poniedziałek, 4 marca 2013

poniedzielnik

Dzień pełen wrażeń. Rano praktyki, poznaliśmy nową literkę, a później poszliśmy na spacer. Spacery w kozakach na obcasie to nie jest dobry pomysł, nie polecam. Ciesze się, że nie skręciłam kostki albo karku. Praca,  4 godziny szybko minęły. Zapakowałam laptop i wysłałam kurierem do nowego właściciela.  Musiałam pojechać do sąsiedniej miejscowości, bo u mnie poczta otwarta do 14.00, a tam do  17.00. Odwiedziłam ciotkę i wujka, bo musiałam im coś dostarczyć. Nie poczęstowali herbatą... choć jeżdżę tam raz na kilka lat. Nas mama inaczej uczyła :) i do tej pory uczula, żeby zawsze być gościnnym i życzliwym wobec wszystkich, którzy przybywają do naszego domu. Cóż, jak widać nie wszyscy mają podobne zasady.
A tak w ogóle to moja mama mi się rozchorowała, a mnie od rana boli gardło. I jestem zmęczona.  I muszę jutro zatankować. I cieszę się na wiosnę, bo czuć już ją w powietrzu...

1 komentarz:

  1. Witaj w klubie! Dla mnie ten poniedziałek też był wyjątkowy i baaardzo emocjonujący :)

    OdpowiedzUsuń