Dzień pełen wrażeń. Rano praktyki, poznaliśmy nową literkę, a później poszliśmy na spacer. Spacery w kozakach na obcasie to nie jest dobry pomysł, nie polecam. Ciesze się, że nie skręciłam kostki albo karku. Praca, 4 godziny szybko minęły. Zapakowałam laptop i wysłałam kurierem do nowego właściciela. Musiałam pojechać do sąsiedniej miejscowości, bo u mnie poczta otwarta do 14.00, a tam do 17.00. Odwiedziłam ciotkę i wujka, bo musiałam im coś dostarczyć. Nie poczęstowali herbatą... choć jeżdżę tam raz na kilka lat. Nas mama inaczej uczyła :) i do tej pory uczula, żeby zawsze być gościnnym i życzliwym wobec wszystkich, którzy przybywają do naszego domu. Cóż, jak widać nie wszyscy mają podobne zasady.
A tak w ogóle to moja mama mi się rozchorowała, a mnie od rana boli gardło. I jestem zmęczona. I muszę jutro zatankować. I cieszę się na wiosnę, bo czuć już ją w powietrzu...
Witaj w klubie! Dla mnie ten poniedziałek też był wyjątkowy i baaardzo emocjonujący :)
OdpowiedzUsuń