Przygotowania do wielkiej podróży rozpoczęte. Obmyślam, co
zabrać, załatwiam kwestie noclegów i transportu. To, co prawda, jeszcze ponad
miesiąc, ale ja przy każdej wyprawie chyba najbardziej lubię ten czas przygotowań,
planowanie,oczekiwanie…
Jak to A. podsumowała, trafnie ubierając w słowa, to, co mi
się w głowie roiło: „Nadrabiamy zaległości J”. Oj, nadrabiamy!...
Lubię jeździć, choć odczuwam jakiś taki dziwny, irracjonalny
lęk, że zaginę i nikt nie będzie wiedział, co mi się przytrafiło. Może to
dlatego, że dociera do mnie za dużo newsów o poszukiwaniach różnych osób? Dla
mnie to niepojęte jak może do tego dojść, że ktoś po prostu pewnego dnia
wychodzi i ślad wszelki po nim ginie…
Ze względu na ten mój strach, wolę jeździć pksem niż koleją
( no i pksem taniej J
) i zawsze mam przy sobie naładowany telefon, tak na wszelki wypadek. Wiem, to brzmi
dziwacznie i zasadniczo obłędnie, ale jeśli dzięki temu czuję się
spokojniejsza?
I lubię nocować w domach zakonnych. U sióstr jest zawsze
taniej niż w hotelach, spokojniej i można korzystać z kaplicy ile potrzeba. I
warunki też są dobre, na ogół jest czysto i schludnie. Zdarzają się wyjątki,
ale wolę spuścić nad tym kurtynę milczenia. J
I lubię podróżować w dobranym towarzystwie, tak, by móc
zobaczyć wszystko, co mnie interesuje, a nie spędzać cały dzień w centrumm
handlowym i zamiast z bagażem wspomnień, wracać z podróży z bagażem badziewia i
pustym portfelem. Taka wyprawa mi się przytrafiła parę lat temu.
Wybierałam się z przyjaciółką do Krakowa, miałyśmy tak
spędzieć tydzień. Nocleg u jej znajomych więc prawie darmo. I komplikacje
zaczęły się już w pociągu, gdy się okazało, że jedzie z nami istota „dziana” i
tak odpicowana, że się w glowie nie mieści. ( A ja, człek prosty, na głowie
odrosty, nadwaga, ciuch czysty i owszem, ale bardziej wygodny niż piękny, wszak
podróż ma swoje prawa, a pierwszym z nich wygoda ) . Przełknęlam to, bom
tolerancyjna, ale tych godzin spędzonych w galerii przy krakowskim pko to nigdy
nie zapomnę, tak samo jak i tego, że będąc tak blisko nie odwiedziłam Łagiewnik
ani Wieliczki. Akcentem kończącym wyprawę do grodu Kraka był wypad do klubu
karaoke. Wszystko fajnie, ale następnego dnia z samego rana miałyśmy wracać
więc wróciłam do domu ok. 24.00, spakowałam się i poszłam spać. Dziewczyny
ruszyły „w miasto”, obiecując solennie, że wrócą za godzinę. Nie wróciły, a ja
się w międzyczasie zorientowałam, ze wraz z nimi ruszył w miasto mój portfel (
a w nim bilety na pociag powrotny, dokumenty i kasa ). Z właścicielką
mieszkania dzwoniłyśmy do nich, ale nie odbierały telefonów. Budziłam się co
chwilę i szlag mnie trafiał, bo wiedźmy nie wracały. Wreszcie wstałam,
pożyczyłam od naszej gospodyni pieniądze na drogę i pojechałam na dworzec. Pociąg
był chyba ok. 5.30 czy o 6.00, a do mnie „wędrowniczki” zadzwoniły o 7.00, że
już wróciły… Pogratulowałam serdecznie ( na usta cisnęły mi się same „ku….”,
ale dałam radę ) i oznajmiłam, że przyjadę do tej „gwiazdy” po dokumenty, gdy
tylko wróci do domu. To była jedna z najbardziej koszmarnych podroży powrotnych
w moim życiu. Ale gdy już odzyskałam dokumenty ( po które sama musiałam sobie
pojechać autem do miejscowości oddalonej od mojej o ok. 30 km ) i powiedziałam
znajomej ( już nie przyjaciółce ), co o niej myślę, trochę mi ulżyło. Ale
znajomosć się skończyła. Może to i lepiej?...
Ze mną możesz być bezpieczna :) a w PKP nie jest tak strasznie :) Ważne żeby w dzień podróżować :)
OdpowiedzUsuńszybko kończysz przyjaźnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń, która się kończy nigdy nie była przyjaźnią. Dwie osoby mają się starać, a nie tylko jedna.
UsuńAnonimie na przyjazn trzeba zasluzyc- jesli ktos jest nieodpowiedzialny i obraza sie gdy mu sie o tym powie to - co mi z takiej przyjazni ...- ja moge powiedziec, ze dla mnie Martuha to ktos wiecej niz przyjaciolka- to moja wirtualna Siostra ale nie wyobrazam sobie sytuacji ze ja jej szczerze cos powiem a ona sie obrazi i na odwrot gdy mi cos mowi MArtuha to ja sie ciesze, ze poznaje jej opinie - a czasem ma dla mnie slowa upomnienia - do przyjazni trzeba dorosnac i trzeba byc otwartym w przyjazni nawet na krytyke
OdpowiedzUsuńPani Kasiu, jeśli przyjaźń się kończy, nigdy nie była przyjaźnią
OdpowiedzUsuńAnonimie (D) - jak napisalam wyzej - kto jak kto ale Marta jest osoba odpowiedzialna i na serio traktuje zawierane znajomosci - tym bardziej dba o wiezy przyjazni - ale nikt nie moze dac po sobie deptac - jesli ktos narusza jakies zasady to trzeba mu o tym powiedziec - tak, tak - jasno i klarownie wylozyc co lezy mio na sercu- a jesli ten ktos sie obrazi no cuz to opznacza, ze to on nigdy n ie byl przyjacielem - ba pierwszym odruchem moze byc obraza- obecnie zwana fochem - ale po chwili nastepuje refleksja i ktos kto zawinil - gdy szanuje przyjazn czy znajomosc - powinien wyciagnac reke do pojednania
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni, że jeśli przyjaźń się kończy to znaczy, że nią nigdy nie była. Mogła być to jakaś bliska relacja, ważna dla obydwu stron, "dana" na jakiś czas, ale nie była to przyjaźń. Przyjaźń prawdziwa ewaluuje, zmienia się, dojrzewa, podobno polega na tym, że jak jeden z przyjaciół kogoś zamorduje i zadzwoni do drugiego z tą informacją, to ten zapyta, gdzie zakopać ciało :)
OdpowiedzUsuńW przyjaźni dwie osoby mają dawać i czerpać od siebie wzajemnie, mają się ubogacać i dbać o przyjaźń. Nie wystarczą starania jednej strony.
Przyjaciel to dla mnie ktoś, kto ma takie miejsce w moim sercu, którego nikt nigdy nie zastąpi.
Przyjaźń prawdziwa ewaluuje, zmienia się, dojrzewa, podobno polega na tym, że jak jeden z przyjaciół kogoś zamorduje i zadzwoni do drugiego z tą informacją, to ten zapyta, gdzie zakopać ciało :)
OdpowiedzUsuń??????????????????????????????????????
ale bzdura, prawdziwy przyjaciel nie popiera błędu, grzechu swego przyjaciela ale umie z nim o tym porozmawiać, a nie przytaknąć w imie przyjaźni.
się nie bierze dosłownie tego motywu o mordowaniu, bez przesady! Pisząc o tym miałam na myśli raczej to, że na prawdziwego przyjaciela można liczyć w każdej sytuacji, nawet najgorszej. Zgadzam się, że prawdziwy przyjaciel pogada o błędach.
Usuń....jeśli tylko przyklaskuje jest fałszem, prawdziwy przyjaciel umie też w dupe dac jeśli widzi takową potrzebę
OdpowiedzUsuń