Nie zapomnę rozmowy z pewnym panem, który przy okazji tzw. "pomnika", poprosił mnie na bok i pokazał fotografię przedstawiającą kilku młodych, uśmiechniętych chłopaków w mundurach. Piękne twarze, oświetlone przez jesienne słonce, a do tego komentarz mojego rozmówcy: "To zdjęcie zrobiliśmy rano 1 września 1939, nikt się wtedy nie spodziewał, że Hitler zgotuje nam piekło..." - po tych słowach, wymownie , a może zupełnie przypadkowo i odruchowo, dotknął zmęczoną dłonią drewnianej protezy nogi, strasznej "pamiątki" II wojny światowej...
Od tamtej chwili inaczej podchodzę do świąt narodowych, hm, z większym szacunkiem i zaangażowaniem, bo zawsze towarzyszy mi to przeświadczenie, że to, co dla mnie jest tradycją, dla osób takich, jak tamten pan, jest kawałkiem życia, teraz już zamkniętym w trudnych wspomnieniach.
Jestem Polką, dobrze mi z tym. I choć narzekam na głupie podatki, ZUS, nędzną opiekę medyczną, rząd i inne idiotyzmy, to jednak lubię Polską jako Polskę... naszą kulturę, język, historię, piękną przyrodę, prowincję, gościnność i serdeczność ( wciąż się jeszcze z nimi spotykam !!! )...
I nie chciałabym stąd wyjeżdżać, choć wielokrotnie o tym myślałam.
I nie chciałabym stąd wyjeżdżać, choć wielokrotnie o tym myślałam.
( pobrane stąd: KLIK )
Maszerują strzelcy, maszerują...
OdpowiedzUsuńZawsze się wzruszam przy pieśniach patriotycznych.
Też jestem dumna :)
widzę że dalej w świecie bloggerów działasz :)))) co u Ciebie Marta? Asia
OdpowiedzUsuń