sobota, 18 marca 2017

Niedzielny poranek

W końcu weekend, który spędzam w domowym zaciszu. Wczoraj smażyłam naleśniki i upiekłam "murzynka", ale nie jestem zadowolona z efektu, bo wlało mi się za dużo oleju i wyszedł "murzyn". Miniony tydzień minął spokojnie. Potrzebowałam wytchnienia po wyczerpujących emocjonalnie wydarzeniach, w których uczestniczyłam tydzień temu. W poniedziałek ledwo się trzymałam na nogach, nie miałam nawet siły gadać. Poszłam do sklepu i o mało się nie rozpłakałam, bo chciałam kupić zwykłą maślankę, a na półkach były tylko owocowe. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, ale wypicie dwóch piw pomogło mi się wyluzować. We wtorek zajęłam się sprzątaniem (prace domowe to świetne anitodum na psychiczne zmęczenie), a w środę byłam już w stanie podjąć wysiłek intelektualny i próbowałam napisać jakiś tekst na lokalną stronę www, na którą czasem wysyłam teksty. Przeglądam też swoje teksty satyryczne, które się poniewierają na moim laptopie, bo chciałabym wziąć udział w pewnym konkursie. Zgłoszenia można wysyłać do końca kwietnia. Mam więc jeszcze trochę czasu, by próbować napisać coś nowego, ale z doświadczenia wiem, że ciężko mi pisać pod presją "MUSZĘ". Jak nie stworzę czegoś, co mi się spodoba to wyślę stare "kawałki".
Zbliża się ósma. Pora coś zjeść...

1 komentarz:

  1. Ja dostałam nowy piekarnik i tez piekłam murzynka, ale wyszedł raczej proch :/

    OdpowiedzUsuń