Za 20 minut ruszam do pracy, będę sterczeć na mrozie z puszką w garści i czekać, żeby ktoś coś wrzucił na rzecz WOŚP. Pogoda śniegowa, jest też mrozik więc czapeczka, szaliczek i gruby sweter to podstawa.
Zabrałam też aparat fotograficzny. Może się przydać, muszę jakoś uwiecznić przejawy mojej zawodowej aktywności, he he. To będzie mój 5 finał WOŚP, a drugi albo trzeci jako szefa sztabu. W sumie to ambiwalentny stosunek do tej całej akcji, jestem za, a nawet przeciw. Nie znoszę nachalnych wolontariuszy i uczę moją ekipę, żeby nie byli upierdliwi, wszak ludzie są wolni i jeśli chcą to sami coś wrzucą do puszek.
Nie wnikam ile kasy ze zbiórki trafi do pana O. Ludzie różnie o nim gadają, sama za nim nie przepadam, ale stworzył coś, co w tym roku odbywa się po raz 21. i dawno wyszło poza granice kraju. I przyznam, że trafiam czasem na tabliczki informacyjne w różnych szpitalach, że mają na stanie sprzęt zakupiony przez WOŚP. Niech się dzieje, co chce, ja lecę do pracy, trzymajcie kciuki, żebym wróciła przed północą i zdążyła zdać Wam relację :*
też mam do tego stosunek ambiwalentny... swego czasu co wiesz dobrze pracowałam z osobami niepełnosprawnymi pod egidą pewnej nazwę to "firmy charytatywnej" i o 180 stopni zmienił mi się stosunek do tego typu przedsięwzięć... stokrotka.
OdpowiedzUsuń