piątek, 11 lipca 2014

kochać nie przestanie

Było mi trochę przykro, ale już nie jest... Dostałam od kogoś tzw. "O-PE-ER", a było to bolesne, bo do tej pory się lubiliśmy... W sumie... nadal się lubimy, przez chwilę nie byłam w stanie w ogóle patrzeć na tę osobę, ale przemyślałam wszystko i zracjonalizowałam. Było gorąco, nawał obowiązków, wybuchowy temperament, za dużo gadania... no i mogła się zdarzyć "ścinka". A, że ten ochrzan nastąpił przy dwóch "człowiekach", no moja babska duma znieść tego nie mogła, ale już mi lepiej. Może nie jest idealnie, ale nie mam żalu i wiem, że mimo wszystko mam w tej ludzkiej istocie przyjaciela. Sic :-)!
Co jeszcze? A sama nie wiem... Miałam dziś w planach kino z kolegą "A-em", ale nie mam siły. Z resztą, on się nie przypominał, ja też nie wracałam do kwestii i temat umarł śmiercią naturalną. Nie ubolewam. Nie chce mi się, nie widzę potrzeby. Bezsens.
W weekend oczekiwane spotkanie w serdecznych przyjaciół radosnym gronie. Nie ukrywam, będzie %, chyba tego potrzebuję. I przyjaciół i "ognistej wody". Znieczulenie :-) !
I niby w niedzielę kino w innym towarzystwie, ale mam nadzieję, że nie wypali. Tak po prostu. Raz, że kasa, dwa, że zmęczona, trzy, potrzebuję spędzić cały dzień w domu, w swoim własnym jednoosbowym Martowym towarzystwie, w książkach, notatkach, dziennikach...
Mózg mi nabrzmiał nadmiarem informacji i tak uciska na biedną łepetynę, i wybuchem grozi nagłym a gwałtownym, 10 w skali BEAUFORTA i jak jebnie... to jebnie!  :P

2 komentarze:

  1. Pogubiłam się, przeczytałam na jednym tchu wszystko trzy razy i nie wiem co napisać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez sie zgubiłam wiec dzis juz na spokojnie zedytowałam notke :-)

    OdpowiedzUsuń