poniedziałek, 5 października 2015

homofobicznie

Kocham Kościół, choć w tych czasach nie jest to łatwe. Nie popieram oszustów, którzy niczym robak, wyżerają owoc od środka, przy zachowaniu zewnętrznego piękna obiektu. Nie rozumiem jak ktoś może być dwubiegunowy do tego stopnia, że głosi jedno, a w myśl totalnie odmiennych reguł postępuje. Oficjalnie stoi na straży pewnych norm i zasad, a prywatnie wiedzie żywot zakochanego geja, łamiąc celibat i oczekując nie wiem czego...
I po co robić z siebie medialną, homoseksualną ofiarę "złego" Kościoła i "niedobrych" katoli? Nie łatwiej było po prostu nie iść do seminarium, skoro się wiedziało, że bardziej niż uroki powabnych dziewcząt, kręcą kogoś przystojni chłopcy? Nie mam nic do gejów, ale gej i oszust w jednej osobie to dla mnie za dużo. Jako katoliczka nie mogę patrzeć na medialną farsę, której teraz wszyscy jesteśmy świadkami. I jak bumerang, wraca jedna myśl - mamy takich kapłanów, jakich sobie wymodlimy... Czyżbyśmy teraz zetknęli się ze skutkami zaniechań w tym względzie? 
I na koniec myśl - jak czytam książki albo oglądami filmy w jakiś sposób związane z protestantami, bardzo często bohaterzy zapewniają się o wzajemnej modlitwie, przyznają, że modlili się o coś lub też deklarują, że modlić się będą. I nikt nie robi z tego szopki. A spróbuj jako katolik powiedzieć komuś, że się za niego modlisz albo poprosić o modlitwę.... Jeśli masz w swoim środowisku ŚWIECKICH przyjaciół, których ,możesz poprosić o "nabożne wzdychanie" - jesteś szczęściarzem. Jeśli nie masz...to pamiętaj, że żyjesz w kraju, gdzie żyje podobno ok. 90% katolików....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz