wtorek, 16 czerwca 2020

LGBT

Moi przyjaciele to nie ideologia, moi przyjaciele to ludzie.
Nie oceniam ludzi przez pryzmat tego, kogo wpuszczają do łóżka. Raz, że to nie mój interes. Dwa, że to takie płytkie!
Nikt z nas nie wybiera sobie orientacji, czasem trzeba się namęczyć, by ją odkryć, ale to tyle. Natura - nic nie poradzisz. A walka, leczenie czy wypieranie tego, kim się jest...no, nie ma sensu i do niczego dobrego nie prowadzi. Nie jestem przesadnie tolerancyjna ani skrajnie konserwatywna, ale politycy nie mogą dyskryminować obywateli! Powtarzam więc - moi przyjaciele to nie ideologia, moi przyjaciele to ludzie! Na ideologii opierają się natomiast partie polityczne! Łączą ludzi o wspólnych celach i przekonaniach, i dążą do przejęcia władzy. Co ciekawe, taki zarzut często jest kierowany w stronę osób LGBT :)!  Ale spoko, chociaż w naszym kraju rządzi teraz "jedyna słuszna opcja" to prędzej czy później przeminie i pojawi się inny twór. A LGBT jak było, tak będzie, bo...to nie ideologia tylko ludzie z krwi i kości. Rodzili się, rodzą i będą się rodzić. No, samo życie!

wtorek, 9 czerwca 2020

"Wdzięczna" bezdzietna

Dziękuję - wiadomo komu -  za cień nadziei, że wreszcie i ja - szara, ciemna masa pracująca - będę mogła liczyć na coś za darmo i dostanę hajsy na urlop. Niestety, przekonałam się, że jestem nic nie warta, bo się nie rozmnożyłam, ale cieszę się niezmiernie, że będę współfinansować wypoczynek dzieci... Jestem rozczarowana, serio! Uwierzyłam wiadomo komu (głupia ja!), oddałam swój głos na wiadomo kogo i...to się więcej nie powtórzy! Dużo - wiadomo komu - wybaczyłam, ale teraz czara goryczy się przelała i potraktuję - wiadomo kogo- tak jak wiadomo kto mnie - udam, że nie widzę...


czwartek, 4 czerwca 2020

"Władca Pierścieni". Koronowirus. Czerwiec.

Po latach przeczytałam ponownie "Władcę Pierścieni" i teraz przechodzę kryzys czytelniczy, bo lepszej powieści po prostu nie ma! Więc po co mam czytać, skoro wiem, że dzieło Tolkiena to totalne arcydzieło i nic mu nie dorówna? No, dobra - czytam, bo lubię czytać, ale stałam się bardzo krytyczna i rzadko kiedy jestem gotowa przyznawać książkom choćby jedną gwiazdkę Michelin. Poza tym, odczuwam niedosyt w stosunku do "Władcy", bo trzy tomy to za mało! Zdałby się choćby jeszcze jeden, tak, by się było nasycić dalszymi losami  hobbitów i ich przyjaciół... I jeszcze jedno - twórcy filmu pozmieniali trochę faktów, w tym jeden wyjątkowo ważny - śmierć Sarumana! Nie wspomnę już o pominięciu wątku Toma Bombadila... 
Ech, nie ma to jak życiowe problemy... (uśmiech!).
Z innych spraw - koronawirus nas nie opuszcza, chociaż kolejne obostrzenia są luzowane lub znoszone. Nie do końca mi się to podoba, bo moim skromnym zdaniem, przywykliśmy już do tego całego "ukrytego wroga", spowszedniał nam, przestał wydawać się tak groźny jak na początku, a przez to zaczynamy dostawać "małpiego rozumu" i olewamy środki ostrożności. Przykład? Proszę bardzo! Na drzwiach pewnego zakładu wisi wielki napis, przypominający o konieczności zdezynfekowania rąk i obowiązkowej maseczce NA TWARZY (nie w kieszeni,nie na szyi), ale klienci nic sobie z tego nie robią.  Są i tacy, którzy do środka wejdą z zakrytym "fejsem", ale jak już się znajdą w biurze to zaraz go odsłaniają. Gdzie tu sens? Gdzie logika? Hasło "KRYJ RYJ" obowiązuje! Ja maseczkę grzecznie noszę i równie grzecznie zakładam rękawiczki, gdy sytuacja tego wymaga (sklep, bankomat), bo dzięki temu czuję się lepiej psychicznie (wiem, że nic w 100% mnie nie ochroni), no i  nie chciałabym przywlec do domu "korony". Koronę to ja mogę włożyć na głowę, ot co! (śmiech). 
A tak w ogóle to ja nie mogłabym być mniszką klauzurową (czyli taką, co siedzi w klasztorze, oddzielona od świata kratą), bo już mnie męczy siedzenie w domu i prace ogrodowe, i spędzanie czasu w sadzie. Owszem, dzięki temu przetrwałam najtrudniejszy czas radykalnych obostrzeń, ale teraz już mi się nudzi. Wiem, mogłabym gdzieś pojechać, ale na to jeszcze nie mam odwagi. Taki mi się impas aktywował!