek w swoim telefonie. Wywaliłam blisko 400 zdjęć, usunęłam większość piosenek, pokasowałam smsy i jest pięknie.
Piąta radość - czytam! Tak, wiem - powtarzam do znudzenia, ale to naprawdę wielka radość dla mnie jest więc będę o tym ciągle nawijać, a co :D! Czytam teraz na przemian trzy książki - Jonasza Koftę, ks. Kaczkowskiego i coś na kształt podręcznika dla narzeczonych pod tytułem "Miłość. Małżeństwo. Rodzina". Wspomagająco sięgam po "Słownik wyrazów obcych" Kopalińskiego i chyba wreszcie go doceniam :)! Wolę sprawdzać znaczenia różnych słow wertując pożółkłe i pachnące starością kartki książki niż zaglądać do "guglarki" - czy coś jest ze mną nie tak :D?



piątek, 3 lutego 2017

Podsumowanie tygodnia

Już mi się nie chce odmawiać tej nowenny, a tu jeszcze tyle dni przede mną... Została mi na dzisiaj już tylko część chwalebna różańca - moja ulubiona. Ciężko jest, bo jakoś nie widzę efektów tej mojej modlitwy. Ech, małej wiary...
------
W ciągu ostatniego tygodnia dwa - trzy telefony w sprawach "eks-służbowych". Zdziwiona jestem, że osoby, które telefonowały nie wiedziały, że odeszłam, choć obracają się w kręgach, w których wiadomość o moim wypowiedzeniu rozeszła się lotem błyskawicy. Jedną z tych osób zbyłam szybko, a z drugą trochę niezręcznie mi się rozmawiało. Poprosiła jednak o pomoc, a ja postanowiłam ją wesprzeć, tak trochę z miłości do tego, co robiłam i dla własnej przyjemności.
------
Poprosiłam kogoś o pomoc w ważnej i pilnej sprawie. Pomimo obietnic, pomocy się nie doczekałam. Początkowo nie byłam upierdliwa, uspokajały mnie zapewniania, że będzie dobrze więc czekałam. Czas mija a tu dalej nic. Jak widać, sprawdza się powiedzenia Obiecał pan kożuch, ciepłe jego słowo.
------
Czy już wspominałam o tym jak bardzo jestem zadowolona z okularów? Dzięki nim odzyskałam radość z czytania! To naprawdę niesamowite, bo książki były kiedyś całym moim światem. Teraz to wraca, choć czasem mam wielki dylemat, co wybrać - lekturę czy grę komputerową.

środa, 1 lutego 2017

Łaska

Nowenny Pompejańskiej dzień 31. Trwam w tej modlitwie, nie jest to proste, bo przecież żyjemy w czasach, w których panuje pośpiech i ogólny chaos, a tu niczego się nie przyśpieszy - dni pompejanki przesuwają się powolutku, tak jak paciorki różańca i to uczy pokory. To nie ja robię Panu Bogu łaskę, odmawiając nowennę, ale to On dał łaskę mi, że się tego podjęłam.
***
Jestem bardzo zadowolona z okularów. Odzyskałam radość z lektury książek. Już nie muszę mrużyć oczu, by coś przeczytać.
***
Na paznokciach czerwony lakier. Ten kolor najładniej się prezentuje na moich dłoniach. Ale niebieski też czasem lubię.