czwartek, 22 maja 2014

relacje, manipulacje, konsultacje, reakcje

Coś mnie gryzie, ale nie mogę dokładnie napisać o co chodzi, by nie ucierpiało dobre imię tych czy tamtych. Powiem Wam tylko tyle, że zachowanie pewnej osoby wobec mnie wprowadziło mnie w stan lekkiej konsternacji, swoistego niedowierzania i cynicznego rozbawienia, a także pewnego rozczarowania. Wystarczyłaby odrobina życzliwości i dobrej woli z jej strony i wszystko dałoby radę elegancko załatwić, a w przyszłości może i nawet nawiązać współpracę. Niestety, niektórzy za wszelką cenę chcą pokazać jak bardzo są ważni i chyba próbują dać lekcję życia ludziom, którzy w niczym im nie ustępują jeśli chodzi o wykształcenie czy pozycję zawodową... Na chamstwo czasem należy odpowiedzieć chamstwem i w przypadku wspomnianej osoby właśnie to jest to "czasem". Niech żyją formaliści, służbiści i inni "iści" ... jak najdalej ode mnie :)
Odbyłam rozmowę w sprawie pracy. Pewna pani z okolicy zapowiedziała się z wizytą, przybyła i okazało się, że chce mi zaproponować funkcję konsultantki w radosnym biznesiku obwoźnym polegającym na rozprowadzeniu cudownych perfum. mazideł i ekstra kremów które usuną wszelkie zmarszczki.... A idź, babo! :) W ramach dygresji stwierdzę, że trochę się czułam jak na rozmowie ze Świadkami Jehowy. Może jestem wyczulona jeśli chodzi o etykietę języka, psycholingwistyczną manipulację i inne takie, ale dało się wyczuć, kiedy ta kobitka przechodziła zwinne od jednej techniki perswazyjnej do innej. Hm, bujać to my, ale nie nas! Amen :)
A tutaj się muszę przyznać, że po raz pierwszy w życiu sama postanowiłam w pewien sposób pograć sobie ze znajomą osobą, tą od BRAKU CZASU. ( przeczytajcie dwa poprzednie wpisy, aby być w temacie ). Przez dwa lub trzy dni starałam się nie odpowiadać na wiadomości od niej, a gdy już odpisałam to bardzo formalnie i zwięźle.. I wiecie co? Podziałało! Dziś rano rano otrzymałam sms, że sie jednak spotkamy... i to dzisiaj... I to w momencie, gdy mi już przestało zależeć... Mam pewną satysfakcję, ale muszę się przyznać, że jednak takie akcje to nie mój styl.

3 komentarze:

  1. Czasami trzeba twardo,bo nie którzy myślą,że wszystko im wolno...Jamiałam takąkoleżankęcoprzyjechała domnie z propozycjąpracy,akurat byłam na wychowawczym i wiedziała, że jakaś fucha by mi się przydała. Polegała na sprzedaży dżemów ale takich za 100, a pierw musiałabym sama wybólić 300 zł żeby mieć co dawać do kosztowania...Kpina...

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś usłyszałam takie swoiste porównanie... przekonać świadka Jehowy, że się myli to tak jak przekonać magnetofon, że nie ma racji ;-)
    w przypadku cudo-kremów chyba jest podobnie :)

    a z panią od braku czasu może warto byłoby kiedyś zamienić słówko i dopowiedzieć sobie co nieco... nie wiem, tak tylko się zastanawiam?

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, a ja już podejrzewałem, że osobą od braku czasu jest facet i nawet snułem rozważania o różnicach między kobietą i facetem. Nieznośny jestem, gdy robię się monotematyczny.
    A Martucha chyba powinna zmienić klimat. Niejednokrotnie ludziom pomagał wyjazd na dłużej, zaczepienie się w innym mieście w innej pracy.
    Ale może ja już nie będę się wymądrzał, bo znowu coś nadinterpretuję.

    OdpowiedzUsuń