piątek, 12 stycznia 2018

Nauczycielka z powołania

Siedząc dziś na szkolnej akademii, obserwowałam jedną z wychowawczyń najmłodszych klas i przyszła mi myśl: "NAUCZYCIELKA Z POWOŁANIA". Znamy się od lat, bo ja też wyfrunęłam spod jej skrzydeł, ale nie łączy nas jakaś szczególna relacja. Niemniej jednak pani D. jest taką nauczycielką, jaką i ja bym chciała być, jeśli kiedykolwiek znajdę posadę w szkole... Energiczna, dziarska, wrażliwa, ale stanowcza, z poczuciem humoru i ogromną wiedzą. Przez lata przybyło jej siwych włosów i zmarszczek, ale błysk w oku został ten sam. Urzekło mnie jak wspierała swoich uczniów podczas występu. Przycupnęła w kąciku i nie rzucała się w oczy, ale czuwała nad całością i podpowiadała, gdy sytuacja tego wymagała. Wstyd się przyznać, ale zamiast patrzeć na dzieci, patrzyłam na nią i jakoś tak się nawet wzruszyłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz