piątek, 8 listopada 2013

duet wszystko-znajdujący :)

Rano przełam chwile grozy, gdy dotarło do mnie, że od kilku dni nie widziałam mojego podręcznego kalendarza, w którym zapisywałam różne rzeczy, nieraz bardzo osobiste... Nerwowo przeczesywałam zakamarki mojego pokoju, przejrzałam wszystkie torby i torebki, sprawdziłam w samochodzie i wszystko na próżno. W końcu, może pod natchnieniem św. Antoniego, zadzwoniłam do kolegi z pracy, pana Jr. i gdy zaczęłam mówić jak to mam problem i czym, pan Jr. podłapał temat i od razu powiedział, gdzie moja własność się znajduje. Uff, kamień z serca, do pana Jr. mam zaufanie pełne więc poprosiłam go tylko oto, by przechował kalendarz u siebie, a jak się po niego we wtorek zgłoszę :).
Najadłam się strachu, ale też i uświadomiłam sobie, że muszę się zacząć pilnować, bo nieustannie czegoś szukam i zaczyna mnie to irytować. Bo czy to możliwe, żeby pendrive, klucze od auta, piloty, mp3,  a teraz i kalendarz, tak po prostu, nagle i niepodziewanie, znikają z mojego pola widzenia? Gdy szukam któregoś z tych przedmiotów, mam nieodparte wrażenie, że przebywa on w tajemniczym miejscu wraz z innymi rzeczami i wspólnie się ze mnie nabijają ( taka lekka personifikacja mi wyszła :p ). Na szczęście św. Antoni jest niezawodny w takich sytuacjach i zawsze mi wszystko znajduje. Pan Jr. też ma wprawę w pomaganiu mi w tym zakresie, kiedyś znalazł mój telefon w sianie ( jakkolwiek by to nie brzmiało :P ), innym razem moje klucze w ... lodówce ( Martuha - zacznij się leczyć :P ), a teraz i kalendarz. A jeszcze kiedyś ściągnął mnie do domu, gdy auto odmówiło mi posłuszeństwa i nie dało się uruchomić. Ja się panu Jr. też czasami przydaję  i tak sobie egzystujemy. Czasem się posprzeczamy, ale to bardziej dla zasady niż ze złości czy gniewu, ale najczęściej żartujemy. I jest git :)

4 komentarze:

  1. Telefon w sianie i klucze w lodówce... Co Ty robiłaś?
    Ja też wszystko zapominam, choć podobno gdybym była rzeczą byłabym elektronicznym organizerem i spisem kontaktów. Bij zabij jak coś włożę gdzieś nieświadomie to potem muszę się naszukać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ta Wasza tak ślicznie opisana współegzystencja :)))
    'siano' rzeczywiście wybrzmiało intrygująco w kooperacji z telefonem, Ag. ma rację. I zadała słuszne pytanie :)

    Dobry kolega w pracy to wielki dar! Mówię z autopsji :)

    OdpowiedzUsuń