środa, 27 sierpnia 2014

kilka newsów

Żyje, jeszcze żyje. Dzieje sie strasznie dużo, po dwóch latach ponownie  wziełam udział w konkursie na dyrektorski stołeczek. Poza tym facet na horyzoncie, powiedzmy, że obiecująca znajomośc wiec można trzymac kciuki, ewentualnie pocieszac mnie, gdy sie okaże, że to kolejny niewypał. Ale kij tam, nie takie akcje przetrwałam wiec dam rade. Na ten moment marze o tym, by przetrwac 7 dzień września i udac sie na wymarzony i zasłużony urlop. No i byłam  na kabaretobraniu w Zielonej Górze. Zacna impreza, miłe towarzystwo i jazda przez ok. 20 km tylko na dwóch biegach, bo telefon wpadł mi w dziur przy wajsze od biegów i przeżył totalną masakre, ale działa nadal. Biegi też. Żeby było śmieszniej, walneła mi wycieraczka w aucie i np. wczoraj podróżowałam w deszczu, mając tylko widocznosc po stronie pasażera.
W niedziele byłam na Jasnej Górze, deszcz straszny, ludzi ogrom wiec za wiele nie skorzystałam, ale liczy sie obecnosc....

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

spanie

Szukam sobie właśnie piżamy na allegro i stwierdzam, że to bez sensu, bo asortyment dla osób mojej postury jest beznadziejny. Ubrania są albo tanie i bezkształtne, takie w stylu "wieś tańczy i śpiewa", albo w cholerę drogie i wyzywające ( żeby nie powiedzieć dziwkarskie ).
A co tam, dalej będę spać w dresach :) !

niedziela, 3 sierpnia 2014

sprzedałam sie

Sprzedałam się za 25 zł. Zabrałam chrześników do zoo, bilet normalny - 25 zł, ulgowy - 20 zł . Nieopodal kas stoisko pewnej firmy oferującej darmowego wejściówki do ogrodu w zamian za wypełnienie ankiety i coś tam jeszcze. Strasznie nie lubie takich akcji i zazwyczaj ich unikam, ale tym razem sie wziełam i sprzedałam za niecałe trzy dychy. Ech, czego sie nie robi w ramach tzw.oszczedzania... Wyprawa generalnie udana, szkoda tylko, że gorąco jak jasna cholera. Wróciliśmy umeczeni i padnieci, ale zadowoleni. A ja mam mega satysfakcje, bo jeden z chłopców wczoraj po raz pierwszy jechał pociągiem i tramwajem dzieki mnie  :) !
Dziś moi wakacjowicze już sobie ode mnie pojechali. Pustka w domu straszna, chodze i sprzątam, choc to niedziela, ale w tygodniu po prostu nie mam na to czasu, a przecież młodzież potrafi zostawic po sobie ładny nieładzik. Lubie, gdy w moim domu są ludzie, gdy w każdym w pokoju ktoś stacjonuje, w kuchni nieustannie ktos pije kawe lub herbate, obiera ziemniaki, dyskutuje czy coś. Lubie nasze standardowe "dokuczanki" i okrzyki, lubie gdy moja mama prowadzi akcje dokarmiania wnucząt własnych i pokrzykiwania, gdy jeśc nie chcą :). Lubie, gdy ojciec i bracia wynoszą sie do garażu, gdzie wiodą meskie rozmowy. Lubie moją rodzine, lubie moj domek i moj pokój. To moje miejsce, mój azyl i schron.