Ząb wyrwany, darłam się jak na porodówce, bo i bolało nieziemsko mimo znieczulenia, ale już po wszystkim.Dostałam znieczulenie ( zawsze dostaję ), ale był stan zapalny więc guzik to dało. Po wyrwaniu zęba przeprosiłam za okrzyki i chciałam się jak najszybciej wyrwać z gabinetu tortur. Zębolożka zaproponowała, bym poczekała trochę na poczekalni, ponieważ boli się się mnie puścić w drogę w takim samym, ale ząb mnie tak napier....., że ostatkiem cierpliwości zapłaciłam, podziękowałam i powiedziałam, że jazda autem mnie odpręża więc będzie ok. Nastepnie udałam się do auta i pomknęłam do apteki, by kupić coś przeciwbólowego. Napier...... strasznie, w oczach miałam łzy, spuchnięty pyszczek, krew w kącikach ust, wbiegłam do apteki, a tam jakaś baba robiła zakupy. Tuptałam więc w aptece od ściany do ściany w tempie raczej żwawym, żeby nie powiedzieć, że zapier..... jak mały samochodzik i wreszcie doszłam do okienka, aby wybełkotać rozpaczliwe: "Właśnie wyrwałam zęba, proszę o coś przeciwbólowego". Wybiegłam z tabletkami do pobliskiego sklepu, aby kupic wode mineralną. Zażyłam prochy i z czasem przestało boleć.
Od poniedziałku zaczynam praktyki w zerówce, mam przed sobą 60 godzin i mam nadzieję, że jakoś przetrwam. Na razie widzę, że trochę ciężko będzie pogodzić praktykę z pracą, ale może niczego ważnego w robocie nie zawalę...
Rano wstaję, odsłaniam okno i widzę śnieg, i już mnie trafia z tego powodu, bo chciałabym, aby przyszła wiosna i świat odzyskał kolory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz