I po imprezie. Zebraliśmy ładną sumkę, dzieciaki zadowolone, choć wymarzły się na mrozie, no i humory dopisywały wszystkim oprócz mnie. A to dlatego, że planowane spotkanie nie doszło do skutku. Rozmowy z innymi jakoś mnie nie porwały i w sumie skupiłam się na tym, aby nie psuć ludziom nastroju swoją smętną miną. Chyba się udało. :)
W pokoju mam artystyczny nieład, delikatnie mówiąc. I nie chce mi się sprzątać, choć lubię uporządkowane przestrzenie.
Uczę się wypełniać druki KP, RK, KW i inne tego pokroju, co doprowadza mnie do szału, ale muszę to pojąć, bo to teraz należy do moich obowiązków. Ja nie jestem człowiekiem, który by się nadawał na kasjera i nigdy nie sądziłam, że będę musiała to robić, a tu suprise. Frustruje mnie to zajęcie, bo - nie oszukujmy się - dalekie to od moich zainteresowań, ambicji, planów i umiejętności...
Mamy w parafii siostry zakonne, 4 szt. Jedna z nich porusza się przy pomocy balkoniku. W niedzielę obserwowałam ich drogę z kościoła do klasztoru. Trzy kobity w pełni sił leciały do domu oddzielnie, a siostry staruszka zasuwała z tym swoim rusztowaniem sama. Było ślisko, zimno, wszędzie pełno śniegu, a babci żadna współsiostra nie pomogła...
a Ty nie mogłaś jej w tym rusztownaiu POMÓC?... od innych się oczekuje, a samemu?..
OdpowiedzUsuńz anonimami nie dyskutuję, napisz kto Ty, odpowiem
OdpowiedzUsuń"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą." (Łk 12,39-48)
OdpowiedzUsuńNiestety coraz częstsze są takie zachowania ze strony osób utożsamianych z KK.
Cóż, widocznie tamta Siostra musiała sobie poradzic i pewnie nie mogła narzekać ;) nie no, brzydko mówię, wiem :(
OdpowiedzUsuńMynia na fb! :)