niedziela, 30 grudnia 2018

Zdrada? Wtf???

2018. To był dobry rok. Trudny, ale dobry, cieszę się, że się kończy i z nadzieją wypatruję nowego. Największy cud to to, że moja Mama żyje, i wokół tego krążą moje myśli ilekroć jestem w kościele. Bo mam 200% pewności, że gdyby nie Pan Bóg i wstawiennictwo Świętych - Józefa, Rity, Charbela to dziś odwiedzałabym mamę na cmentarzu. Zbieram się od jakiegoś czasu do napisania świadectwa o tym, czego doświadczyłam, ale musi to we mnie dojrzeć...
***
W kwietniu wstąpiłam w związek małżeński. Ani mój mąż, ani ja ideałami nie jesteśmy, ale dobrze nam razem, i mam nadzieję, że zawsze się będziemy kochać i wspierać. Piszę o tym, choć to wydaje się oczywiste, ponieważ trafiłam gdzieś na tekst o tzw. zdradzie kontrolowanej, czyli praktyce, w ramach której mężowie i żony zdradzają się z wybraną osobą, aby tym samym spełnić swoje fantazje. To chore! Gdzie tu miłość, która się przysięgało, skoro ktoś się godzi, by jego współmałżonek uprawiał seks z kimś innym??? Gdzie szacunek? Gdzie godność? Przyzwoitość? Zasady moralne? Uczciwość? Wierność??? To obłęd jakiś! Przysięga małżeńska jest święta, składana drugiej osobie przed Bogiem, i choć czasem uwiera (jesteśmy tylko ludźmi), to jednak wyznacza drogę, którą mąż i żona mają podążać! Ani mi się śni zdradzać męża, a co tu dopiero mówić o zaplanowanym akcie. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mój mąż czegoś takiego sobie zażyczył i mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi. Bo dla mnie, powtarzam, przysięga to nie wyświechtany frazes, lecz zobowiązanie i obustronny dar, któremu można podołać dzięki pomocy Nieba. I życzę wszystkim Małżonkom, aby wytrwali w tym, co ślubowali! A narzeczonym życzę owocnego duchowego przygotowania do zawarcia związku małżeńskiego...
***
Pod koniec lata rozpoczęłam nową pracę. Z pewną dozą nieśmiałości przyznaję, że wymodloną, bo modliłam się oto, by znaleźć taką pracę, w której mogłabym robić to, co kocham i na czym się znam. Bóg jest dobry!...