czwartek, 22 maja 2014

deja vu

W sumie wieczor skrajnych emocji, bo zdawało mi przez moment, że mam deja vu - umawianie sie na spotkanie, oczekiwanie, opóźnienie, brak odpowiedzi na wiadomosci.. Już kiedys cos takiego z kims przerabialam, a dzis wszystko wskazywało na replay... Byłam wściekła, rozczarowana, smutna... i w momencie, gdy najczarniejsze myśli mnie ogarneły, nieoczekiwanie odwiedzili mnie inni znajomi. W miedzyczasie okazało sie, że pierwsza osoba jednak dojedzie i tym sposobem choc raz zdarzył mi sie wieczor inny od standardowego - samotnego. Miłe to :-)
***
Musze wymyślic prezent dla Mamy, bo to przecież w poniedzialek Dzień Matki...

1 komentarz:

  1. Oj ja nie lubię tak...szykuje się potem czekam godzinami, aż w końcu się tej osobie przypomni żeby odwołać wizytę...

    OdpowiedzUsuń